piątek, 25 października 2013

22.

Harry Styles. To niewiarygodne, że słyszałam o tym człowieku tak dużo. W mojej szkole mówiło się o niejakim "Invicto", a ja nie próbowałam dopytywać kto to taki, zresztą nawet nie miałam kogo zapytać. Dzień w dzień mówiło się o nim, a ja nie zdawałam sobie z tego sprawy. Teraz już nie dziwię się dlaczego ludzie w klubach patrzyli na mnie ze współczuciem. Byłam w "związku" z kolesiem, który stanowił postrach Londynu, nikt nie chciał mieć z nim do czynienia, a ja bardzo chętnie się z nim obściskiwałam. Nigdy nie miałam odwagi obejrzeć jakiejkolwiek walki. Nie lubiłam patrzeć na krew, a jak się dowiedziałam bardzo często walki, w których Harry uczestniczył kończyły się strasznie. Oczywiście dla przeciwnika, bo brunet jak potwierdza pseudonim był niezwyciężony. Nie przegrał, żadnej walki co było cholernie niepokojące.
 Przypomniałam sobie jak ... mnie pobił, i uświadomiłam sobie, że to była tylko maleńka namiastka tego jaki ból był w stanie mi sprawić. Wzdrygnęłam się i zadrżałam na samą tą myśl, ale to była już przeszłość. Cholerna przeszłość, którą zamierzałam wysłać na przejażdżkę do krainy zapomnienia.

- Kim jest Nathan? - zapytałam kiedy Harry zaplatał biały plaster na moich pięściach. Pan Niezwyciężony właśnie będzie uczył mnie samoobrony, a ja nawet nie mam odpowiednich ubrań na sobie. Każde podniesienie ręki powoduje, że moja bluzka jest totalnie bezużyteczna i nie pełni już funkcji bluzki, ale szalika.
- Moim pomocnikiem. Jest odpowiedzialny za moje spotkania, bankiety i wszystko inne co mu karze na przykład kupowanie ci ubrań Maleńka. - odpowiedział i cmoknął kostki mojej prawej dłoni.
Fantastycznie. Teraz ubrania będzie mi wybierał jakiś Nathan, którego nigdy nie widziałam, nigdy o nim nie słyszałam. Po prostu fantastycznie.
- Czy musiał kupować coś takiego? - zapytałam i wolną ręką wskazałam na siebie.
- Tak. - odparł krótko i wziął się za moją drugą dłoń.
- Dlaczego?
- Zachowujesz się jak dziecko. - powiedział i ucałował kostki drugiej kończyny. Jego usta potrafią być rozpraszające.
- Jestem dzieckiem Harry. - odparłam i zmarszczyłam nos. - Dopiero skończyłam  szesnaście lat.
- Nie chce tego słuchać Piękna. - westchnął i wziął moją twarz w dłonie. Dlaczego zawsze musiał mówić mi cholerne komplementy? 
- Nie mów tak. - błądziłam wzrokiem po zadbanej sali, nowoczesnych sprzętach, walczących mężczyzn, pulchnych zalotnikach, którzy nadal udawali, że ćwiczą byleby nie patrzeć w jego oczy, które pewnie zaraz zawróciłyby mi w głowie. Co ja mówię, one już zawróciły mi  w głowie i walczyłam z pokusą by tylko się w nich nie rozpłynąć.
- Nadal staram się ciebie rozgryźć Leah. - Ha, jednak nie zapomniał mojego imienia. - Nie mogę uwierzyć, że nie widzisz jaka jesteś piękna. - pocałował mnie w nos czym zmusił mnie, żebym na niego spojrzała. - Przyciągasz mnie jak magnes. Nie mam siły się opierać. - wyszeptał.
- Skopałabym ci tyłek, gdybyś zaczął się opierać. - powiedziałam i zaśmiałam się cicho. Nie wiem, czy dałabym radę podnieść nogę na wysokość jego tyłka, ale warto było go przynajmniej postraszyć.
 - Lubię cię Harry. - dodałam najciszej jak tylko umiałam. Nie mogłam mu powiedzieć, że się zakochuje, to nie byłoby dobre biorąc pod uwagę to, że on boi się tego uczucia.
Uśmiechnął się, ale jego oczy były tylko niepewne.

