sobota, 14 września 2013

16. – Dowiesz się wkrótce.



- Przestań. Proszę. – on ma racje. Jestem żałosna. Jestem żałosna jak cholera.
- Ty przestań się wiercić. – odparł obojętnie i powrócił do czynności, którą wcześniej mu przerwałam czym było nachalne dotykanie mojego ciała.
Jeszcze bardziej znienawidziłam siebie.
Miałam ochotę sięgnąć po coś co towarzyszyło mi w najtrudniejszych chwilach mojego beznadziejnego życia. Po coś co było sprawcą mojego bólu, łez i krzyku. Miałam ochotę sięgnąć po żyletkę, która na pewno i tak zagościła by pod moją skórą już za czternaście dni kiedy wrócę do szkoły, po przerwie.
Nie cierpiałam się ciąć i nie robiłabym tego gdyby nie ci debile, których tak bardzo się bałam.
Tak, koleżanko. Już do ciebie idę. Jak tylko Harry zrobi to co chce. Wtedy już całkowicie będziesz mogła mnie poranić. Proszę żebyś już mnie stąd zabrała bo nie zniosę więcej upadków i upokorzeń.
Przestałam się mu wyrywać. I tak bym przegrała. To jak czekać na ulewę podczas suszy – niemożliwe, żebym wygrała z nim jakiekolwiek starcie fizyczne.
Podniosłam ręce i otarłam łzy z policzków.
- Nie ma co Leah. Może jak to zrobi to cię zostawi? – mówiła do mnie podświadomość.
- Ale czy chcesz, żeby cię zostawił? – odezwała się we mnie kobieta, która kiedyś chciałaby wyjść i pokazać się światu. – Czy naprawdę nie chcesz go już nigdy zobaczyć? – odezwała się znów.
W jednej książce ta moralna dręczycielka nazwana była „wewnętrzną boginią”, ale ja nie czułam się jak bogini. Czułam się łatwa. Jak on mógł mnie tak uwieść?
- Chciałaś żeby cię uwiódł. Pozwoliłaś mu na to. – uh… więc droga „wewnętrzna bogini” może tak przestałabyś się odzywać?
- Dlaczego już nie walczysz? – z kłótni z samą sobą wyrwał mnie ochrypły głos Harry’ego.
- O Boże. Czy na niego spojrzeć czy nie? – błądziłam wzrokiem po szybie, choć nie zwracałam uwagi na to co się dzieje za nią.
- Głupia. Patrz na niego. – beształa mnie ta siedząca we mnie kobieta, która właśnie karciła mnie gestykulując palcem tak jak do małych dzieci. – Przestań się mazgaić. – no, nie jestem pewna, że dorosła osoba użyłaby słowa „mazgaić”, ale miała racje. Czas przestać.
Zamknęłam na chwilę oczy, a gdy je podniosłam skierowałam wzrok prosto na jego szmaragdowe tęczówki.
- Fizycznie nie mam z tobą szans, więc zrób to co chcesz i daj mi wreszcie spokój. Chcę żebyś odszedł. – powiedziałam w pełni opanowanym głosem choć w środku rozpadałam się na miliony kawałków.
Jeszcze raz odtworzyłam sobie w głowie sytuacje z kilku godzin wcześniej.
