sobota, 28 września 2013

18 . – Jakie jest twoje marzenie?



Mięśnie Harry’ego spięły się, gdy coś co miało sygnalizować start wystrzeliło z ogromnym hukiem, który poranił moje bębenki.
Wcisnął gaz do samego końca i ruszył.
Mój głośny krzyk słychać było mimo hałasu jakie robiły motory. Gdyby nie ten pas leżałabym już na ziemi i zwijała się w spazmach bólu, który odczuwałam również teraz gdy materiał wbijał się w moje ciało.
- Uhh … Na pewno pozostaną siniaki. – powiedziałam do siebie w myślach.
Uświadomiłam sobie, że moje powieki od startu są mocno zaciśnięte. Otworzyłam je więc, i rozejrzałam się na boki. Jechaliśmy pierwsi, ale tuż za nami drogę do wygranej torował sobie potężnej budowy ciała, blond włosy chłopak z ciemną brunetką za plecami.
Harry odbił lekko w lewy bok i teraz zagrodził drogę naszemu przeciwnikowi, który nie wydał się zadowolony z takiego obrotu sprawy.
Nagle poczułam mocne szarpnięcie i głośno pisnęłam w roztargnieniu. Pasek jeszcze bardziej wbił mi się w brzuch. Sam widok tej części garderoby napawa mnie ogromnym strachem, mimo wszystko jakkolwiek to brzmi przywiązana nim do Harry’ego czuję się bezpieczna.
- Nie dobrze. – powiedziała moja podświadomość – Lali cię takim samym, a teraz czujesz się „bezpieczna”. Dostawałaś tak, że nie mogłaś się podnieść.
Taa … musiałam sobie przypomnieć o najgorszym czasie w moim życiu, ale Harry i tak powie, że mój świat jest bajkowy.
Okropnie się bałam. Tego, że możemy zrobić krzywdę komuś, temu, że mogę zrobić krzywdę sobie, a co najgorsze i aż nie do pomyślenia, że brunetowi mogłoby się coś stać.
- Dziewczyno zaprzeczasz sama sobie. – powiedziała moja dręczycielka. A już myślałam, że na dziś mam ją z głowy. – Najpierw chcesz, żeby cię zostawił, a później nie możesz wyobrazić sobie, że dzieje mu się krzywda.
Ma racje. Cholera! Ma racje zawsze.
On mnie bije, mówi różne świństwa i wyzywa za co go nienawidzę, ale gdy tylko czuję jego ciepłe dłonie na moim ciele automatycznie, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki zapominam o wszystkim co zrobił.
On dzieła na mnie jak narkotyk. Jest kimś bez kogo nie potrafię wyobrazić sobie życia.
On jest kimś kto wpuścił do mojego życia trochę światła, które zabrały mi książki i nauka.
Mimo, że jest straszny, bezczelny i arogancki w tym kryje się jego odwaga, troskliwość i nieme wołanie o pomoc. W jego życiu coś się stało i nie odpuszczę póki nie dowiem się co. Jestem cholernie spostrzegawcza i to co mu się przydarzyło musiało być naprawdę straszne. Czuje jak lekko drży gdy go dotykam. Czuję jak jego mięsnie się spinają, za każdym razem.
Chcę żeby on był blisko. Już na zawsze.
- Czyli już zapomniałaś co ci zrobił? – zapytałam mnie moja podświadomość. Odniosłam małe zwycięstwo bo tym razem Pani Dręczycielka nie odezwała się, ale kręciła tylko głową z założonymi na rękach piersiami, dokładnie tak jak matka, która chciała skarcić swoje dziecko.
Nie, nie zapomniałam co się stało. Ale chcę zapomnieć. Chcę żeby mój stary Harry wrócił i pomógł mi odzyskać pewność siebie, którą kiedyś posiadałam, żeby pomógł mi całkiem wyleczyć rany na umyśle.
- Jak to całkiem? – odezwała się znów ONA – Chyba chciałaś powiedzieć „wyleczyć ponownie”? Znów to zrobiłaś. Znów się pocięłaś, zapomniałaś już? – tupała nogą. Dlaczego JA muszę być taka irytująca?
Nie, nie zapomniałam, że znów to zrobiłam. Czuję to przy każdym ruchu. Moje ciało spina się, gdy nadal świeże rany pocierają o materiał jeansów. Robiłam wszystko, żeby Harry nie zauważył mojego okaleczonego nadgarstka, który ukrywałam pod przydługim rękawem swetra.
Kiedy ten cholerny wyścig się skończy? Jechałoby się całkiem dobrze gdyby nie ta piekielna prędkość, pas miażdżący moje żebra, śliska i niebezpieczna droga. Taa… wtedy byłoby nieźle.


