piątek, 20 września 2013

17. - Ze mną jesteś bezpieczna.



- Słyszałaś? Dowiemy się wkrótce. Pan Seksowny tu wróci. Ciesz się. Przecież nie chcesz, żeby cię zostawił. – powiedziała moja „wewnętrzna bogini” i zaczęła ponownie tańczyć zmysłowy taniec szczęścia, a ja zaczęłam płakać jeszcze głośniej. Zaczęłam płakać tak jak wtedy, gdy…


…on zmusił mnie do czegoś, czego nie chciałam .Do czegoś obrzydliwego dla szesnastolatki, która nigdy nie robiła takich rzeczy. Nie lubię o tym myśleć.
Dlatego tak bardzo boję się Harry’ego. Boję się, że on zrobi to co oni. Mimo wszystko, gdy on mnie dotyka, dla mnie nie istnieje już nic poza tą magiczną chwilą dotyku jego dużej dłoni, która zabiera wszystkie złe wspomnienia. Do niedawna, bo teraz czuje, że krzywdzi mnie bardziej niż ci, którzy mnie wybrali. Oddałabym wszystko za normalnego Harry’ego. Za tego, który traktuje mnie jak księżniczkę. Za tego, który chce mojego dobra. Za tego, który się o mnie troszczy.
- Nie myśl o tym! – krzyczała moja dręczycielka – Nie poddawaj się! Już tak długo wytrzymałaś. Dasz radę. – cały czas krzyczała i zabawnie wymachiwała rękami.
- Nie, nie dam już dłużej rady. – powiedziałam do siebie i szybko wstałam z ziemi, nie zważając na ból kostki i pośladków.
Myślałam tylko o tym, żeby ktoś zabrał ze mnie ten ból i te przytłaczające wspomnienia, a moją jedyną wybawicielką mogła być żyletka. Tylko ona pomagała mi w takich problemach. Miałam ogromną nadzieję, że Harry zdejmie ze mnie ten ciężar, ale on okazał się inny, a ja przez to cierpiałam najbardziej, a w zasadzie moje serce cierpiało, bo poczułam coś do tego potwora.
Nie kochałam go, ale darzyłam jakimś tam uczuciem, którego jeszcze nigdy nie czułam.
Otworzyłam górną szufladę komody i wyrzuciłam na ziemię większość szkolnych podręczników.
Leżała tam. Na dnie szuflady. Srebrzysta. Świeciła niczym diamenty.
Wzięłam ją do ręki, a jej ostre jak brzytwa boki przecięły skórę na moich palcach.
- Leah. Obiecałaś sobie! Obiecałaś nam! – krzyczała dręczycielka.
Uśmiechnęłam się do siebie. Jak mogę rozmawiać z samą sobą?
To niedorzeczne.
- Wiem. Chcę tylko, żeby przestało boleć. Chcę zapomnieć. – powiedziałam do siebie w myślach.
Poszłam wolno do łazienki. To była jedyna droga, a ja chciałam już skończyć moją podróż.
Otworzyłam drzwi i weszłam niepewnie do pomieszczenia. Zastałam je takim jakie pozostawiłam. Czyste i zadbane.
Podeszłam do jednego z luster. Do tego najmniejszego, żeby zmierzyć się ze sobą może po raz ostatni, jeśli starczy mi odwagi.
- Jesteś żałosna. – powiedziałam do swojego odbicia. To już nie byłam ja. To było tylko głupie ciało, a prawdziwa ja obserwowała wszystko z zewnątrz. – Harry ma racje. Jesteś słaba. Bardzo. – powiedziałam ponownie.
Moje włosy były poplątane, a na twarzy widniał już nie tak wielkich rozmiarów jak wczoraj, ale bardzie zróżnicowany pod względem kolorów siniak. Oczy miałam zaczerwienione, a czekoladowe tęczówki wyrażały ból i … bezsilność.
Uderzyła w małe lusterko z pięści. Pękło, a odłamki walały się po podłodze, umywalce i półeczce na kosmetyki, których nigdy nie miałam. Poraniłam sobie kostki prawej ręki. Po moich palcach wolno toczyła się szkarłatna ciecz. Przyzwyczaiłam się już do jej ciągłej utraty, ale nadal tak samo piekło.
Usiadłam na podłodze, a krew spadała cicho na moje nogi, z których później skapywała na płytki.
Podwinęłam bokserki Harry’ego, które nadal miałam na sobie i przyłożyłam ostrze do skóry, na której momentalnie pojawiła się gęsia skórka, którą spowodowało zimne jak lód narzędzie.
Wbiłam jeden z drobnych zagięć w skórę i przejechałam wysoko po udzie. Najpierw na linii cięcia pojawiła się czerwona pręga, która później przeistoczyła się w plamy krwi na całej nodze.
Znałam dobrze anatomie człowieka, i wiedziałam, że nie przecięłam sobie żadnej tętnicy. Ale dlaczego? Przecież nie chciałam żyć.
W mgnieniu oka do jednej płytkiej rany dołączyło pięć kolejnych, a później kolejna i kolejna. Nie czułam już bólu. Odszedł. Pozostawił mnie. W końcu. Położyłam lewą rękę na zakrwawionej nodze i przejechałam lekko po nadgarstku, z którego po chwili wypłynęła życiodajna krew.
- Przestań. Krzywdzisz nas. – wyłkała moja „wewnętrzna bogini”, dzięki czemu oprzytomniałam i odrzuciłam żyletkę pod umywalkę i wstałam z ziemi.
Moje, a w zasadzie Harry’ego ubranie przesiąknięte było krwią. Szybko je zdjęłam i rzuciłam wszystko w kąt łazienki.
Stałam całkiem naga przed lustrem ubrudzona szkarłatem cieczy, która we mnie wyleciała. Poczułam się lepiej. Zdecydowanie. Odwróciłam się przez ramię zilustrowałam tył swojego ciała. Na moim pośladku był zarys dłoni Harry’ego. Uśmiechnęłam się na samą myśl, że jutro znów go zobaczę. Mimo, że mnie niszczył nie wyobrażam sobie go nie mieć przy sobie.
Dotknęłam jeszcze dużej malinki na szyi i weszłam pod prysznic, od którego potrzebowałam regeneracji. Odkręciłam gorącą wodę i schowałam się pod osłoną wylewającej się z deszczownicy zawieszonej na suficie cieczy. Moje rany piekły przy kontakcie z wodą. Były głębokie i obrzydliwe.
Usiadłam na podłodze i oparłam się o ścianę. Zamknęłam oczy i zamierzałam ich już nie otwierać. Na zawsze pozostać w krainie błogości, której zawsze było mi mało.

