przepraszam, że tak długo, ale szkoła :c
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
-
Odpowiadaj na moje pierdolone pytania Leah! – krzyknął Harry. Miał zacięty
wyraz twarzy, a śliczne zawczasu zielone oczy przepełniała złowroga czerń.
Kłóciliśmy
się. O głupoty, które dla mnie były stratą czasu, ale dla niego najwidoczniej
były sprawami niecierpiącymi zwłoki, choć może nie lubił, gdy mówił coś co
zostało pomijane moim milczeniem.
Teraz
cholernie się go bałam, a raczej wzbudzał we mnie takie samo przerażenie jak na
początku naszej znajomości. Ręce trzęsły mi się ze strachu, a na czoło wstąpiły
drobne kropelki potu, które zostały zakryte, przez przylepione kosmyki włosów
do wilgotnej skóry. Miałam wrażenie, że on zaraz wybuchnie i ja tego pożałuje.
Zresztą
właśnie teraz byłam w pełni świadoma, że te wszystkie czułe słówka były tylko
przykrywką do tego bym nie poznała jak tak naprawdę strasznym jest człowiekiem.
Patrzyłam
na niego oczami wypełnionymi łzami. Czułam je, ale nie chciałam żeby popłynęły
strumieniem po moich policzkach.
Leah
oddychaj. Bądź silna.
- Nie daj
po sobie poznać, że się boisz. – napomniałam się w myślach.
To
dokładnie to samo zdanie, jakiego użyłam pierwszego dnia naszej „znajomości”.
Zaryzykowałam
rzucenie okiem na Harry’ego i natychmiast tego pożałowałam.
Ciemność z
jego oczu nie mijała, policzki miał zaczerwienione od gniewu, a usta tworzyły
jedną wąską linię, i aż niewiarygodne, że dosłownie 15 minut temu tworzyły
pełny, śliczny uśmiech.
Zobaczył
to. Zobaczył, że przez ułamek sekundy powiodłam spojrzeniem do jego twarzy, co
jeszcze bardziej go rozzłościło. Chyba.
Podszedł do
mnie powoli i gdy był już o krok ode mnie złapał mnie mocno za przedramiona i
boleśnie wbił w nie długie palce, co z pewnością pozostanie w formie siniaka o
barwach tęczy.
- Au… to boli.
– powiedziałam dość głośno spokojnym, w
pełni opanowanym głosem. – Puść mnie. – zażądałam.
- Nie
rozkazuj mi szmato. Zrobię z tobą co chce. – wysyczał patrząc swoim obłędnym
wzrokiem prosto w moje oczy. Znowu nazwał mnie tak jak nie powinno się mówić do
żadnej dziewczyny.
- Nie mów
tak do mnie. – powiedziałam cicho. – I już mówiłam, że masz mnie puścić. I nie
obchodzi mnie, że jesteś zbyt egoistycznym dupkiem, żeby słuchać kogoś innego,
niż swojego małego ego. – krzyknęłam.
Mimo, że
Harry Styles – człowiek, którego do czasu uważałam za najlepszą część, która
spotkała mnie w życiu, i którego teraz boję się z całego serca zmienił mnie nie
do poznania. Jeszcze kilka dni temu nie wyobrażałabym sobie krzyknąć na kogoś.
- Powtórz
to suko! Powtórz to co powiedziałaś! – krzyczał, a jego ręka zacieśniała uścisk
wokół mojej ręki.
- Czyżbym
uraziła twoje ego? – zapytałam co wywołało jeszcze większe drżenie moich dłoni
z powodu coraz większego strachu. To co właśnie powiedziałam, mogło nieźle go
wkurzyć, czyli mnie nieźle zaboleć. – Czy chcesz ode mnie czegoś jeszcze, czy
tylko odpowiedzi na twoje idiotyczne pytanie, które tak naprawdę nie powinno
cię obchodzić? – zapytałam znów i wbiłam długie pomalowanie granatowym lakierem
paznokcie. Uh… moja jedyna broń przeciw człowiekowi, który fizycznie przerastał
mnie pod każdym możliwym względem.