^^^

Masowałam obolałe mięśnie brzucha stojąc na betonowej, nierównej drodze. Pozostałe sześć dziewczyn chodziły jak pieski przy nogach swoich motorowych partnerów i robiły wszystko co ci chcieli. Nie zobaczyłam też żadnej, którą coś by bolało, choć wszystkie miały odkryte brzuchy.
Debilki.
Nie dość, że biorą udział w nielegalnych wyścigach to jeszcze podlizują się wszystkim wokół.
- Mówiłem ci, że nie przegramy. – powiedział Harry na którego ustach gościł właśnie leniwy uśmiech. Podburzył włosy rękę co zresztą robił często i oparł się o motor.
- Nie mówiłeś. – powiedziałam cicho. Ostatnio, znaczy od wczoraj boję się do niego odzywać, żeby znów mnie nie uderzył.
- Słucham? – zapytał i uśmiechnął się zachęcająco.
- Nie, nic. – cholera! Jak ja się boję. Znowu. To chore.
- Choć do mnie. – powiedział głośno, a z jego ust zniknął uśmiech. Nie pozostał nawet jego cień. Zacisnęłam mocno powieki by zebrać siły.
- On mnie uderzy. On mnie uderzy. Znowu. – powiedziałam do siebie pod nosem, ale i tak ruszyłam z miejsca i stanęłam w bezpiecznej odległości.
Nie dane mi było pozostać na neutralnej pozycji długo, bo Harry przyciągnął mnie do siebie. Stałam między jego nogami. Dość niekomfortowa pozycja.
- Zrobiłaś coś sobie i chcę wiedzieć co i gdzie. – powiedział stanowczo przysuwając mnie tak blisko do siebie, że nasze ciała się stykały. Na obolałych, okaleczonych udach czułam żar jaki płonął z jego ciała.
Jak on mógł zauważyć, że coś sobie zrobiłam? Przecież starałam się tak bardzo. Tak bardzo nie chciała, żeby znów mnie uderzył, żebym znów był zły, żeby jego oczy znów zrobiły się ciemne.
- Odpowiedz. – ponaglił. Pokręciłam głową.
- Nie możesz wiedzieć. – powiedziałam w głowie, bo moja odwaga na dziś się wyczerpała.
Posadził mnie na swoich kolanach. Delikatnie, jakby wiedział, że moje nogi są w bardzo złym stanie, mimo wszystko nie powstrzymałam jęku bólu, który od dłuższego czasu rysował mi się na ustach.
- Obiecałaś mi. – powiedział spokojnie. – Obiecałaś, że już więcej sobie tego nie zrobisz. Nam tego nie zrobisz. – westchnął i pocałował mnie w czoło. O matko. Albo mi się wydaje albo ten chłopak jest spełnieniem marzeń 100% dziewczyn. Oczywiście w chwili kiedy jest taki jak teraz.
- Tutaj? – zapytał delikatnie głaskając moje udo. Nie sądziłam nawet, że tak postawny mężczyzna jak on może być tak subtelny. W zasadzie jego dotyk mogłam porównać do muśnięcia piórem.
Kiwnęłam głową.
- Jak bardzo? – zapytał ponownie.
- Naprawdę chcesz wiedzieć? – odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
- Chcę wiedzieć wszystko co związane jest z twoją osobą księżniczko. – podniósł do góry moją brodę i kciukami dotykał oby kącików moich ust.
- W skali od 1 do 10? – zapytałam.
Pokiwał głową.
- 7. – oczywiście w tym momencie w tej skali moje rany wypadały na jakieś 11, ale on na razie nie musiał o tym wiedzieć.
- Przeze mnie? – zapytał. Wyglądał na smutnego. A mateńko. Harry Styles jest smutny z mojego powodu.
- Przez wspomnienia. – odparłam cicho.
- Opowiesz mi? – przejechał kciukiem po mojej wardze. Jak było mi przyjemnie. Dreszcze oplątały moje ciało, na którym pojawiła się gęsia skórka.
- Może kiedyś. – uśmiechnęłam się smutno.
- Ufasz mi? – zapytał na co pokiwałam głową. Jego sprawne palce błąkały się po moim policzku i wargach. Doprowadzał mnie do szaleństwa.
- Zabiorę cię gdzieś i znów robię to pierwszy raz. Z tobą mam same pierwsze razy. – on też się uśmiechnął, ale ten idealny uśmiech nawet w małej części nie objął jego równie cudownych oczu.
  