^^^

- Leah - zaśmiał się. Ten dźwięk mogłabym słyszeć codziennie, każdej sekundy.
Mimo wszystko na moje policzki wszedł rumieniec, a dolna warga powędrowała między moje zęby.
- Dobra. Nie umiem się boksować. Jestem dziewczyną. - powiedziałam i odwróciłam się w jego stronę. Stał teraz twarzą do mnie, a ręce, które trzymał na mojej talii teraz były na plecach. - Poza tym nie mam ubrań do walki bo to coś co nie powinno nazywać się koszulką ogranicza moje ruchy. - dodałam. Specjalnie przybrał minę, która pokazywała, że nie ma pojęcia o czym mówię. Przebiegły.
- Widać mi cycki, jak podnoszę ręce Harry, nie udawaj, że nie zauważyłeś. - walnęłam go lekko w ramię. Skrzywił się udając, że go zabolało.
- Cóż za urocze słownictwo panienko. Ktoś chyba musi coś zrobić z tymi niegrzecznymi ustami, nie sądzisz? - zapytał i przejechał palcem po moim policzku, szyi i ramieniu zostawiając palącą ścieżkę, która mrowiła z przyjemności. Chyba nigdy nie przyzwyczaję się do myśli co on może zrobić swoimi magicznymi dłońmi.
- Sądzę, że miałeś mnie czegoś nauczyć. - powiedziałam i odwróciłam się z powrotem do wielkiego worka, który był tylko troszkę mniejszy ode mnie. Przed nami na odległej ścianie było lustro. Zaczęłam mieć do siebie żal o to, że zasłaniam jego zachwycające, nieziemskie ciało. Wyglądałam przy nim tak krucho, tak niewinnie. Spuściłam wzrok, kiedy nasze spojrzenia w lustrze się skrzyżowały.
- Jesteś olśniewająca. - szepnął i ponownie chwycił mnie w talii.
Raczej nie. Nie rób sobie jakiś chorych żartów człowieku.
Podniosłam ręce do góry i jak się spodziewałam materiał, który miałam na sobie automatycznie poszybował w górę, pod samą szyję. Szybko opuściłam ręce i przybrałam pozycję, którą przed chwilę pokazał mi Harry: stanęłam szeroko na zgiętych nogach, a ręce zwinęłam w pięści kciuki trzymając na zewnątrz, jedną bliżej brody, drugą nieco dalej i niżej.
- Nie przestaniesz mnie zaskakiwać. - zaśmiał się kiedy lekko uderzałam w worek, który nawet się nie poruszył. Czułam, że około dwudziestu par męskich oczu patrzy w moją stronę, ale nie poczułam się  zawstydzona, przynajmniej nie bardziej, niż wtedy kiedy uwodzicielskim wzrokiem wpatrywał się we mnie Harry.

^^^

- Harry czy ty kurwa przestaniesz się opieprzać i zaczniesz wreszcie ćwiczyć. - odskoczyłam jak poparzona od Harry'ego, który znów zajął się moimi ustami, które prosiły o więcej kontaktu.
Łapałam oddech i próbowałam uspokoić szaleńczo bijące serce, gdy Harry tylko wpatrywał się we mnie pożądliwym wzrokiem. Jego szmaragdowe tęczówki przechodziły przez moją duszę. Jak można być tak ... idealnym człowiekiem jak on? Przy nim mam ogromne kompleksy.
- Spierdalaj Nick, nie mam dla ciebie czasu. - powiedziała Harry dość głośno ostrym tonem. - Teraz mam czas tylko dla ciebie Maleńka. - wyszeptał zmysłowo. Poczułam to uczucie w podbrzuszu, które mógł wywołać tylko on. Tylko on. Ten idealny.
Przed moimi oczami zmaterializował się potężnej budowy chłopak o błękitnych jak niebo oczach z ciemnymi włosami.
- Dzień dobry. - powiedziałam uprzejmie i spłonęłam rumieńcem na myśl, że zostałam przyłapana na miłosnych igraszkach z Harry'm.
Chłopak przeniósł spojrzenie z bruneta na mnie i uśmiechnął się szeroko pokazując rząd białych zębów. Jego uśmiech jednak nie mógł równać się z tym, który gościł na twarz zielonookiego.
- Cześć. Jestem Nick, a ty pewnie Leah. - odparł i wyciągnął przed siebie umięśnioną rękę. Podałam  mu swoją i również uśmiechnęłam się przyjacielsko.
- Skąd wiesz? - zapytałam i podeszłam bliżej.
Nick kiwnął głową przed siebie. Nie musiałam się odwracać by wiedzieć, że to dzięki opowieścią Harry'ego zna moje imię, lub jeszcze więcej szczegółów.
- Przepraszam, że wam przerwałem - zaczął, a ja rzekłam cicho coś w stylu "nic nie szkodzi" - ale kurwa, Harry wiesz, że masz walkę za dwa cholerne dni, a widzę cię tu może czwarty raz od półtora tygodnia. - powiedział groźnie.
- Przepraszam. Jaką walkę? - zapytałam i odwróciłam się do bruneta, który miał poważny wyraz twarzy, a dłonie miał zaciśnięte w pięści.
- Walkę, taką jak każda inna. Gdybyś czasem mnie oglądała to byś wiedziała. - odparł, a w jego głosie wyczułam nutkę pretensjonalności.
- Nie. Nie będziesz walczył. Ja się nie zgadzam. - powiedziałam szybko i stanowczo. Co on do cholery jasnej ze mną robi?
- Chyba żartujesz? - zapytał i pogładził mój policzek. Ogarnęłam się i zamiast wtulić się w jego silną, ciepłą dłoń strzepnęłam ją ze swojej twarzy.
- Nie żartuję. Nie chcę żebyś walczył. -westchnęłam. Spojrzałam w jego tęczówki, które mieniły się teraz złością, smutkiem, ale i radością. Nie sądzę, żeby ktoś wcześniej się o niego martwił.
Skoro ja z nim mam swoje "pierwsze razy" nie mogę być mu dłużna.