- Najpierw mnie pobiłeś. Teraz zgwałć dżentelmenie. – dodałam po chwili cały czas ciskając w niego tysiącami ostrzy, które biły z moich oczu. – Nie mogę w to uwierzyć. – nie. Bałam się dopuścić to do świadomości. – Jesteście siebie warci. Ty i Will. – ouuu … ryzykowne.
Harry zacisnął dłonie na kierownicy, tak mocno, że kłykcie mu zbielały.
- Złe posunięcie kochanie, a teraz idź do domu i poczekaj, aż się uspokoję. Tylko powiesz swojej matce co się stało, a ktoś tego pożałuje i to bardzo. – wysyczał przez zaciśnięte zęby i zacisnął powieki.
- Tak. Naprawdę? Ja już żałuję. Żałuję, że w ogóle cię spotkałam. – powiedziałam i splotłam ręce na piersi jak mała naburmuszona dziewczynka. WOW. Życie by mnie zaskoczyło, gdyby mi nie zagroził, ale spodziewałam się tego. – Tak w ogóle to nie chce cię już widzieć i… oddałabym wszystko, żebyś zniknął, ale ty nawet tego nie potrafisz.
- Leah. PRZEGIĘŁAŚ, JUŻ SIĘ ZAMKNIJ! – powiedziała moja „wewnętrzna bogini”, a kiedy ona mówi, że przegięłam to chyba naprawdę już dość powiedziałam.
Otworzyłam drzwiczki i szybko wyszłam z samochodu zabierając torebkę. Oczywiście nie byłabym sobą gdybym prawie nie upadła na twarz przy opuszczaniu pojazdu, ale cóż, jak już mówiłam nie każdy urodził się z przepełniony gracją.
Może lekko za mocno zamknęłam drzwi na co Harry jak sądziłam po minie kiedy na niego spojrzałam wydał się lekko zraniony i bardziej zły. Uhh … ci chłopcy i ich zabawki.
Ale ta bitwa się już zakończyła i na pewno nie byłam pierwsza, ale i tak poczułam się wygrana.
- No. Jeszcze dzisiaj czeka cię kolejne starcie z Panem Seksownym. – powiedziała siedząca we mnie bogini, która tym razem leżała na boku i kręciła włosy na palcu. Ja też tak robiłam. Robiłam tak gdy byłam czymś niezwykle zachwycona. – Spójrz prawdzie w oczy. Nie chcesz, żeby cię zostawił mimo że traktuje cię jak śmiecia. – odezwała się znów.
Czemu ja jej słucham? Nie sądzę, żeby ktoś komu bym powiedziała, że rozmawiam ze swoją moralną acz bardzo mądrą dręczycielką uznał by mnie za osobę w pełni poczytalną.
Pokręciłam głową, aby odgonić od siebie wszystkie myśli o Harry’m, które krążyły po mojej głowie. Miałam nieprzyjemną wręcz bolesną świadomość, że ta Pani mówi prawdę. Nie chcę, żeby odchodził. Zmienił już za dużą część mojego życia, co z tego, że na gorsze, ale nie tak łatwo będzie mi go zostawić. Na gorsze znaczy, zaczęłam na nowo nienawidzić swojego ciała, a do tego całej siebie bo sprawił, że dałam mu się uwieść (mózgu jeszcze tego pożałujesz i ty też rozumie! ), no i najważniejsze zaczęłam gadać z … samą sobą.