^^^

- Dlaczego nigdy tego nie widziałam? – zapytałam Harry’ego, gdy wchodziliśmy do tego magicznego miejsca. Była to mała jaskinia, która mieściła się w klifie, na który kiedyś mnie zabrał na „super zdrowe śniadanie z McDonald’a”.
Panował tu chłód od nocnej bryzy znad wody, ale było to zarazem bardzo klimatyczne miejsce.
Nie było tu ciemno choć słońce już dawno zaszło, a dwór spowijała czarna pierzyna.
- Niewiele osób wie o tym miejscu. – powiedział cicho, ale akustyka jaka tu panowała zrobiła swoje i ten cudowny dźwięk jego głosu wpadł do mojego jednego i drugiego ucha by już całkiem namieszać mi w głowie. – Większość ludzi przechodzi tędy i nawet nie zauważy, a to smutne, że nie dostrzegają takich pięknych miejsc. – dodał.
- Jak ty znalazłeś to miejsce? – zapytałam i ostrożnie usiadłam na ziemi. Bolały mnie nogi. Tak strasznie bolały, a to wszystko przez moją głupotę.
- Uciekałem z domu. Często. Chodziłem wszędzie i zarazem nigdzie, więc postanowiłem znaleźć sobie miejsce, które będzie tylko dla mnie. – odparł i usiadł naprzeciwko mnie – Boli, prawda?
- Nie potrzebnie założyłam takie obcisłe spodnie. Ciężko je zdjąć. – powiedziałam bez namysłu, a gdy uświadomiłam sobie sens drugiego zdania jakie wypowiedziałam zarumieniłam się i opuściłam głowę by moją twarz zakryła kaskada włosów.
- Chcesz je już zdejmować? – zapytał, a jego dźwięczny śmiech przyprawił mnie o zawrót głowy. – Słodko wyglądasz z tymi rumieńcami Słońce. – dodał. Nie mam pojęcia jak on to robi, ale mimo, że zrobił mi to co zrobił, gdy tylko zjawiał się z tym swoim nieziemskim uśmiechem motyle w moim brzuchu urządzały wielką wojnę, która rozsadzała mnie od środka.
Cholera! Czy to nie są objawy zauroczenia czy czegoś tam? Oczywiście spędzałam z Harry’m dużo czasu, ale żeby od razu miłość? Nie raczej nie.
- Przestań. – szepnęłam usiłując powstrzymać kolejną fazę zawstydzenia, które nieuchronnie zbliżało się by pokazać swoje istnienie czerwieniąc dwa razy mocniej moje policzki.
Przygryzłam wargę. W sumie to często to robiłam, gdy byłam zdenerwowana, zawstydzona, szczęśliwa lub upokorzona co zdarzało się często.
To był odruch bezwarunkowy, z którym nie mogłam sobie czasem poradzić.
- Harry … Ja chciałabym cię poznać. – powiedziałam przełykając wstyd i czerpiąc z głębi siebie odwagę, na co moja Dręczycielka pokiwała głową i klasnęła w dłonie.
- Przecież mnie znasz. – odparł i oparł się plecami o skałę.
- Pierwsze pytanie? – powiedziałam, a w zasadzie zapytałam na co się zaśmiał, ale pokiwał głową.
– Jakie jest twoje marzenie?
- Nie mam marzeń. – odparł obojętnie.
- Nieprawda. Każdy czegoś chce i pragnie. Gdybym miała takie podejście jak ty to też bym o niczym nie marzyła. – podniosłam głowę i poprawiłam włosy oraz usiadłam po turecku w takiej samej, a może ciut większej odległości od Harry’ego bo wiedziałam, że jak tylko się przysunę i poczuję w nozdrzach jego zapach nie zadam już żadnego pytania.