^^^

Wsiadłam do samochodu podtrzymując się czegokolwiek byle tylko nie dotykać Harry'ego.
Zamknęłam drzwiczki i zapięłam pas bezpieczeństwa. Usadowiłam się jak najbliżej szyby i oparłam o nią głowę. W tym czasie brunet przechodził na drugą stronę samochodu i wsiadał na miejsce kierowcy. Zamknął drzwi od swojej strony i strzepnął z głowy kaptur. Jego włosy były wilgotne, a twarz zaczerwieniona od wysiłku. Nie mogłam odczytać swoich uczuć. Jednocześnie byłam na niego zła, a nawet wściekła i nie mogłam napatrzeć się na jego ciało. Był idealny i tylko mój, przynajmniej na razie.
- Leah...
- Nie, Harry. Nie chcę z tobą rozmawiać.- powiedziałam cierpko. Zgromiłam go spojrzeniem czekoladowych tęczówek i od razu zrobiło mi się przykro, gdy spuścił wzrok ze smutkiem.
Odpalił silnik i po chwili byliśmy już w drodze, tylko jeszcze nie wiedziałam gdzie.
Jechaliśmy w milczeniu, które aż bolało. Nie lubiłam z nim milczeć, chciałam słuchać jego cudownego, seksownego głosu, który sprawiał, że drżałam.
- Posłuchaj mnie Maleńka.- zaczął i z nerwów mocniej zacisnął dłonie na kierownicy. Jego knykcie zbielały, a wyraz twarzy stał się niepewny. - Muszę walczyć. To moja praca i lubię to. - położył jedną dłoń na moim kolanie i gładził je kciukiem. - Wiem, że nie chcesz, żebym się bił, ale ja tego chcę. To właśnie daje mi radość. To daje mi zapomnieć. - mówił. Wypowiadał te słowa z takim bólem, które aż rozdzierało moje serce. Położyłam swoją dłoń na jego i zaczęłam delikatnie jeździć po opuchniętych kostkach.
- Wcale mi się to nie podoba Harry. - odezwałam się cichutko na co się uśmiechnął. Spoglądał na mnie spod wachlarza gęstych, ciemnych rzęs, które lubiłam czuć na swojej skórze.
- Moje imię w twoich ustach brzmi tak cudownie. - szepnął, a w jego oczach błysnęły iskry.
- Chcę żebyś mówiła je częściej Słodziutka. - kurczowo zaciskałam uda, a mięśnie na nich były napięte do granic możliwości. Jego ręka powędrowała w górę mojej nogi i próbowała wsunąć się między moje nogi. Zachichotał kiedy jego palce zostały uwięzione przez moje mięśnie. Czy byłam gotowa stracić dziewictwo? Czy chciałam je stracić właśnie dziś i właśnie z Harry'm?
Zatrzymał się pod moim domem, a ja nerwowo kręciłam się na siedzeniu, z jego ręką między nogami.
Wyciągnął dłoń i wysiadł bez słowa z samochodu by wrócić i otworzyć mi drzwi.
Jestem pewna, że Harry był człowiekiem, który przeważnie zawsze wiedział co powiedzieć, ale teraz wydał się niepewny. Nawet bardzo. Patrzył w moje oczy i wysunął swój słodki, szorstki język by przejechać nim po pełnych, rumianych wargach. Czy to nie było cholernie erotyczne?  Przygryzłam wargę.

- Pozwól mi cię spróbować. - powiedział, a ja mimowolnie wytrzeszczyłam oczy i przygryzłam wewnętrzną stronę policzka. Co mam zrobić? 

- - - - - - - - --- - -- - 
bang bang !!
mam nadzieję, że się spodobał, ale końcówkę pisałam totalnie bez weny ;c
liczę na komentarze i wielkie dzięki za komentarze pod poprzednim rozdziałem . 
dziękuję tym którzy komentują od początku <3 i tym którzy dopiero zaczęli . kocham was i mam nadzieję, że będzie was więcej chociaż to mało realne . 

sobota, 19 października 2013

21. / Mogłam zakochiwać się w nim bardziej.