Otworzyłam drzwi do mojego domu i od razu otuliło mnie to rodzinne ciepło, które nie opuszczało mnie na dłużej niż osiem godzin, które oznaczały mój pobyt w szkole, dlatego jeszcze bardziej się ucieszyłam, że z powrotem jestem w miejscu gdzie zamykałam się i izolowałam od świata przez ostatni rok pobytu w liceum.
Zdjęłam buty i ruszyłam wolno przez korytarz. O tak. Jak dobrze poczuć pod obolałymi stopami ciepłą, puszystą wykładzinę. W domu było strasznie ciepło co tylko wywołało jeszcze większy uśmiech na mojej twarzy bo mimo, że droga od samochodu tutaj nie była długa to zima i mróz dały się we znaki na mojej gołej skórze. Z moich nóg zniknęła gęsia skórka tak szybko jak się pojawiła.
Zdjęłam płaszcz i powiesiłam go na wieszaku, który był dziś niezwykle pusty.
- Babcia zrobiła gruntowne porządki. – powiedziałam do siebie w myślach na co moja wewnętrzna bogini i podświadomość, która też w mojej głowie miała wizualne oblicze zabiły mi brawo.
Uh… wredne.
- Halo. Babciu. Mamo… - krzyknęłam w głąb domu.
- W kuchni kochanie. – odkrzyknęła mama. Jak zwykle szybko. Nawet echo nie zdążyło dobrze ucichnąć.
Poszłam powoli do miejsca gdzie się znajdowały i szukałam w głowie historii, która byłaby wiarygodna i byłaby usprawiedliwieniem na moje siniaki i inne obrażenia, które nosiłam na sobie przez bruneta. No i jeszcze kolejny powód, żeby go znienawidzić i zakazać kontaktować.
Siedziały na wysokich barowych stołkach, które stały przy blacie za którym znajdowały się alkohole i inne świństwa, które stały tam nieruszone, już od ponad dwóch lat. Moi rodzice nie mieli czasu, żeby pić. Nie mieli nawet czasu zaprosić gości, a to co widzę teraz czyli mamę i babcie pijące kawę i plotkujące było nie lada zaskoczeniem.
- Leah i jak było u Harr … Boże dziecko! Co ci się stało? – zapytała mama, która ze łzami w oczach podbiegła do mnie i mocno przytuliła. – Wiedziałam, żeby cię nie puszczać młoda damo. Wiedziałam. Masz zakaz spotykania się z tym chłopcem Leah. To nie jest normalne, żebyś wracała do domu poobijana! – mówiła spokojnie i głaskała mnie po plecach. O mamusiu. Nie wiesz nawet jak się cieszę, że to powiedziałaś.
- Mamo … mamo łamiesz mi żebra. – szepnęłam cicho z uśmiechem. – Hej nic mi nie jest. Jestem troszkę obolała, ale czuję się dobrze. – to nie była całkiem prawda. Fizycznie było w miarę, ale psychicznie to już czułam się koszmarnie.
- Co ci się stało? – zapytała. Mamo. Dlaczego? Zwykle odpuszczałaś i nie drążyłaś tematu.
- Taa… ale teraz wyglądasz jak pół dupy zza krzaka. Do tego fakt, że jesteś w ciuchach Pana Seksownego z siniakami na twarzy nie działa na twoją korzyść. – odezwała się znów moja wewnętrzna bogini, która kilkoma słowami była milion razy ładniejsza ode mnie tak naprawdę co niezmiernie mnie zdenerwowało, która tym razem siedziała w różowych kapciach w króliczki, na wielkiej puchatej pufie i piłowała paznokcie różowym pilniczkiem w czerwone serduszka.
- Mamuś … ja no wiesz … ymmm … spadłam ze schodów u Harry’ego. – powiedziałam cicho. Było to prawdopodobne bo byłam straszną niezdarą, ale mimo wszystko modliłam się, żeby mama mi uwierzyła.
- Ależ ty wiarygodna. Chyba zbuduje pomnik na twoją cześć, czyli Najgorszej Kłamczuchy w Dziejach Ludzkości. – znów odezwała się moja moralna dręczycielka, która podwijała rękawy na znak, że zaraz weźmie się do pracy.
Widziałam po minie mamy, że mi nie uwierzyła, ale pokiwał głową i pociągnęła mnie za rękę do barowego krzesła.