^^^

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
[ Harry ]

Podjechałem pod jej dom motorem. Obiecałem niespodziankę, więc dotrzymam słowa.
Dobra. Nic nie obiecałem, ale miałem ochotę na wyścig, a na te jeździło się w parach, więc czy kurwa chciała, czy nie chciała musiała ze mną tam jechać.
Już wczoraj przyznałem się przed sobą, że za ostro ją potraktowałem. Nie zasłużyła na to. Wcale. Została pobita i przez Will’a i przeze mnie. Jest normalną nastolatką, której należy się szacunek.
Zsiadłem z mojej bestii i ruszyłem na powitanie mojej … No właśnie mojej …. Jakiej mojej? Nie należy nazywać jej szmatą, ani dziwką, ani suką, więc jak mam na nią mówić?
Zapukałem do ciemnych, drewnianych drzwi jej domu i czekałem na to, aż któraś mnie wpuści.
Jej matka już wczoraj się czegoś domyślała i teraz też, gdy otworzyła te jebane drzwi spojrzała na mnie nieufnym wzrokiem.
- Dzień dobry. – powiedziałem i uśmiechnąłem się niechętnie.
- Dzień dobry. – odparła formalnie – Leah źle się czuje. – powiedziała i chciała zamknąć mi drzwi przed nosem.
O nie, nie. Harry Styles sobie na to nie pozwoli.
- Przygotowałem dla niej niespodziankę. – poprawka. Przygotowałem dla siebie wyścig z którego ona nie będzie zachwycona, ale mam to gdzieś. – Mogę przynajmniej ją zobaczyć? – zapytałem i wymusiłem uśmiech, który pewnie i tak był zajebisty.
- Dobrze, ale tylko chwilkę. – odparła i wpuściła mnie do domu.
Leah była prawie idealną kopią swojej matki. Również była niska i dużymi czekoladowymi oczami i czarnymi włosami z tym, że moja przepustka do zwycięstwa była zdecydowanie seksowniejsza. To dziwne tak mówić o dziecku, ale nie moja wina, że taka jest prawda.
Wszedłem do domu i szybko zdjąłem buty z nóg. Poszedłem przez cały korytarz do jej pokoju wcześniej mówiąc cholerna „dzień dobry” pani Harrison.
Otworzyłem drzwi jej pokoju. Siedziała na łóżku twarzą do okna. Zakrywała się włosami. Była jakaś … dziwna. Jakaś nieobecna.
Odchrząknąłem głośno, żeby uświadomiła sobie, że tu jestem. Nie chciałem nic do niej mówić bo wiem, że nie byłoby to nic miłego.
- Nie chcę nigdzie jechać. – powiedziała cicho. Jej zmęczony, zbolały głos i nawet mi krwawiło serce, którego istnienie przypomniało o sobie niedawno. Znaczy zawsze miałem serce jak każdy, ale było tylko organem, pod względem uczuciowym objawiło się kilka dni temu. – Proszę. Chciałabym zostać w domu. Nie czuję się najlepiej.
- Wygodnie ci w tym stroju? – zapytałem, gdy chwiejnie wstała i w całości mogłem ją obejrzeć.
Miała jasne jeans’owe spodnie i czarny długi sweter, który zakrywał wszystkie jej kształty.
Pokiwała głową.
- Czyli nie? – zapytała.
Pokręciłem głową na „nie”, a ona spuściła głowę i ruszyła w moim kierunku krzywiąc twarz w grymasie bólu z którym i tak wyglądała przesłodko. Nie mogła chodzić. Czyli, albo nadal bolał ją tyłek, albo coś zrobiła.
- Nie bij. Proszę. – powiedziała i zacisnęła mocno powieki, gdy ja doszedłem do niej.
Zabolało. Oj zabolało, że tylko tak o mnie myśli.
- Spójrz na mnie. – powiedziałem i podniosłem jej brodę. W oczach miała ból. Otwarta księga powoli się przede mną zamykała i coraz trudniej było mi odczytywać co teraz czuje z tych wielkich czekoladowych oczu. – Nadal boli? – zapytałem, na co pokręciła głową. – Powiedz mi prawdę.
- Boli. – odparła cichutko.
- Przepraszam. – szepnąłem i pocałowałem ją w czoło, żeby znów odzyskała poczucie, że ze mną jest bezpieczna i żeby zakochała się we mnie po uszy tak jak planowałem.