- Teraz już
nie chcę twojej odpowiedzi bo masz racje – chuj mnie to obchodzi. – syknął –
Wyjaśnię ci pewne rzeczy. – powiedział i puścił mnie, równocześnie wykręcając
moją drugą rękę do tyłu.
Moje
położenie zdecydowanie nie należało do najwygodniejszych. Stałam wyjąc z bólu
plecami opierając się o tors Harry’ego, który przytłaczał ilością twardych
mięśni.
- Od
dzisiaj jestem twoim panem. – wyszeptał mi do ucha mocno przygryzając jego
płatek. – Koniec z głupimi tekstami, które do ciebie mówiłem. Będziesz robiła
co ci karze. Chyba na razie wszystko jasne prawda? – złapał mnie drugą ręką za
włosy i mocno szarpnął za nie póki nie wykonał zadowalającego dla siebie
kiwnięcia na „tak, zrozumiano” – Koniec z tym cholernym płaczem. – powiedział i
puścił mnie gwałtownie tak, że upadłam na ziemię – A i jeśli uznam za stosowne,
żeby cię przelecieć to bądź na to przygotowana. Nie ważne w jakim miejscu. –
dodał na końcu po czym udał się do drzwi wcześniej zabierając dużą torbę i
zakładając buty by w końcu zostawić mnie samą, zamkniętą na klucz w tym
olbrzymim domu, myślącą o tym co właśnie do mnie powiedział. O tym, że
nazywając sprawy po imieniu stałam się jego cholerną niewolnicą, a z tego tak łatwo
się nie wywinę. Do tego „niewolnicą” to za mało powiedziane. Będę jego
„seksualną niewolnicą” i o ile dokładnie przeczytałam „50 twarzy Greya” będę
musiała być mu uległa w każdej sprawie.
A przecież
ja nawet jeszcze nie uprawiałam seksu.
Nie podoba
mi się jego ciemniejsze strona. Ciemniejsza strona, która może okazać się jego
jedyną stroną.
- Dlaczego
udawałeś Harry? – zapytałam z nadzieją, że powiew powietrza, którego tu zresztą
nie było zaniesie mu moje pytanie i przyniesie odpowiedź.
Teraz
już chyba wiem co miał na myśli mówiąc,
że jest zły.
Sprawił mi
ból. Sprawił, że ponownie chciałam płakać.
Nie
potrafiłam dłużej powstrzymywać cisnących się do oczu łez. Wylały się silnym
strumieniem.
Nie miałam
nawet siły podnieść się z podłogi. Czułam się jak śmieć. Poniżył mnie, a ja nie
mogę nic z tym zrobić. Nic, bo fizycznie jestem dla niego zerem, zresztą
emocjonalnie i psychicznie pewnie też skoro mnie tu zostawił – w potoku łez i
cholernych, odtwarzających się w kółko wspomnień, które za wszelką ceną chciałam
wyrzucić z głowy, ale niestety nie dawały mi o sobie zapomnieć i na nowo tylko,
że ze zdwojoną siłą przeżywałam ten ból. Ból upokorzenia, który znałam już tak
dobrze.
- - - - - -
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -- - - - - - - - - -
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
[ Harry ]
Koniec z
pierdolonymi czułymi słówkami, od których robiło mi się niedobrze. Kurwa! I
dobrze, że wie już jaki jestem i wie, czego ma się spodziewać. Może zbyt ostro
ją potraktowałem bo w końcu wczoraj została pobita, a ja dzisiaj dołożę jej
kolejne siniaki na dupie, ale taki jestem. Taki kurwa jestem.
Jeśli ci
coś nie pasuje to spierdalaj.
- Leah.
Dziewczyno po co się w to tak wkręciłaś. – powiedziałem do siebie.
Ta młoda
kobieta faktycznie była zachwycona wszystkimi gestami, które mnie przyprawiały
o wewnętrzne konwulsje. A czasem nawet miałem nawet ochotę się porzygać.
Autentycznie. Mój paw już rozwijał skrzydła.