Uh … mamo. Mogłabyś trochę uważać na moje rany? Proszę o tak wiele?
Usiadłam krzywiąc się z bólu. Od dwóch upadków miałam niezłe sińce na pośladkach, co utrudniało mi siadanie.
W mojej dłoni momentalnie pojawił się kubek gorącego, pysznego kakao z piankami. Od razu lepiej się poczułam czując na języku słodki aromat mojej własnej ambrozji.
Mama i babcia mierzyły mnie podejrzliwymi spojrzeniami, które zaraz potem skierowały na punkt, mieszczący się za moimi plecami.
- Co stało się mojej córeczce? – zapytała ostro moja rodzicielka.
- Już ci mówiłam, że …
- Dziecko nie pytam teraz ciebie – spojrzała na mnie z pod kaskady włosów po czym wróciła spojrzeniem do Harry’ego – pytam chłopca, który wydawał się rozsądny, i któremu powierzyłam twoje bezpieczeństwo. Harry czy mógłbyś mi do cholery jasnej wytłumaczyć co stało się mojemu dziecku? – zapytała.
- Pani Tallberg jak Leah pewnie już powiedziała spadła ze schodów w moim domu.
Ma pani racje. Powinienem bardziej uważać wiedząc, że jest straszną niezdarą – podszedł do mnie i położył mi ręce w talii, a ja od razu zapomniałam o tym co zrobił mi w domu, o tym, co chciał zrobić w samochodzie. Jego dotyk zatrzymywał wszystko. Wymazywał każdą moją myśl. Przy nim czułam się odprężona mimo, że nadal ten dotyk wywoływał u mnie gęsią skórkę w miejscu kontaktu naszej skóry i dreszcze na całym ciele, które najsilniej odczuwałam w dole kręgosłupa – proszę się jednak nie martwić. Byliśmy u lekarza. Nie ma, żadnych złamań, ale niestety jest poobijana i przez jakiś czas będzie obolała. – pochylił się i pocałował mnie w głowę co mama skwitowała spojrzeniem mówiącym „Jestem na ciebie zła, ale rozczulasz mnie i mam nadzieję, że to już nigdy się nie powtórzy.”
- Prawda, że jest niesamowity? Skąd wiedział o schodach? Pan Seksowny, chyba czyta nam w myślach. – odezwał się moja „wewnętrzna bogini”, która wyginała ciało w bardzo zmysłowym tańcu radości. Jak ona tak umie, a ja nie? No nie sprawiedliwe.
- Leah kochanie idź spać. Zaraz przyniosę ci coś do jedzenia. – powiedziała do mnie mama głosem przepełnionym troską. – Harry może lepiej jedź już do siebie. Leah potrzebuje odpocząć. – znów zwróciła się ostro do Harry’ego. WOW mamo! Nie poznaję cię. Ostry ton do osoby, którą jeszcze wczoraj uważałaś za chodzący ideał.
- Nie, jest w porządku – powiedziałam do mamy i odwróciłam się do bruneta. Tylko ja widziałam w jego oczach dopiero opanowywaną złość. – jeśli chcesz możesz zostać. – pogładziłam go po policzku. Zadrżał pod moim dotykiem. Och idiotko. Po co powiedziałaś, że może zostać skoro nie chcesz?
- Do pokoju Leah. – powtórzyła moja rodzicielka już całkiem rozpromieniona.
Spróbowałam wstać z krzesła, ale tyłek bolał mnie niemiłosiernie, rozcięcia na łydce zaczęły piec, a do tego zaczepiłam stopą o podnóżek wystający z obrotowej konstrukcji i gdyby nie Harry upadłabym na twarz. Dlaczego on zawsze musi mnie ratować? Ja tego nie potrzebuje. Dobra może i potrzebuje, ale nie chcę.
Jedna ręka bruneta znalazła się na moich plecach, a druga pod kolanami i gdy niósł mnie przez korytarz do mojego pokoju przez chwilkę naprawdę poczułam, że może znaczę dla niego ciut więcej niż te wszystkie inne dziewczyny, które albo były z nim na jedną  noc, albo te, które wciąż mają na to nadzieję.
Nieśmiało wtuliłam się w jego tors i wdychałam jego cudowny zapach głęboko w nozdrza.
Nie wiem co ze mną jest nie tak, ale to co stało się w samochodzie nie miało już znaczenia, a teraz byliśmy tylko ja i on.