Promienie słońca świeciły mi prosto w twarz. Przyjemnie ogrzewały moją skórę. Nie chciałam jeszcze wstawać, nie miałam siły, a najgorsze było to, że nie pamiętałam nic, co wydarzyło się wczoraj. Zarzuciłam sobie kołdrę na głowę i wdychałam cudowny zapach. Mieszankę jabłkowego szamponu, perfum i czegoś co miał tylko Harry. Jego własny, odurzający zapach, który buzował w każdym kawałeczku mojego ciała. Samo wspomnienie jego zielonych oczu błądzących po mojej skórze, zataczających płonące ścieżki, jego rumianych warg, które zostawiały mokre pocałunki na mojej twarzy, ramionach i szyi, dotyk jego dłoni, które uspokajały i koiły, no i oczywiście jego ciała, które onieśmielało, powodowało przyjemne uczucie w brzuchu. Wiedziałam, że byłam z nim bezpieczna. Z nim czułam, że naprawdę żyję.
Przewróciłam się na bok. O cholera. Moją głowę przeszył ogromny ból. Nie był tak fajny jak, ten kiedy brunet robił mi malinkę. Był okropny. Moje skronie pulsowały, a ja momentalnie podniosłam ręce by móc je rozmasować. Nie dawało to ukojenia, ale mogłam przynajmniej zająć myśli
Cholera jasna. Co ja wczoraj robiłam? Nie mogłam przecież nic pić, ja nie piję alkoholu.
Podniosłam głowę i rozejrzałam się po pokoju. Był przestronny, uporządkowany. Ściany pokrywała czerń spowita delikatnymi czerwonymi detalami, które nadawały pomieszczeniu intymnego charakteru. Jasne, dzienne światło, które mnie obudziło wpadało przez sięgające sufitu okno, które pokrywały całą ścianę. Za nim widziałam śliczny taras, a w oddali drewnianą altankę, która pokryta rosą błyszczała w świetle niczym diamenty.
Podniosłam się z wygodnego materaca i zrzuciłam okrycie ze swojego ciała. W pokoju było gorąco, ale na moim ciele pojawiła się gęsia skórka. Zaraz, zaraz, przecież jestem pewna, że nie byłam naga, ani przynajmniej do połowy rozebrana. Spojrzałam w dół. Moje ciało owijała tylko koszulka Harry'ego, która jak sądzę była na niego za krótka biorąc pod uwagę, że sięgała mi do połowy uda.
Otworzyłam drzwi i  wolnym krokiem podeszłam do drzwi. Cicho je otworzyłam i ostrożnie, trzymając się wszystkiego co miałam pod ręką, żeby się nie przewrócić.
Gdy wyszłam z gorącej sypialni do ciut chłodniejszej części domu. Rozejrzałam się po korytarzu. Nie mogłam uwierzyć, że sam mieszka w tak wielkim domu.
Na piętrze znajdowały się jeszcze cztery pomieszczenia, których tajemnicę skrywały ciemne drzwi. Nie byłam wścibska, a poza tym ja i Harry nie byliśmy razem, a do tego nie miałam odwagi, żeby zajrzeć za zamknięte drzwi. Na korytarzu stały również szafki, które też bałam się otworzyć. Całość była w kolorach szarości i bieli, a poza tym było bardzo czysto.
Zeszłam po schodach trzymając się poręczy, już nie dlatego, że bolała mnie głowa, chociaż kręciło mi się w niej niemiłosiernie, ale dlatego, że bałam się, że się przewrócę co było cholernie prawdopodobne z moją wrodzoną niezdarnością.
Odetchnęłam z ulgą kiedy moje stopy dotknęły stabilnej powierzchni tak samo ciemnych paneli.
Harry siedział na kanapie i przeglądał swój telefon uśmiechając się. Moje kolana automatycznie zmiękły. Jak strasznie on mi się podobał, ale dlaczego akurat zainteresował się mną?
Uśmiechnął się szerzej, a w jego policzkach pojawił się słodkie dołeczki. Motyle w moim brzuchu drażniły moje podbrzusze.
- Ymmm...Harry... - zaczęłam niepewnie. Odwrócił się z rumianymi policzkami i łobuzerskim uśmiechem. Gdyby nie to, że troszkę go poznałam pomyślałabym, że jest bezczelnym chłopakiem, który chce rozkochać w sobie dziewczynę, żeby dała mu wszystko czego on oczekuje, ale teraz wiedziałam, że próbuje ukryć zdenerwowanie. Uśmiechnęłam się do niego nieśmiało.
- Tak Maleńka. - powiedział swoim ochrypłym, porannym głosem. Zacisnęłam uda na dźwięk jego głosu. Zauważył to i przygryzł wargę, którą ja z chęcią bym przygryzła.
- Leah, Leah. Jesteś jeszcze dzieckiem, nie powinnaś myśleć o nim pod kątem iście erotycznym. - odezwała się moja wewnętrzna Dręczycielka. Myślałam, że już mam ją z głowy, ale nie. Oczywiście, że nie, ale jak zwykle miała rację. Dopiero co skończyłam szesnaście lat, a myślę o rzeczach, które nie powinny mnie obchodzić co najmniej do dziewiętnastki.
- Jak się spało? - zapytał i wstał z kanapy wcześniej odkładając telefon.
Miał na sobie jedynie opuszczone nisko na biodrach czarne bokserki, które, aż prosiły o to by je zsunąć. Widziałam jego cudowne ciało pokryte tatuażami, których znaczenia nie rozumiałam, blizny, o których powstaniu mam nadzieję się dowiedzieć. Idealne biodra ułożone w V.
Mogłabym patrzeć na niego do końca życia i nie sądzę, że kiedykolwiek by mi się znudziło.
Pragnęłam tylko go dotykać i całować. Nie potrzeba mi nic więcej. Tylko, żeby był.
- Dlaczego mnie rozebrałeś? - zapytałam cicho i wyciągnęłam koszulkę, która jednak nie poddawała się moim staraniom. Nie czułam się pewnie przy Harry'm prawie naga. Może i byłoby inaczej gdybym miała doświadczenie w sprawach damsko - męskich.
- Sama się rozebrałaś. - powiedział i wziął mnie za rękę. Przez moje ciało przeszły iskry i dreszcze. Jakaś nieodgadniona siła przechodziła przeze mnie zawsze kiedy dotykał moje ciało. - I mnie też, przy okazji. - zaśmiał się. Mnie nie było do śmiechu. Czy ja właśnie wczoraj straciłam dziewictwo zupełnie nieświadomie?
- Ou... - westchnęłam i oparłam się o ścianę, która znajdowała się ze moimi plecami. - Czy my wczoraj... no wiesz... - zaczerwieniłam się. Nie lubiłam rozmawiać o intymnych szczegółach mojego życia, których słowem istniało bardzo, bardzo niewiele, a w porównaniu do seksualnego życia Harry'ego wypadało cholernie słabo.
- No wiesz co? - zapytał podchodząc bliżej.
- No przecież wiesz Harry. Nie karz mi tego mówić. - powiedziałam błagalnym tonem.
Pochylił się i pocałował  moją szyję. Gdy tylko jego wargi mnie dotknęły przyjemność rozlała się po moim ciele. Kochałam to uczucie. Mimo, że byłam prawie naga i niepewna co do mojego dziewictwa
nie mogłam powstrzymać się od wplątania palców w jego włosy. Były jak aksamit. Przelewały się przez moje palce, podczas gdy moja szyja pieszczona była przez usta chłopaka marzeń, który być może nie zdawał sobie sprawy z tego, że zaraz prawdopodobnie zacznę jęczeć.
Przesunęłam ręce na jego umięśnione ramiona i przyciągnęłam go bliżej do siebie.
Muskał ustami linię mojej szczęki, po czym przeniósł się na moje ucho.
- Nie uprawialiśmy seksu Maleńka, ale jeśli chcesz możemy to zmienić. - wyszeptał mi do ucha po czym zaczął gładzić kciukami kąciki moich ust. Zabrałam ręce z jego ciała i wtuliłam twarz w jego dużą, ciepłą dłoń, która również oplatała mój policzek. Spojrzał mi głęboko w oczy i oblizał usta.
- Boli mnie głowa. - powiedziałam cicho. Nasze twarze dzieliło zaledwie kilka centymetrów. Kilka zbędnych centymetrów.
- To zabrzmiało jak stara małżeńska wymówka. - powiedziała moja Dręczycielka.
- Idź do łazienki, zrobię ci śniadanie, a później pojedziesz ze mną do pracy. - szepnął mi prosto w usta - Nathan kupił ci ubrania. Są w łazience. Radziłbym ci się ubrać bo mam ochotę zrobić z tobą tyle rzeczy, na które nie jesteś gotowa Maleńka. Zacząłbym od ucałowania każdego kawałeczka twojego ciała. Każdego kawałeczka. - szepnął jeszcze raz. Nie odsuwał się ode mnie. - Rozumiesz? Każdego i zrobię to. - przygryzł moją wargę.
Byłam cała czerwona. Zacisnęłam uda i gdy mnie puścił jak najszybciej poszłam na górę odprowadzona palącym spojrzeniem jego zielonych oczu.
- Przestań mi się gapić na tyłek Harry. - krzyknęłam i zakryłam część ciała dłońmi, które chyba jeszcze dodatkowo odsłoniły materiał koszulki, a uświadomiłam to sobie po tym jak usłyszałam soczyste pogwizdywanie dochodzące z dołu. Pierwszy raz w życiu pokazałam komuś środkowy palec.

