niedziela, 6 października 2013

19. / Czy ten cholerny zakład ma jeszcze jakieś znaczenie?



Kiedy ostatnio byliśmy razem w tym pokoju działy się tutaj niepokojąco nieprzyzwoite rzeczy, a ja głupia znów go zaprosiłam. Nie moja wina, że jego obecność działała na mnie jak narkotyk, im bardziej chciałam to zakończyć, tym bardziej ciągnęło mnie do niego z powrotem. Jego zapach, który kręcił się w moich nozdrzach nawet kiedy go nie było. Jego dotyk na moim ciele, który czułam zawsze i nawet gdybym chciała nie mogłabym się go pozbyć. Smak jego ust. Każda myśl jaka ostatnio przechodziła mi przez głowę dotyczyła tylko jego. Czy to pierwsze stadium zakochania? Jeśli tak to równocześnie jestem szczęśliwa i smutna. Szczęśliwa bo ktoś może w końcu się mną zaopiekuje, a smutna bo wracam do mojej szarej rzeczywistości i oczami wyobraźni widzę, że on nie jest tutaj tylko dlatego, żeby zaspokoić swoje męskie potrzeby i nigdy nie poczułby czegoś do głupiutkiej nastolatki, która liczy na wielką miłosną przygodę.
Wyrzuciłam z głowy wszystkie myśli i skupiłam się tylko na tej chwili. Chciałam napawać się jego obecnością póki był bo na pewno niedługo zostanę sama. Znów.
Ja nie byłam jeszcze psychicznie gotowa na odbycie pierwszego stosunku, ale jeśli miałabym zatrzymać go przez to przy sobie to nie widziałam innej opcji.
Nie ma to jak zatrzymać faceta na seks, prawda? Czy czułam się jak ladacznica? Tak. Właśnie tak mogłam to powiedzieć, ale jeśli mój „związek” tego wymaga.
Jednym zdaniem: Dla Harry’ego Styles’a jestem w stanie zrobić wszystko.
Brunet zamknął za nami drzwi i oparł się o nie, czekając, na moje pozwolenie na to, żeby zaczął coś robić lub na to, żebym to ja zaczęła.
Zaczęłam skubać wystającą z moich spodni luźną nitkę, co właśnie teraz wydało mi się bardzo ciekawym zajęciem. Przygryzłam wargę w roztargnieniu i błądziłam wzrokiem po czarno-fioletowych ścianach mojego pokoju podczas gdy Harry obdarzał mnie troskliwym spojrzeniem, które zatrzymywał na poszczególnym częściach mojego ciała. Kątem oka widziałam, jego niebiańską twarz, która przedstawiał tylko smutek i poczucie winy, gdy patrzył na moje uda. Automatycznie zakryłam je dłońmi.
Myślałam, że będzie chciał, żebym się z nim przespała, ale myliłam się i byłam cholernie szczęśliwa, że nie zachowuje się prymitywnie i nie widzi mnie tylko jako dziewczynę, która pójdzie z nim do łóżka.
- Przepraszam. – szepnął. Zdałam sobie sprawę, że rzadko o ile w ogóle kiedykolwiek przepraszał. Poczułam się wyjątkowa. Jeden jedyny raz w moim banalnym życiu. – Nie chciałem cię bić. Nie chciałem, żebyś kiedykolwiek przeze mnie płakała. Nie chciałem, żebyś się cięła. Obiecałaś mi, że nas już nie zranisz, a ja nie mogę sobie wybaczyć bo to tylko moja wina. Wiem, że nie chcesz, żebym tu był, ale … - jego słowa łamały mi serce. Jak mógł tak bardzo obarczać się winą, za moją słabość?
- Skąd pomysł, że nie chcę, żebyś był? – zapytałam i znów zaczęłam skubać swoje spodnie. – Skąd pomysł, że to przez ciebie? – zapytałam i poszłam do dużego łóżka i usiadłam na jego brzegu.
- Pobiłem cię.  Jestem najgorszym potworem na świecie. – zaśmiał się gorzko i usiadł obok mnie zachowując przestrzeń dla każdego z nas. – Jak zapraszałem do siebie te wszystkie dziewczyny to nie dbałem o to czy płaczą. Jeśli nie słuchały to, też je biłem. Śmiałem się z ich bólu, ale kiedy tylko widzę, że ty płaczesz to … jak najszybciej chcę, żebyś o tym zapomniała i nie patrzyła na mnie z odrazą i strachem. Nie chcę, żebyś widziała we mnie potwora. – przemawiała przez niego tylko szczerość. Moje serce urosło chyba ze dwa razy, ale i tak na pewno było niewielką plamką w porównaniu do jego ogromnego, które powinno zajmować 3/4 jego ciała. 