- Uwierzyły. Dobrze, że się zaczepiłaś niezdaro. – powiedział cicho i zamknął drzwi po tym jak delikatnie postawił mnie na ziemi.
- Ja nie zrobiłam tego specjalnie. – odparłam i na moje policzki natychmiast wstąpiły rumieńce.
- To jesteś cholerną ciamajdą idiotko. – westchnął i zaczął się na mnie gapić. Bardzo intensywnie.
- Czy możesz przestać mnie wyzywać? Czy ja ci mówię, że jesteś pierdolonym egoistycznym chujem, który uważa siebie za Boga? Nie, nie mówię ci tego więc ty też przestań. – o matko, o matko, o matko.
- Przeżywasz, a przecież chciałaś to powiedzieć. Ponieś konsekwencje. – odezwała się moja dręczycielka, która spoczywała w pozycji „kwiatu lotosu” i gestykulując wdychała i wydychała powietrze.
Czy moja „normalniejsza” strona nie mogła mi prawić kazań, tylko ta osoba? Nie? No tak, nigdy nie mogę mieć tego czego chce.
Harry zacisnął szczękę, a jego kości policzkowe były teraz bardzo wyraziste. W oczach płonęła złość i rozdrażnienie.
Poniósł rękę i dał mi klapsa w tyłek. Nie jakiegoś tam klapsa, tylko bardzo mocnego i bolesnego.
Do oczu napłynęły mi łzy, a pupa niemiłosiernie mnie paliła.
- Znów zostawił po sobie ślad. – odezwała się znów Pani Zrzęda.
Po chwili przeniósł dłoń na mój kark, by później wplątać ją w moje włosy.
Znów to zrobił. Znów sprawił mi ból pociągając za nie i odchylając moją głowę w tył.
- Coś jeszcze chcesz mi powiedzieć KOCHANIE? – zaakcentował ostatnie słowo.
Jak mogłam się tak nabrać. Nigdy nie powiedział do mnie tego szczerze.
- Puść mnie. – łzy ciekły już po moich rumianych od mieszanki gniewu i upokorzenia policzkach.
Pociągnął mocniej.
- Przyzwyczajaj się do bólu bo już niedługo przestanie być tak miło.
- Och Panie Seksowny nie wiesz nawet jak jesteśmy przyzwyczajone do bólu. Po prostu za każdym razem jest inny i to … frustrujące. – dlaczego ktoś kto siedzi we mnie mówi więcej niż ja?
- Już nie jest miło. Nigdy nie było miło. – krzyknęłam.
- Nigdy? – zaśmiał się – Sądzę, że kiedyś było ci dobrze. Czy może chcesz, żebym ci to przypomniał tylko, że już nie będę się hamował.
- Chcę, żebyś mnie zostawił.
- A mnie chuj obchodzi co ty chcesz. – uniósł głos co najmniej do cichego krzyku, kiedy ja niemo błagałam, żeby się uspokoił i był taki jak wcześniej. – Powiem ci, że ja chcę żebyś się w końcu zamknęła i nie zadawała więcej pytań. Jesteś taka głupia. Nie mogę się doczekać jak te osiem dni się wreszcie kurwa skończą. – jakie osiem dni? Jakie? Czemu nigdy nic nie mogę wiedzieć? Czemu Harry się zmienił?
- Co?
- Miałaś mi nie zadawać kurwa, żadnych pytań prawda. – zacieśnił uchwyt wokół moich włosów. Poczułam jak niektóre zostały wyrwane z głowy.
- Idę dziwko. Przygotuj się na jutro będzie ostro. – wyszeptał mi do ucha. Jego głos sprawiał, że znów po całym ciele przeszły mnie ciarki, a oddech ugrzązł mi w gardle.
Harry ugryzł skórę na mojej szyi po czym zaczął ją ssać. Bolało. Już raz zrobił mi malinkę, ale poprzednia nie była tak mocna.
- Puść. Nie chcę tego. – wyłkałam.
- Mam to gdzieś, ale o dziwo robię to dla ciebie. – spojrzał mi w oczy i widząc moje pytające spojrzenia dodał – Dowiesz się wkrótce. – po czym cmoknął mnie w nos i wyszedł z pokoju zostawiając mnie samą.
- Słyszałaś? Dowiemy się wkrótce. Pan Seksowny tu wróci. Ciesz się. Przecież nie chcesz, żeby cię zostawił. – powiedziała moja „wewnętrzna bogini” i zaczęła ponownie tańczyć zmysłowy taniec szczęścia, a ja zaczęłam płakać jeszcze głośniej. Zaczęłam płakać tak jak wtedy, gdy…