^^^

Cały czas dręczyło mnie pytanie: co to za Nathan do jasnej cholery? Nie, żebym nie doceniła gustu chłopaka, ale czarne rajstopy z kokardkami na udach i paskami, które zjeżdżały, aż do kostek wydawały mi się lekko w stylu ulicznic. Spodenki z wysokim stanem, które były zdecydowanie za obcisłe i biała, luźna bluzeczka na szerokich ramiączkach, która kończyła się idealnie wtedy gdy moje ciało zaczął przykrywać materiał spodni. Kupił mi nawet bieliznę. BIELIZNĘ! Z drugiej jednak strony była prześliczna.
Zdjęłam sweterek, który przykrywał moje nagie ramiona. W olbrzymiej hali pełnej napakowanych, spoconych mężczyzn było strasznie gorąco. Odkręciłam zimną, mokrą butelkę wody i napiłam się życiodajnego płynu, który przyjemnie rozlał się po moim gardle.
Wyprostowałam się na niewygodnym, wysokim, barowym krześle, co spowodowało podwinięcie się mojej koszulki. Odkryła fragment mojego brzucha więc zakryłam się swetrem. Matko, testosteron w powietrzu był tak wyczuwalny, że gdybym wyciągnęła rękę mogłabym go złapać. Starałam się nie patrzeć w głąb sali, ale musiałam zobaczyć Harry'ego. Byłam tu jedyną dziewczyną dlatego, każdy facet wlepiał we mnie swoje obleśne, pedofilskie spojrzenia.