- Boję się tylko kiedy twoje oczy ciemnieją. – odparłam i odetchnęłam głęboko, kiedy te słowa wydostały się z moich ust.
- Ciemnieją?
Pokiwałam głową. – To zaprzecza wszelkim prawą fizyki, ale tak jest. Wtedy sprawiasz mi ból.
– dodałam zwracając twarz w jego stronę.
- Przepraszam za wczoraj. – szepnął. Nie patrzył na mnie, więc ja również odwróciłam wzrok. – Ja po prostu nie potrafię tyć delikatny, kiedy się zdenerwuje.
- Mogę się zgodzić na lekkie klapsy. – odparłam i przygryzłam wargę. Nie przemyślałam tego. Moje policzki zrobiły się różowe.
- Zgadzasz się na coś, czego możesz pożałować. – odparł i złapał mnie za rękę.
Spojrzałam na dół, na nasze dłonie. Moją małą, drobną, jego dużą, umięśnioną. Zaczęłam bawić się palcami bruneta, który wydawał się odprężać.
- Pasują do siebie. – powiedział, a tym razem na jego policzki wszedł rumieniec, który mnie rozczulił. Faktycznie. Znów miał rację. Pasowały do siebie jak elementy układanki, jak noc do gwiazd. Podniosłam wzrok na jego twarz, z której nie mogłam odczytać żadnych emocji. 
- Ktoś kiedyś powiedział, że przeciwieństwa się przyciągają. Chyba miał rację. Jak myślisz? – zapytał.
- Tak. Zdecydowanie się przyciągają. – powiedziałam i oparłam głowę o jego ramię. Znów lekko się spiął, ale po chwili rozluźnił i zaczął masować moje plecy.
Nie wiem ile trwaliśmy w takiej pozycji, ale Harry postanowił przerwać chwilę naszej błogiej uspokajającej ciszy.
- Chcę je zobaczyć. – rzucił i znów jakby piórkiem przejechał po moim udzie. - Muszę zobaczyć Kochanie. – pokręciłam energicznie głową, którą wcześniej uniosłam z jego ramienia.
- Nie możesz. Nie możesz. Nic nie wiesz. To tylko mój ból. Nie chcę żebyś widział. – westchnęłam płaczliwie.
- Jesteś moja. Wiem, że nie chcesz. Nie musisz się bać. Chcę zobaczyć tylko jak dużo poczucia bezpieczeństwa mam ci dać, jak bardzo kochana musisz się poczuć, … jak bardzo muszę się postarać, żebyś przestała się okaleczać. – powiedział i uklęknął na podłodze przede mną. Takie piękne rzeczy wychodziły z jego pięknych ust.
Odpięłam guzik spodni. To, że brunet był w pomieszczeniu, kiedy miała się rozebrać już mnie nie onieśmielało tak bardzo jak on sam, więc powoli zsunęłam dół swojej garderoby pozostawiając jedynie w czarnych koronkowych majtkach.
W sumie to zdecydowanie gorzej wyobrażałam sobie moje rany co jednak nie znaczyło, że były jakieś śliczne, czy coś takiego. Były odrażające, wstrętne dokładnie takie jak ja. Moja dusza krwawiła i właśnie tak wyglądała. Poraniona przez życie. Pocięta przez wspomnienia. Chciałabym, żeby Harry ją posklejał. Żeby wszystko znów było całością.
- Jesteś taka piękna i nie mogę patrzeć jak bardzo nienawidzisz sama siebie. – powiedział i usiadł opierając się plecami o łóżko. – Kurwa. Ja wiem, że nie chcesz, żebym tu był …
- Przestań! – sapnęłam cicho. – Nie mogę słuchać jak tak mówisz, więc po prostu przestań.
- To właśnie jest prawda. Nie zaprzeczaj sama sobie.– pociągnął się za włosy.
- Ja … ja nie wyobrażam sobie, że nie ma cię obok, że nie poczuję twojego ciała obok, twojego zapachu. Nie wyobrażam sobie, że nie usłyszę twojego śmiechu, twoich ciepłych słów. Dzisiaj cię poznałam. Tego prawdziwego ciebie i  nie chcę cię stracić … bo ja … ja cię po prostu potrzebuję.
- na moje słowa zesztywniał. Nie musiał nic mówił. Nie spodziewał się tego. Chciałam, żeby wiedział i bardzo dobrze mi z tym, że w końcu zebrałam się na odwagę, żeby szczerze powiedzieć co czuję.