Ta młoda
kobieta, którą miałem ochotę przelecieć od jej pierwszego niewinnego spojrzenia
w moją stronę. Zresztą jej cholerna nieśmiałość mnie śmieszy. To nie jest
słodkie. To jest wkurwiające i to bardzo.
Co z tego,
że jest strasznie seksowna i gorąca? To nie daje jej prawa do dotykania mnie,
całowania i innych dupereli. Tak. Nie lubię jak ktoś mnie dotyka, chyba że ja
tego chcę. A ona robi to cały czas. Drżę niewyczuwalnie pod jej dotykiem, nie
dlatego, że mi się podoba czy coś takiego, ale dlatego, że tego nie chcę i może
odrobinę … boje się jej dotyku.
Taa… Haha
dobre nie? Harry Styles się czegoś boi.
Facet,
który jest cholernym skurwielem, a jego pracą jest wpierdalanie (i to porządne)
ludziom, którzy pewnie nawet tego nie chcą. Zresztą kto chce ze mną walczyć? To
durni trenerzy, którzy nie wiedzą nic o życiu, i którzy chcą złapać rozgłos gdy
wystawią swojego zawodnika do Walki ze mną.
Ale NIKT ze
mną nie wygrał. NIGDY.
Zresztą już
niedługo ją przelecę. I to tak, że nie wstanie. Czy chce, czy nie chce. I nie,
nie to nie będzie gwałt. Ona będzie pragnęła więcej. Będzie jęczała i krzyczała
moje imię, kiedy już skończę.
Będzie
płakała, a ja znów będę miał mokre poduszki, czego nie cierpię.
Ona jest
stuprocentową dziewicą, a ja z natury nie jestem delikatny. Ja się pieprze.
Mocno i agresywnie, a ona nie uprawiała seksu nawet normalnie.
Smaczku
dodaje mi to, że to ja ją rozdziewiczę. Będzie drugą. A tamta raczej nie
wspomina miło naszego spotkania.
Jechałem na
trening na moim piekielnie szybkim motorze. Była 16.00 i powoli robiło się już
ciemno.
Nadal byłem
cholernie wkurwiony na Leah’ię i zamierzałem całą złość wyładować albo na
worku, albo na jakimś niezbyt chętnym, ale zmuszonym gościu, który sądząc po
moim stanie może dzisiaj znaleźć się w szpitalu z dość poważnymi obrażeniami.
Dojechałem szybko
na siłownie, zresztą mój motor nie przewiduje wolnej jazdy, albo może ja nie
przewiduje jeździć na nim powoli, to by się kłóciło z moimi przekonaniami – po chuja
kupować coś co jeździ cholernie szybko, gdy się nawet do połowy nie rozpędzasz?
No właśnie,
więc staram się przyśpieszyć jak mogę najbardziej. Co też mnie uspokaja, a
teraz spokój jest mi potrzebny i to bardzo jeśli nie chce zrobić krzywdy jakiemuś
frajerowi, albo jeśli nie chcę później zrobić jej krzywdy.
Zsiadłem z
mojego pojazdu i gdy już wyjąłem kluczyki ze stacyjki poszedłem do szklanych
drzwi.
Od razu
uderzył mnie świeży zapach, który towarzyszył mi zawsze gdy tu wchodzę. I znów
się wkurzyłem bo takim samym odświeżaczem pryska ta baba od sprzątania w moim
domu, a teraz przypomniała mi się akcja z moją małą szmatą.
Oh. Podoba
mi się to określenie i nie jest nawet tak bardzo obraźliwe, chyba że dla takiej
cnotki jak ona, bo żadna inna raczej nie miałaby nic przeciwko gdybym tak się
do niej zwracał, a nawet byłyby zadowolone, że mówię tak pieszczotliwie.
Zszedłem
schodami na dół kiwając głową do zakochanej we mnie recepcjonistki. Nie była
zła, ale jednak za „słodka” dla mnie. Różowe ubrania noszone codziennie raczej
mi nie odpowiadają.