Dwóch chłopaków walczyło na ringu. Dwóch siłowało się na macie. Niezliczona ilość uderzała w wielkie ciężkie worki i maleńkie zwieszone z sufitu na mocnych hakach. Inni robili pompki i brzuszki, żeby wzmocnić swoje mięśnie. Jednym z nich był Harry. Szybko uginał łokcie przy czym napinały się mięśnie jego ramion i pleców. Był jedynie w spodenkach, a z jego szyi zwisał wisiorek. Przedstawiał on mały samolocik. Nigdy go nie zdejmował.
Podniósł się, a ja odwróciłam wzrok. Nie chciałam, żeby widział jak się na niego patrzę. Z każdym dniem czułam do niego coś więcej, a on traktował mnie tylko jak koleżankę. Młodą, do której nie jest w stanie nic poczuć. To było strasznie przykre.
Napiłam się jeszcze troszkę wody i znów poszukałam wzrokiem Harry'ego.
Teraz uderzał w wielki worek z ogromną siłą. Dłonie miał zwinięte w pięści, a na nich białe plastry, które jak mniemam miały przynajmniej częściowo zmniejszyć ból.
Jego ciało było napięte, każdy mięsień był widoczny, co było niesamowicie seksowne. Jego skóra świeciła od potu, a jego stróżki spływały po ciele i w pewnym momencie znikały.
Wstałam podtrzymując się zadziwiająco czystego blatu i wzięłam butelkę wody. Nadal bolała mnie głowa, a zaduch panujący w sali nie dawał nawet lekkiego ukojenia, a znacznie pogarszał mój stan, choć Harry zanim wyszliśmy dał mi tabletkę i jakiś jego zdaniem "magiczny napój na kaca".
Dowiedziałam się też, że tańczyłam na barze, prawie całowałam się z dziewczyną i dostałam dożywotnią możliwość zamawiania darmowych drinków. Zaczerwieniłam się na samą myśl.
Nie wyobrażam sobie tańczyć dla Harry'ego, a co dopiero dla hordy napalonych facetów.
Niestety czeka mnie również poważna rozmowa z brunetem, bo pijana powiedziałam coś czego mówić nie powinnam. Boję się. Nie wiem co powie, co zrobi i to mnie przeraża. Jestem w kropce. Będę musiała mówić o swojej chorej przeszłości.
Stanęłam pewnie na podłodze i odrzuciłam włosy na prawe ramie, żeby przynajmniej częściowo zakryły te malinki, które zrobił nim wyszliśmy. Były czerwone, wielkie i wykonane z ogromną pasją.
Uśmiechnęłam się do siebie, a kilku chłopaków w wieku bruneta puściło mi oczko i gwizdnęło. Nie byli przystojni, ani chociażby ładni, nie żebym bardzo przywiązywała uwagę do wyglądu, ale gdy codziennie patrzę na idealną, niebiańską twarz i atletyczną budowę Harry'ego zauważam różnice między chłopakami, którzy zwracają na mnie uwagę, a nim.
Przeszłam pomiędzy zapaśnikami walczącymi już na poważnie, a tymi, którzy chcieli komuś zaimponować uderzając w worki, które ledwo się ruszały.
Moje nogi powoli odmawiały mi posłuszeństwa, gdy podchodziłam bliżej do zielonookiego. Nie zwracał na mnie uwagi, był zbyt zajęty uderzaniem w worek. Wyglądał jak anioł. Upadły, mroczny anioł, który był teraz tylko mój. Nie wiem jak długo, ale na razie był tylko mój. Robił to z taką pasją. Lubił to. Widziałam w jego oczach, że sprawia mu to przyjemność, i być może dlatego lubi dawać mi klapsy, którymi dzisiaj już kilka razy mnie obdarzył. Nie miałam już nic od bólu, nawet mi się podobał, kiedy nie był za intensywny. Harry obiecał mi, że nie zrobi mi krzywdy, a ja mu ufam, więc wszystkie powody do niepokoju zostały wyeliminowane.
Przerwał zadawał kolejne, szybkie ciosy i zatrzymał worek. Oparł czoło, które świeciło od kropelek potu i jeszcze raz uderzył, na oślep, bardzo mocno. W jego głowie siedziało coś złego. Coś czego nie mógł się pozbyć. Coś złego. Coś czego się bał. Muszę się dowiedzieć. Muszę mu pomóc.
- Hej... - zaczęłam jak zwykle nieśmiało. Dobrze przynajmniej, że głos mi się nie załamał.  - Chcesz się napić? - zapytałam i wyciągnęłam w jego stronę butelkę, z której skapywały krople wody. Moja bluzka podniosła się, a ja nie zabrałam swetra, żeby się zakryć. Czułam, że prawie widać mój biustonosz, a w tym jeszcze utwierdzał mnie zachwycony wyraz twarzy Harry'ego, który oblizywał wargi. Postanowiłam się tym nie przejmować. Jestem prawie pewna, że kiedyś zobaczy mnie nago, a zresztą już widział mnie bez koszulki, jednak zawsze to zawstydzenie zostaje. Nadal mam wrażenie, że nie jestem dla niego atrakcyjna, nie jestem piękna jak wszystkie dziewczyny, z którymi się spotykał.
- Dziękuję. - powiedział i wziął ode mnie napój. Jego głos był jak zwykle ochryple - seksowny, ale też przepełniony szczęściem i radością.
Odkręcił butelkę i wypił jej zawartość kilkoma łykami. Kilka kropli lało się po jego brodzie, spadało na tors, a później wolno toczyło się po jego ciele by o chwili zniknąć w materiale spodenek. Odprowadziłam wzrokiem każdą kolejną kroplę i miałam wielką, lekko obleśną ochotę zlizać je z jego ciała. Spojrzałam w końcu w jego tęczówki, które zaczęły mnie przyciągać. Podeszłam do niego bliżej, a gdy stanęłam wypięłam biodro i oparłam na nim rękę. Skoro on może używać różnych trików to ja też mogę.
- Czy czegoś jeszcze potrzebujesz? - zapytałam niepewnie i odgarnęłam włosy z boku odkrywając wszystkie moje malinki, które bajecznie pulsowały, gdy jego wzrok na nie padał.
- Skoro pytasz. - odpowiedział i podszedł. Cały czas patrzyliśmy sobie w oczy. Mocno naparł na moje usta. Jego ręce przyciągnęły mnie do jego nagiego mokrego torsu. Pachniał wspaniale. Nigdy nie pomyślałabym, że kiedykolwiek spodoba mi się zapach potu mężczyzny. Zapach Harry'ego był jednak odurzający. Rozchylił delikatnie wargi. Ja tego nie zrobiłam. Lubiłam się z nim droczyć. Uśmiechnęłam się przez pocałunek, kiedy spojrzał na mnie błagalnie i polizał moje wargi.
Zrobiłam o co niemo prosił i po chwili nasze języki stoczyły ze sobą bitwę. Gwałtowną i spokojną, mocną i lekką, zachłanną i subtelną. Te przeciwieństwa opisywały właśnie nas. Byliśmy totalnie różni, a jednak lubiliśmy swoje towarzystwo, tak mi się przynajmniej zdawało. Wplątałam palce w jego wilgotne włosy i stanęłam na palcach, żeby przez chwilkę nie musiał się schylać. Byłam od niego dużo niższa, więc do każdego pocałunku musiał nadwyrężać swoje umięśnione plecy co wprawiało mnie w poczucie winy. Moja koszulka była już całkiem w górze. Odkrywała cały mój biust, który przyciśnięty był do bruneta. Mruknął na to z aprobatą i wrócił do błądzenia dłońmi po moich pośladkach, które lekko ściskał na co ja cicho jęczałam, po moich plecach. Zjechałam dłońmi na jego ramiona i plecy i przyciągnęłam go do siebie, żeby był bliżej mnie, choć to było już niemożliwe.  
Pociągnął mnie za włosy. Lekko, ale stanowczo. Nie żeby bolało, ale żeby sprawiło przyjemność.
Jęknęłam. Tak prawdziwie, a moje policzki oblały gorące rumieńce.
- Jeszcze raz tak jękniesz Maleńka, a będziemy mieć problem. - powiedział Harry, gdy oderwał się ode mnie i łapał oddech.
- Przepraszam. - wyszeptałam i wtuliłam się w jego szyję. - Mam nadzieję, że nikt nie słyszał. - dodałam.
- Powiem ci, że wszyscy się patrzą, więc nie wiem. - szepnął mi na ucho i przygryzł jego płatek.
- Teraz najchętniej bym zniknęła.