^^^

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
[ Leah ]

Wzięłam do ręki gruby skórzany pas i popatrzyłam co robią inne dziewczyny – partnerki NASZYCH rywali.
Stanęłam za motorem tworząc nierówny rząd z pozostałą szóstką dziewczyn.
O Matko, o Matko. Jak ja się boję. Dlaczego musi akurat dzisiaj brać udział w głupich wyścigach.
Bałam się jechać tym motorem spokojnie po londyńskiej drodze, a co dopiero na pełnej szybkości.
Zatrzęsłam się na samą myśl.
- Zanim zaczniemy nasz cotygodniowy wyścig, chciałbym powitać naszego niepokonanego Harry’ego Styles’a. – powiedział ciemnowłosy, wysoki chłopak z piercingiem na twarzy i tatuażami na odkrytych ramionach. A tak z innej beczki to jak on mógł założyć bluzkę z odkrytymi ramionami zimą, gdzie ja drżałam w grubym czarnym swetrze. –Styles tym razem nikogo nie zabij. – zaśmiał się. Co? Harry już kogoś zabił? Jak to? – Widzę, że przywiozłeś nową laskę. – odezwał się ponownie przez megafon i zmierzył mnie wzrokiem od góry do dołu i oblizał wargi. – Gorąca.
Usłyszałam jak Harry głośno wciąga powietrze. Uśmiechnęłam się do siebie.
- Widzisz? Jest zazdrosny. Znaczy, że mu na tobie zależy idiotko. – powiedziała Pani Dręczycielka.
- OK. Drogie panie, możecie zaczynać. – powiedział napalony prowadzący i położył megafon na betonie.
Dziewczyny obok powoli ocierały gruby pas o swoje ciało. Kucały i wstawały wypinając pupę.
Nie miałam zamiaru smagać się tym czymś po ciele, a wypinać się już w ogóle. Poza tym tyłek nadal mnie bolał i to bardzo.
Jedna para oczu wpatrywała się we mnie wyczekująco. Spojrzałam w stronę z której dochodziło to palące spojrzenie i zobaczyłam Pana Mówiącego. Przewróciłam oczami i po prostu jakby nigdy nic podeszłam do tego głupiego motoru.
- Leah. Przecież potrafisz być seksowna. – powiedziała moja dręczycielka.
Jejku. Dlaczego musi się odzywać właśnie teraz?
- Co mam robić? – zapytałam niepewnie Harry’ego stając przed nim i opierając się o kierownicę.
Na jego twarzy widniał łobuzerski uśmiech, w którym zdążyłam się już zakochać na nowo. – I z czego ty się cieszysz?
- Podaj mi pasek i usiądź do mnie plecami.
 - Plecami? – zapytałam. Jak to plecami? Przecież będziemy jechać i … i … i to niebezpieczne.
Jest zima. Może nie ma śniegu, ale jest ślisko.
- Tak jest. – powiedział i zanim przypiął nas pasem odwrócił się – Boisz się?
- Nie Styles. Skąd w ogóle taki pomysł? – zapytała Pani Dręczycielka.
- Jak cholera. – szepnęłam cicho. Przyłożył swoje czoło do mojego i uśmiechnął się pocieszająco.
- Obiecuje. Ze mną jesteś bezpieczna. – odszepnął.
- Uwaga to odliczamy. – krzyknął koleś z piercingiem.
- Ze mną jesteś bezpieczna. – powtórzył. Nie Harry. To właśnie ty sprawiłeś, że moje życie jest niebezpieczne i jeszcze bardziej pogmatwane niż kiedyś.
Odwrócił się z powrotem do kierownicy wcześniej zapinając nas ciasno obwodem pasa, który wbijał się w moje ciało.