Zszedłem na
dół po schodach. Na górze była siłownia, ale ja nie chodziłem na siłownie,
chyba że czasami, gdy miałem ochotę na zdobycie numeru od laski na noc.
Na dole
była ogromna sala bokserska. Walczyłem tam prawie codziennie, ale przez moją
małą szmatę nie mogłem bo musiałem jej szukać po tym jak mi uciekła. Idiotka.
- Harry.
Nie było cię wczoraj. – powiedział Nick z drugiego końca sali.
Nick był
moim „trenerem”. Oczywiście nie zbyt go słuchałem i zwykle robiłem w klatce to
co chciałem. W klatce, bo tak zarabiam. Walczę w klatce i jest mi cholernie
dobrze z tym, że mogę przyłożyć komuś tak, że musi przyjechać po niego karetka.
- Co
chcesz?! – warknąłem, nie miałem nastroju do jego głupich rozmów, choć był
jednym z moich najlepszych przyjaciół. – Stęskniłeś się za mną? – zadrwiłem.
Nick był
wkurwiony, ale ja również, a dla porównania jesteśmy jak dwa samce alfa. Tyle,
że z różnicą taką, że ja samcem alfa jestem zawsze, a on tylko jak jest zły co
nie zmienia jednak faktu, że zaraz będzie nieprzyjemnie i może nawet tak jak
zdarza się czasem wylądujemy na ringu.
- Nie,
Styles! Nie stęskniłem się za tobą do
cholery! Za siedem dni mamy pierdoloną walkę, a ty się opieprzasz! I nie
obchodzi mnie twoja panienka, albo bierzesz się w garść, albo koniec z walkami.
– krzyknął co od razu mnie rozbawiło.
Nie mówił
serio. Byłem najlepszy. NAJLEPSZY. A on nie miałby odwagi mnie wyrzucić. Nie
miał innych „podopiecznych” bo wywalił wszystkich by skupić się na moich
wygranych.
- Chcesz
zobaczyć jak opierzam się na ringu? – zapytałem.
- Scott,
przygotuj sprzęt. – krzyknął Nick do swojego przydupasa.
Poszedłem
się przebrać i zachwalę już stałem na ringu naprzeciw mojego „trenera”, który
nie dorastał mi do pięt.
- - - - - -
- - - - - - - - - -- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
- - - -- - - - - - - -
[ Leah ]
Nie miałam
odwagi szperać w jego rzeczach. Siedziałam na podłodze opierając się plecami o
kanapę rozmyślając już ponad trzy godziny. Co on planuje ze mną zrobić? Czy
naprawdę będzie chciał zaspokajać się seksualnie wbrew mojej woli? Czy to jest
właśnie prawdziwy on?
Tyle pytań,
a na żadne odpowiedzi.
Cóż za
sprawiedliwość.
Mój Drogi
losie, czy gdy już myślę, że może być dobrze i wreszcie jestem z kimś
szczęśliwa i czuję się bezpieczna musisz zawsze kopnąć mnie w dupę. Mocno i
boleśnie.
- Jesteś
żałosna. – moje rozmyślania przerwał ten głos. Ten ochrypły, jak mi się
wydawało do niedawna, piękny głos.
Spojrzałam
na niego i mimo, że byłam przestraszona jego widok zaparł mi dech w piersiach.
To nienormalne, że jednocześnie kogoś nienawidzisz i pragniesz. Chyba, że to
normalne? Nie wiem, nie miałam nigdy chłopaka. Ktoś by mi mógł podpowiedzieć.
Na jego
dłoniach i policzkach były czerwone ślady krwi. Nie mogłam się nie przejąć. On
poświęcił mi jednak tyle czasu.
- Nic ci
nie jest? – zapytałam cicho łamiącym się głosem. Wiedziałam, że wyglądam jak
pół dupy zza krzaka, ale nadal nie dochodziło do mnie, jak potraktował mnie
Harry. Albo może dochodziło, ale nie chciałam przyjąć tego do wiadomości.
- A chuj
cię to obchodzi moja mała szmato? – zapytał i potarł dłonią swój policzek.