- Nie pozwolę ci zniknąć Maleńka. Za długo na ciebie czekałem. - powiedział, a moje serce zabiło szybciej. Postanowiłam się już nie odzywać. Nie chciałam zepsuć tego czymś głupim. Mogłam zakochiwać się w nim bardziej. Z sekundy na sekundę co raz bardziej. A on nie był tego świadomy.

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - 
przepraszam, że taki nudny, ale miałam kryzys ;/
nie wiedziałam kompletnie co napisać.
strasznie mało osób to czyta i nie mam pojęcia jak długo jeszcze będę pisać, zresztą teraz już w ogóle mam mało czasu bo jestem w trzeciej klasie i mam od chuja nauki przed egzaminem ;c
mam zamiar zebrać się, żeby napisać jakąś dłuższą scenkę i czerwony kolor chyba wyjaśnia jaką i nie muszę mówić.
boję się bo poprzednia była słaba ;c
jak już mówiłam mam lekkie załamanie, dlatego jak przeczytasz to zostaw po sobie ślad w komentarzu, nie mówię, że wszystkim musi się podobać dlatego za te negatywne opinie też będę wdzięczna.
dla ciebie to jedynie minutka, a dla mnie motywacja do dalszej pracy. nie chcę oczywiście dawać ultimatum, że jak nie będzie tylu komentarzy to nie dodam kolejnego bo myślę, że to troszkę zniechęca, ale bardzo proszę :)
zbliża się koniec zakładu Harry'ego z Will'em i myślę, żeby zrobić drugą część na innej stronie. co o tym myślicie?

Trzymajcie za mnie kciuki bo piszę pracę na konkurs .


piątek, 11 października 2013

20. – Obiecuje, że ci to wynagrodzę.



- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
[ Leah ]

- Dlaczego akurat tu? – zapytałam kiedy siadałam na brązowej ławeczce. Moje obolałe spoty, które jednak odziałam w czarne trampki ledwo dotykały ziemi.
- Nie wiem dlaczego. To miejsce po prostu mnie odpręża. Kiedy zrobię coś głupiego przychodzę tutaj przemyśleć, zapomnieć. – odparł Harry siadając obok mnie. – Wiesz jak to jest kiedy chcesz zapomnieć, nie muszę ci tłumaczyć. – dodał cicho i oparł łokcie na kolanach, żeby schować twarz w dłoniach. – Chciałem, żebyś tu ze mną przyjechała, bo ty też możesz tu zapominać. Zamiast się ranić. Nas ranić. – spojrzał na mnie spod wachlarza czarnych rzęs, które okalały jego nieziemskie oczy.
- Najbardziej zabolało kiedy chciałaś mnie zostawić. – powiedział, a jego głos przesiąknięty był smutkiem. Musnął mój nadgarstek. – A obiecałaś.
- Nie sądziłam, że … że cię obchodzę. – szepnęłam pochłonięta zielenią jego bajecznych tęczówek.
Wyprostował się i mocno mnie przytulił. Mój świat się zatrzymał. Gwiazdy i księżyc nad naszymi głowami świeciły bladym blaskiem i utwierdzały mnie w przekonaniu, że właśnie teraz składamy sobie niemą  obietnicę. Żeby być. Nie potrzeba nam wiele, tylko tego żebyśmy byli, dla siebie. Głaskał moje plecy w równomiernym rytmie.
Odchylił się i palcem przejechał po moim policzku zostawiając na nim płonący ślad jego dotyku. Spoglądał raz w moje oczy, raz na moje usta szukając pozwolenia na kontakt.
W końcu nasze wargi spotkały się, a przez moje ciało przebiegły dreszcze, które zaczynały swoją wędrówkę od palców, które ukryły się w bezpiecznym cieple jego dłoni.
Oparł swoje czoło o moje i potarł swoim nosem o mój, na co się zaczerwieniłam.
- Znasz to uczucie, żeby być z kimś bo samemu się nie daje rady? – zapytałam, kiedy Harry gładził mój policzek. – Ja znam je bardzo dobrze.