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
[ Harry ]

^^^

Przeczesałem palcami włosy i wyszedłem z łazienki, gdzie otrzeźwiłem się zimnym prysznicem.
Nie mogłem spać od wczoraj. Nie mogłem spać odkąd powiedziała, że mnie potrzebuje. Nikt nigdy mi tego nie powiedział. Wszyscy mnie odrzucają, a ona mimo, że byłem dla niej okrutnym skurwielem nadal mnie chce. Teraz to mam nawet problem z odczytaniem samego siebie. Kim ja jestem? Zawsze byłem kimś kto lubił się bić, kto szuka zaczepek i wszystkich innych rzeczy, żeby tylko komuś przypierdolić, ale ostatnio w jej towarzystwie staje się miękki.
Nie żeby jakaś miłość, bo ja nie umiem kochać. Nie bawię się w dziewczyny i inne duperele, które zabierały by mi czas, ale coś w jej oczach, w jej uśmiechu sprawia, że moje serce, które nie odczuwało do niedawna żadnych innych uczuć oprócz gniewu znów bije i jest otwarte na inne uczucia, które sprowadzają się w większości do tego, żeby uczynić ją szczęśliwą.
Nie jest tylko małą nastolatką, dla której wszystko związane z płcią przeciwną jest obce. Jest już młodą kobietą, która chce nadal pozostać dzieckiem. Nie widzi tego co wszyscy inni, nie widzi jaka jest piękna, a to jest aż niemożliwe. Gdybym był laską i wyglądał tak jak ona chyba za chuja nie odszedł bym od lustra.
Poszedłem do przedpokoju założyć buty i kurtkę. Miała jeszcze dużo czasu na przygotowanie na dzisiejszą imprezę z moimi kumplami, ale już nie mogłem się doczekać, żeby ją zobaczyć.
Zabrałem klucze do samochodu i wyszedłem z domu.
Najlepszy samochód jaki mogłem mieć to Range Rover.
Wsiadłem do wozu i odpaliłem silnik. Zima tego roku była niezwykle ciepła, więc musiałem, aż włączyć klimatyzator, żeby trochę ochłodził wnętrze, które przez ten czas kiedy jeździłem motorem strasznie się wygrzał.
Pojechałem szybko pod dom Leah’i, która zapewne właśnie teraz paradowała po pokoju w samej bieliźnie. Nie, żeby coś, ale strasznie jarała mnie myśl, że dzisiaj znów będę miał ją blisko siebie i znów będzie ocierała się o moje ciało w ten seksowny sposób.
Seks był dla mnie ważny, ale spanie co noc z inną dziewczyną nie była już dla mnie zachwycającą myślą. Nigdy nie uprawiałem seksu z uczuciami, a chciałbym w końcu zobaczyć jak to jest. Leah nie była jeszcze gotowa i nawet gdyby wczoraj powiedziała, że chce to jej oczy mówiły coś innego. Nie chciałem jej zmuszać. Nawet nie mogłem bo zakład byłby nieważny, ale nie w tym rzecz. Chciałem ją uszczęśliwić. To było moim celem, sprawić, żeby przestała się ciąć, żeby przestał siebie nienawidzić i takie tam.
Stanąłem pod jej domem i  wyszedłem z auta, żeby jak najszybciej ją zobaczyć.
Kurwa, czyżby dusza romantyka?
Zapukałem do drzwi, i wyjątkowo dzisiaj otworzyła mi pani Harrison, która to mi nie niespodzianka powitała mnie miłym uśmiechem.