Skrzywił się lekko pod wpływem swojego dotyku.
Wstałam
szybko i podeszłam do niego dotykając jego drugiego policzka.
Poczułam
jak lekko drży na mój gest.
- Co ty
kurwa robisz? – krzyknął i znów wykręcił mi rękę.
- Jesteś
ranny. Chciałam pomóc. Mogę ci to przemyć? – zapytałam krzywiąc się z bólu, ale
już nie miałam zamiaru płakać.
- Nie. Masz
mnie nie dotykać. – syknął głośno do mojego ucha.
- Dobrze,
więc odwieź mnie do domu i zapomnij o mnie. – powiedziałam i zdecydowanie
strasznie brutalnie wyrwałam rękę z jego uścisku.
Poszłam do
drzwi biorąc w rękę swoje buty, które jako jedyne zostały mi z wczorajszej
wycieczki do restauracji.
^^^
Jechaliśmy
w milczeniu i gdy Harry zatrzymał się pod moim domem i włożył swoją dłoń w
luźną nogawkę bokserek, które nadal miałam na sobie.
Jego ręka
zbliżała się coraz bliżej do mojej kobiecości, a ja nie mogłam się odezwać. Mój
oddech stał się urwany.
Złapałam w
końcu jego rękę, która była już niebezpiecznie blisko.
- Nie. –
powiedziałam cicho.
- Nie mów
do mnie. Zrobię to co będę chciał. – powiedział, ale przerwał.
- Zgłoszę
pobicie. Pójdziesz do więzienia. – oznajmiłam niepewnie, na co Harry się
zaśmiał.
- Oh. Nie
pójdziesz. – nadal się śmiał.
- Niby
dlaczego?
- Bo
będziesz we mnie tak bardzo zakochana. – westchnął i mocno, wręcz brutalnie
wbił się w moje wargi wbrew mojej woli, z moich oczu automatycznie (znowu)
popłynęły łzy, gdy próbował ściągnąć bokserki z moich bioder.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -- - - - - - - - - - - - -- - - - - - - -
teraz rozdziały będą w weekendy, ale myślę, że będą regularnie .
mam nadzieję, że się spodobał i, że nie spieprzyłam :)
<3
To takie smutne...
OdpowiedzUsuńproszę, nie pisz smutnego zakończenia, bo będę ryczeć i kilka nocy nie przespanych...
Szkoda, że tylko w weekendy będą dodawane, bo ja na prawde wciągnęłam się w to opowiadanie.
nie spieprzyłaś i wątpię w to, że kiedy kolwiek to zrobisz.
Rozdział... Po prostu brak mi słów. Jak zwykle napisałaś genialnie. Z niecierpliwością czekam na next i życzę weny ;)
Super rozdział :D Czekam na następny :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, ze tylko w weekendy, ale wiem ile z tym pracy :) Rozdział świetny jak zawsze, kocham to :* Nie ważne jakie będzie zakończenie, choć wolałabym to 'radośniejsze' i żeby Harry był jaki był xD Kocham, czekam na następny :D
OdpowiedzUsuńCudowny<33
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać następnego..
Hej! Chciałyśmy zaprosić do odwiedzenia i skomentowania pierwszego rozdziału na naszym blogu :) http://aslongasyouloveme-fanfiction.blogspot.com/
+ Zwiastun : As Long As You Love Me - fanfiction
Fabuła : The Imperial College of Science, Technology and Medicine jest publicznym uniwersytetem znajdującym się w Londynie. Specjalizuje się w dziedzini nauki, inżyniernii oraz medycyny. To właśnie tam od połowy roku szkolnego będą uczęszczać Danielle i Cassie, które są dla siebie jak siostry.
Niall i Harry , chłopaki z którymi nikt nie zadziera. Spotkają się dwa różne światy. Życie przyjaciółek bardzo się zmieni. Danielle i Cassie będą miały poważne problemy. Chłopaki namącą w głowie dziewczyn.
Czy wszystko dobrze się skończy ?