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - 

liczę na opinię, czy wolicie takiego Harry'ego, czy takiego jak poprzednio?
znaczy mam zamiar zmienić go ale to zdecydowania później, ale liczę się z Waszymi opiniami .
myślę, że może jeszcze jutro napiszę rozdział, żeby Wam wynagrodzić, że tak późno, a jeśli mi się nie uda to za tydzień :(
Ps Proszę o wypełnienie ankiety, którą trochę zmieniłam bo była bez sensu.
Jest ona dlatego, że chcę wiedzieć ilu mam czytelników.
To ważne by ktoś doceniał moją pracę i jestem ogromnie wdzięczna mojej kochanej pierwszej czytelniczce Gigi  której opowiadanie bardzo gorąco polecam bo jest świetne : Another
 Jak wam się podoba zakończenie?

więc na koniec mam nadzieję, że nie przynudziłam i tego (tak jak dwóch poprzednich) nie spieprzyłam :)
SEE YA
<3

6 komentarzy:

  1. Świetny rozdział :)
    Och, a co do Harrego, to lubię jak jest zły, ale nie jak jest aż takim wielkim kutasem (przepraszam nie mogłam się opanować),hmm tak sobie myślę, że może znalazł by się jakiś czynnik, który trochę by złagodził jego postępowanie...(wiem wiem, to tylko moje widzi mi się)
    Leah, no coż, rzeczywiście jest głupia, ale wcale nie dlatego, że mu wierzyła (chociaż to też), ale dlatego, że mimo wszystko zapomina o wszystkim co zrobił...
    Ale jak mam być szczera, to nigdy nie spodziewałam, że Harry będzie AŻ takim potworem, tu naprawdę jestem zaskoczona, i przyznam, że po części nawet miło, bo nie jest takie cukierkowe...
    Już nie mogę się doczekać, co takiego jej się przypomniało...?
    Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział :)

    Pozdrawiam Cichusiaaa®

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję za komentarz .
      właśnie o coś takiego mi chodzi .
      o twoją opinię .
      jestem wdzięczna za to, że napisałaś mi jak to widzisz .
      postaram się w kolejnych rozdziałach lekko złagodzić jego postępowanie bo całkowitą zmianę zaplanowałam na dalsze rozdziały i wtedy będziesz zaskoczona - mam nadzieję -
      <3

      Usuń
  2. Kocham, kocham <3 Jest cudny, co do pinii wolałam starego Harry'ego, tego który 'próbował' być miły :> Ale mimo jego zachowania to nadal jest cudne *o* Ale z drugiej strony jak wspomniała Cichusiaaa, cieszę się że nie przesadzasz z tą cukierkowością, bo za dużo było by źle xD Cóż, co więcej mogę mówić. Czekam na 17, pozdrawiam, życzę weny
    xoxo

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja też nie jestem taką fanką przesłodzonych fanfiction, no ale bez przesady trochę miłosci musi być, dlatego wolę tego poprzedniego Harry'ego (zdecydowanie! c:) taki, jaki był przedtem to po prostu idealny *.* . Teraz to ja się go t r o c h ę boję...
    Ta ''wewntęrztna bogini'' mnie po prostu rozwala XD chociaż Leah była taka naiwna, ja postąbiłabym identycznie (może nawet jeszcze gorzej!)
    Moja opinia?
    Moja opinia jest taka, że piszesz wręcz cudownie. Czasami to nawet kilka razy dziennie wchodzę sprawdzając, czy czegoś nie dodałaś c: . Rozdział fantastyczny, jednak mam nadzieję, że Harry się zmieni i że nie napiszesz smutnego zakończenia, bo chyba domyślasz się, czym to grozi...
    A tak wgl do dostajesz ode mnie opierdziel, za to, że zakończyłaś akurat w takim momencie.
    i bardzo Ci dziękuję, za polecenie mojego bloga :* kocham Cię <3

    OdpowiedzUsuń
  4. przeczytałam sobie ten rozdział i stosunkowo mnie wciągnął ;) chyba, co ja mówię? - zdecydowanie muszę wrócić do tych poprzednich. Nie powiem ci, którego Harrego wolę, bo jeszcze nie znam tego "starego,poprzedniego" ale taki jest całkiem ok ;)) Bardzo cieszy mnie fakt, że sam rozdział nie jest zbyt przesłodzony, bo i takich nie lubię.
    Czekam , nie czekam na next? Sama nie wiem, bo najpierw muszę zacząć nadrabianie :)
    Pozdrawiam ;*
    P.S zapraszam, niedawno wystartowałam z czymś nietypowym, bo z kryminałem O Zaynie Maliku. Opinia mile widziana ;)
    http://criminal-story-zayn-malik.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Zdecydowanie wolę, jak Harry jest.. hmm, no cóż, gdy mu na niej zależy..

    OdpowiedzUsuń