- Dzień dobry. – powiedziałem i uśmiechnąłem się sztucznie, co ona kupiła. Zresztą każda osoba to kupowała.
- Witaj Harry. – odpowiedziała i przepuściła mnie w drzwiach.
Zdjąłem buty i ruszyłem w głąb jej domu.
Podszedłem do drzwi pokoju i otworzyłem je. W środku panował półmrok. Nie było jeszcze ciemno, ale niebo zmieniało już kolor na ciemniejszy.
Rozejrzałem się po pomieszczeniu, które było niebywale czyste i uporządkowane, ale nigdzie nie zobaczyłem dziewczyny, która pobudzała moje serce.
Wszedłem do środka i usiadłem na łóżku, które pokrywała fioletowa, miękka pościel, która zapraszała, żeby się położyć.
Wyszła z pokoju w którym trzymała ubrania. Ja się pytam po co laskom tyle ubrań, których w większości nie założą?
- Witaj piękna. – powiedziałem. Podniosła głowę, a jej twarz rozświetlał promienny uśmiech, a policzki mieniły się odcieniem różu. Cieszyła się na mój widok. To, aż nie do pomyślenia, żeby taka dziewczyna jak ona była szczęśliwa kiedy mnie zobaczy. Czułem się … wyjątkowy. Tak to dobre słowo.
Cholernie wyjątkowy. Jej oczy przepełnione były radością.
- Dzień dobry. – odpowiedziała cicho.
- Czuję się staro, jak mówisz „dzień dobry” księżniczko. – zaśmiałem się. Jej niewinność mnie rozbrajała. – Jak się dzisiaj czujesz?
- Bardzo dobrze, a ty? – zapytała i chwiejnym krokiem podeszła do łóżka. Krzywiła się słodko i marszczyła nos jak kotek z każdym kolejnym stąpnięciem. Gdy była już na tyle blisko mogłem zobaczyć jak była ubrana. Miała na sobie czarne rajstopy, krótkie spodenki i obcisłą bluzkę w czekoladowym kolorze jej oczu z większym dekoltem. Pierwszy raz sama wybrała dla siebie coś co nie zakrywa jej kształtów. Przygryzła wargę kiedy, można powiedzieć bezczelnie się w nią wpatrywałem.
- W porządku. Nadal boli? – zapytałem. To niepokojące, że znów odczuwa ból. Podniosłem się i stanąłem dokładnie przed nią. Była taka niziutka, co czyniło ją cholernie uroczą.
Kurwa! Nie powinna być dla mnie urocza.
- To tylko zakład. Tylko pieprzony zakład. Nie może mi się podobać. – mówiłem do siebie w myślach.
- Nie, tylko cały dzień chodzę w szpilkach i moje stopy nie są mi za to wdzięczne. – odparła cicho.
- Po co?
- No bo wszystkie dziewczyny zawsze chodzą w obcasach. Są takie wysokie, idealne, a ja.
– powiedziała i obijała mnie wzrokiem. Przyłożyłem czoło do jej czoła i potarłem naszymi nosami. Zawsze czerwieniła się gdy to robiłem.
- A ty jesteś idealna dla mnie. – na jej twarzy zamajaczyło zdziwienie i zaskoczenie. Nie wierzyła.
Dlaczego? Nie tylko ja uważałem, że jest idealna. Większość męskiej populacji by jej to powiedziała.
Moje serce przyspieszyło kiedy wspięła się na palce i mnie pocałowała. Lekko i czule. Czy ten cholerny zakład ma jeszcze jakieś znaczenie? 