Trzy …
Dwa …
 Jeden …

 - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - 

dobra mi się w ogóle nie podoba . 
ale nie miałam innej wizji na ten rozdział, gdy w głowie mam już prawie cały następny . 
zresztą mój plan opierał się na 25 rozdziałach 
ale cały czas przychodzi mi coś nowego - oczywiście na następne rozdziału . 
i staje pod ścianą i nie wiem co napisać w tych teraźniejszych rozdziałach ;c 
nie zanudzam już . 
mam ambicje na to, żeby następny pojawił się w niedzielę . 
i bardzo się postaram, żeby tak było . 
do następnego :)
<3

12 komentarzy:

  1. Wspaniały rozdział. Kocham to opowiadanie !
    Jeżeli nie masz nic przeciwko chciałabym cię zaprosić do przeczytania mojego opowiadania. Mam dopiero prolog, bo dopiero zaczynam pisać..
    http://harryandleah.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Super Rozdział. Uwielbiam twoje opowiadanie :)
    Czekam na następny i życzę weny :*
    http://elliot-marry-jeny.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział jak zwykle zajebisty :*zadziwiasz mnie. Jak można mieć taki talent?
    popłakałam się. Normalnie popłakałam się w tym momencie, kiedy Harry wszedł do jej pokoju. Nie wiem jak ty to robisz, ale po prostu nie przestawaj :* z niecierpliwością czekam na nn <3
    kc <3
    GIGI





    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział cuudowny...
    Mam takie pytanie... Jak wygląda główna bohaterka ? tzn jak jakaś aktorka czy coś? Tak z ciekawości pytam
    Czekam na kolejny rozdział<3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. yup .
      chodziło mi o Ninę Dobrev .
      opisuję ją tak jak w rzeczywistości z jednym szczegółem bo w tym opowiadaniu jest troszeczkę niższa niż w realu :)

      Usuń
  5. Cudne *o* Boże, te wyścigi, ciekawi mnie co będzie dalej *.* Chcę kolejny, nie mogę się doczekać bo teraz bardziej wciąga :>

    OdpowiedzUsuń
  6. O mamusiu jaki cudny rozdział *-*
    Kocham to jak piszesz <3
    Świetnie składasz wszystko w całość ale nie będę tu teraz pieprzyć jakiś głupot polonistycznych xDDD
    A tak troszeczkę z innej beczki to jest mi cholernie smutno że usunęłaś drugiego bloga :c
    Do teraz się zastanawiam co mogłoby być dalej :c
    ehhh smuteczek :c ale myślę że jakoś to przeżyję :c

    Dziękuję że piszesz ten i wiedz że mnie NIGDY nie zanudzisz <3
    Powodzenia i życzę weny ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. napisałam już piąty rozdział do tamtego bloga i postanowiłam, że bez sensu będzie jak nie będę dodawała rozdziałów więc jak napiszę wszystkie to je dodam, bo jak sama wiesz nie będzie ich dużo .
      dziękuję
      takie komentarze cholernie motywują .
      <3

      Usuń
  7. Przypomina mi trochę ten rozdział ,, trzy metry nad niebem'' i za to masz u mnie plusa :)

    OdpowiedzUsuń
  8. 44 year-old Programmer Analyst I Ellary Bicksteth, hailing from Haliburton enjoys watching movies like Planet Terror and Stand-up comedy. Took a trip to Royal Exhibition Building and Carlton Gardens and drives a Ferrari 250 GT California. dodatkowe zasoby

    OdpowiedzUsuń
  9. prawnik rzeszów - Jesteśmy prawnik-rzeszow.biz, kancelarią prawną z siedzibą w Rzeszowie. Jesteśmy małą kancelarią, dopiero zaczynamy swoją działalność, dlatego potrzebujemy dotrzeć do większej liczby osób. Oferujemy usługi prawnicze i musimy rozpowszechnić naszą nazwę, więc jeśli masz czas, aby napisać o nas, będziemy wdzięczni. Chciałabym podziękować za poświęcony czas, ponieważ wiem, że jesteście bardzo zajęci i naprawdę to doceniamy. Jeśli masz jakieś pytania, proszę nie krępuj się pytać.

    OdpowiedzUsuń