- No nie wiem … - zamyślił się, a po chwili na jego policzkach zauważyłam małe różowe plamki. Zaczerwienił się? – Może to nie takie marzenie, ale chciałbym całować się w deszczu – spojrzał na mnie głęboką zielenią swoich oczu – żebyśmy byli przemoknięci do suchej nitki, żebyśmy patrzyli sobie w oczy rozumiesz? – pokiwałam głową. Oczywiście, że rozumiałam. On mówił o nas. Na pewno. W tonie jego głosu słyszałam, że złożył mi obietnicę, a ja wierzyłam mu w stu procentach, ale nie byłabym Leah’ią Tallberg gdyby wszystko poszło tak jak ktoś to zaplanował. – A ty? Jakie jest twoje marzenie? – zapytał.
- Ja chciałabym, pójść na bal. Chciałabym być ubrana w białą sukienkę i żebyśmy tańczyli całą noc, a później zostać królową. – powiedziałam cicho i wsłuchiwałam się w szum fal, które były kilkanaście metrów przed nami.
- Ja słyszałem, że nie umiesz tańczyć.
- Dlatego to tylko marzenie. – westchnęłam cicho.
Robiło się coraz chłodniej, a moje ciało zaczęły opanowywać dreszcze.
- Choć do mnie. – powiedział Harry.
- Nie mogę.
- Dlaczego nie możesz? Jest ci zimno, cała drżysz, a ja chcę cię tylko ogrzać. – odparł i wyciągnął ręce przed siebie.
- Nie mogę bo mnie rozpraszasz, kiedy tam usiądę nie zadam ci już żadnego pytania. – wydęłam wargę jak mała dziewczynka. Co on we mnie widzi? – Więc … miałeś kiedyś dziewczynę?
- Nie. Nie szukam dziewczyny. Nie sądzę, żeby któraś chciała zostać ze mną na dłużej niż noc, więc, żeby nie zostać odtrąconym zapraszam je tylko na tą jedną noc. – znów był obojętny.
- To ile miałeś tych dziewczyn na noc? – głupia, głupia, głupia.
Nawet moja „bogini” otworzyła szeroko usta ze zdumienia moim nagłym przypływem pewności siebie.
- Nigdy nie liczyłem. – zaśmiał się i przysunął się do mnie.
- Jak wyobrażasz sobie swój pierwszy raz? – zapytał.
Teraz ja sama otworzyłam usta ze zdziwienia, ale cóż to był Harry, można było spodziewać się takiego pytania.
- Nigdy się nad tym nie zastanawiałam. Nie ciągnie mnie do seksu, ani do innych tego typu spraw więc to trudne pytanie. – odpowiedziałam całkowicie szczerze. Skoro on może się przede mną otworzyć ja mogę przed nim, lecz oczywiście na zabrakło płonących policzków, które musiały mu mówić jak bardzo jestem zawstydzona. – W sumie to chyba tak jak każda dziewczyna, znaczy czerwone róże, świeczki i przede wszystkim odpowiedni mężczyzna, który by się nią zajął. – odpowiedziałam.
- Myślę, że to właśnie ty będziesz tym mężczyzną, ale jeszcze nie teraz – powiedziałam do siebie w myślach.
- Nie musisz się tego wstydzić Kochanie. Ja zajmę się tobą. Będę się zajmował i opiekował tobą.
W mgnieniu oka moje nogi znalazły się po oby stronach jego bioder, nasze ciała stapiały się w jedno, a twarze dzieliło zaledwie kilka milimetrów.
I jego zapach.
Zapach jabłek, perfum i czegoś co posiadał tylko on. Zapach Harry’ego. Wszystko to tworzyło mieszankę, która sprawiała, że nie ma nic prócz nas. Oprócz chwili, którą właśnie teraz przeżywamy. Razem.
- Czego się boisz? – to było na pewno ostatnie pytanie, bo no więcej na pewno nie starczy mi siły.
Zresztą nawet teraz mój głos się łamał, a ja nie byłam już tak pewna tego co chciałabym powiedzieć później.
Nasze wargi miały ze sobą kontakt, ale nie całowaliśmy się. W sumie to było bardzo słodkie.
- Boję się zakochać.