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - 
nuuuuudaaaaaaaaaa !!
zjebałam całkowicie. ten rozdział nie wygląda tak jak sobie zaplanowałam, ale moja wena odeszła i nie sądzę żeby miała w planach powrócić. :c
nie prędko pojawi się także następny rozdział bo nie wiem czy jest sens pisać bez weny .
nie powinnam dodawać nawet tego rozdziału bo jest fatalny i naprawdę nie obrażę się jak ktoś mi to napisze w komentarzu .
tak z innej beczki to chciałam was prosić o to, żebyście napisali co chcecie zobaczyć w kolejnym rozdziale, albo w jeszcze następnych to może pomoże mi odzyskać wenę .
czyta to strasznie mało osób więc zastanawiam się też nad zawieszeniem ;c
kocham :*

7 komentarzy:

  1. Proooooosze nie zawieszaj . ;* kocham twojego bloga i na prawde zlamiesz mi serce jak go zawiesisz! Pozdrawiam i z calego serca zycze ci powrotu weny / Natalie ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. COOOOOOOOOOO ???????? CHCESZ ZAWIESIĆ? NIE ZROBISZ MI TEGO, PRAWDA? NIE MOŻESZ MI TEGO ZROBIĆ!
    Dziewczyno, to jest mój ulubiony blog i najlepszy, jaki do tej pory czytałam! Pobiłaś samego Darka! Właśnie wtedy, gdy nie mam weny czytam twoją twórczość, co zdecydowanie poprawia mi nastrój. Nie wiem, jak możesz pisać, że to nudne. Znowu miałam zaciesz, jak zobaczyłam, że dodałaś nowy rozdział :)
    wena powróci, zobaczysz :) kiedyś musi :) ale nawet jeśli pisałaś to bez weny, to w porównaniu do mnie wcale tak nie wygląda. Jest idealny po prostu PER-FECT! Xd ja sie chyba zabije, jeśli go zawiesisz.
    co do następnych rozdziałów - serio, nie wiem, co mam ci podpowiedzieć, bo wiem, że wszystko co wymyślisz będzie cudowne. Może Harry ją uratuje przed... Nwm... Przed czymś... Może Leah wpadnie w bójkę z dziewczyną...
    cokolwiek napiszesz będzie cudowne.
    czekam na następny, mam nadzieję, że będzie szybko!
    xx

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten blog jest świetny! Nie bój się, wena powróci. Nie zawieszaj bloga! Zapewniam Cię, że dużo osób czyta tego bloga tyle, że nie komentuje. Osobiście znam 6 dziewczyn i nawet jednego chłopaka który to czyta! Za każdym razem kiedy dodasz nowy rozdział, czytamy go a później na BIG konferencji na skype jaramy się nim.

    Sofieee <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. muszę ci powiedzieć, że jestem cholernie zaskoczona .
      nie spodziewałam się chłopaka w gronie swoich czytelników .
      matko . pozdrów go ode mnie i wszystkich innych też :)

      Usuń
  4. Piszesz zajebiste opowiadanie a i może w następnym rozdziale Harry komuś obije morde
    :P:P

    OdpowiedzUsuń
  5. nie wiem, moze jak Hazza bije sie o Leah z tym swoim kolegą?

    OdpowiedzUsuń
  6. Strasznie podoba mi się ten rozdział <333
    Uwielbiam jak piszesz z perspektywy Harrego, no i nikt nie uważa, że ten rozdział jest zły bo jest cuudowny... Kocham too♥♥
    Nie zawieszaj !
    Dodaj szybko następny... Już się nie mogę doczekać.
    Dużoo weny ;**

    OdpowiedzUsuń