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - 

zakończenie chyba mi nie poszło ;c 
mam już cały plan, na następny rozdział i będzie to chyba jedyny, który nawet będzie mi się podobał jako autorce, a wszyscy wiemy, że autorki są najkrytyczniejszymi czytelnikami ;P
wzięłam sobie do serca komentarze tym że wolicie starego Harry'ego, więc taki już zostanie
przynajmniej dla Leah'i .
trzymajcie się ciepło . 

7 komentarzy:

  1. Oboszeoboszeobosze... Żebyś ty widziała, jaką miałam podjarkę, kiedy zobaczyłam, że dodałaś nowy rozdział! O dżizes kraist... Chwila, muszę się ogarnąć...





    uhhh... No więc... Kurwa nie potrafię się ogarnąć, ale trudno.
    O matulu, takie słodkie zakończenie *.* nie spodziewałam się tego po Harrym, to przeurocze i bardzo uczuciowe :') błagam obiecaj mi, że niedługo dodasz nowy rozdział, pliiis, bo nie wytrzymam!
    chciałabym pisać tak dobrze, jak ty! Jesteś znakomitą pisarką, chciałabym kiedyś tak dobrze pisać, jak ty! I nie wiem, jak możesz uważać, że zakończenie ci nie poszło. Mi zakończenie podoba się najbardziej i nie rozumiem, jak mogłaś przerwać w takim momencie. Jezuuu *.* zaraz się chyba poryczę!
    dodaj nexta jak najszybciej, bo chyba nie wiem, co zrobię!
    kocham cię! xx

    OdpowiedzUsuń
  2. WOW... Super rozdział :D Uwielbiam twoje opowiadanie :D Sorry, że dopiero teraz pisze komentarz ale niedawno dopiero znalazłam twojego bloga :D
    Zapraszam do mnie:
    http://sky-and-grey.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. awww <3 jakie to słodkie ! :D "Boje się zakochac" ! :D Kiedy next ? :D / Natalie

    OdpowiedzUsuń
  4. :* Kocham to, chcę więcej, wiesz, nie rozpisuję się bo mam mało czasu :( Ale cudo :>

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie będę się rozpisywać bo mogłabym teraz jakąś pracę polonistyczną napisać a wątpię że ktokolwiek chciałby to czytać więc powiem że po prostu ZAZDROSZCZĘ Ci tak wielkiego talentu i DZIĘKUJĘ za to że nadal piszesz :')
    <3

    OdpowiedzUsuń
  6. nie dodawałam tutaj komentarzy ale przy tym rozdziale muszę!końcówka jest, jest po prostu g e n i a l n a

    OdpowiedzUsuń