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
[Harry]

Przechodziliśmy wolno przez tłum ludzi, którzy w większości składali się z pojebanych napaleńców liczących na niezobowiązujący seks po pijaku, plastikowych, pustych lalek, które wywalały cycki, żeby dostać drinka. Mocno przyciskałem Leah’ię do mojego boku, być może sprawiałem jej ból, ale to tylko dlatego, że nie chciałem, żeby ktokolwiek oprócz mnie ją dotykał. Ona nie wiedziała jak bardzo cieszyłem się na myśl, że jestem pierwszym chłopakiem, który może ją choćby objąć. Nie zniósł bym myśli, że ktokolwiek przede mną całował jej niewinne usta.
W klubie było nieco luźniej niż na zewnątrz, ale to tylko kwestia czasu biorąc pod uwagę ile osób jeszcze czeka na wejście.
- Nie ucieknę ci. – powiedziała poluźniając uchwyt mojej dłoni, ale nie odsunęła się ani o centymetr. Nie do wiary, że jej nadal zależało. W sumie to nie jestem pewien, ale mi też chyba zaczęło zależeć. Ona nie była taka jak każda inna. Nie widziałem w niej tylko cycków i dupy, które wspominając, były świetne, ale jej wspaniałą osobowość. Miała słaby charakter, ale zaspokajała mnie w inny sposób. Do niedawna myślałem, że kobieta może zadowolić mężczyznę tylko w jeden, oczywisty sposób, ale teraz wiem, że byłem jak to mówi Leah, prymitywnym idiotą. Ona zaspokajała mnie intelektualnie, i choć moi przyjebani znajomi powiedzieli by, że jestem totalnym frajerem i głupcem wisiało mi to.
Kiedy ona była obok wszystko stawało się jakby … piękniejsze. Mój szary monotonny dzień naprał wielu barw, a ona nadal nie zdawała sobie sprawy ile dla mnie robi.
- Mówiłem już jak świetnie wyglądasz? – zapytałem i odwróciłem ją w swoją stronę, może ciut za mocno bo uderzyła swoim ciałem o moje. Mnie nie zabolało, ale ona była tak krucha, że naprawdę bałem się, żeby przypadkiem nie zrobić jej krzywdy. Skrzywiła się lekko, ale za raz uśmiechnęła tak, że krew w moich żyłach przyspieszyła. Wszystkie laski razem wzięte w tym pierdolonym klubie nie były nawet w jednej dziesiątej tak piękne jak ona. Ta jedna, maleńka osóbka, która zachwycała mnie każdego dnia.
- Mówiłeś jakieś milion razy. – odpowiedziała i trzymając się mojego ramienia wspięła się wysoko na palce, żeby spojrzeć mi w oczy. – Ale przestań już proszę. Zawstydzasz mnie za każdym razem. – dodała i stanęła na całych stopach na podświetlanym różnymi kolorami parkiecie.
- Jesteś jeszcze słodsza kiedy się rumienisz. – powiedziałem i złapałem ją znów w talii przyciągając do siebie najbliżej jak tylko mogłem. Jak na zawołanie jej policzki przybrały różowy odcień. Nigdy nie jarały mnie dziewczyny które co chwila się rumieniły, ale Leah jest inna pod każdym względem. Nie, inna to złe słowo, bardziej pasuje wyjątkowa.
- Przepraszam, że to zrobię, ale wszyscy muszą wiedzieć, że jesteś tylko moja. – szepnąłem jej na ucho i musnąłem jej kark wargami na co zadrżała – Obiecuje, że ci to wynagrodzę. – dodałem niemal bezgłośnie i najpierw lekko zacząłem całować jej szyję. Zatopiła palce w moich włosach. Ja lubiłem to jak cholera, ale ona najprawdopodobniej jeszcze bardziej. Zacząłem kąsać i ssać jej skórę, a kiedy wyczuwałem jak lekko się spina zwilżałem językiem miejsce, w którym powstawało moje dzieło.
Kiedy po raz kolejny ją gryzłem jęknęła. Nie był to jednak jęk bólu, ale przyjemności.
Zaskoczyła mnie tak bardzo, że przerwałem swoją czynność. Malinka była lepsza niż się spodziewałem, więc uśmiechnąłem się i dmuchnąłem w zaczerwienioną skórę mojej małej towarzyszki.
- Czy to sprawia ci przyjemność Księżniczko? – zapytałem kiedy spojrzałem w jej oczy, żeby zatonąć w płynno czekoladowym odcieniu jej tęczówek.
Znów się zarumieniła i przygryzła wargę. Wyglądała jednocześnie słodko i kurewsko seksownie. Naprawdę mało brakowało, żebym nie rzucił się na nią i nie przeleciał jej na miejscu, ale musiałem się powstrzymać. Nie dla zakładu, ale dla niej, dla nas. Chciałem, żeby jej pierwszy raz, nasz pierwszy raz był taki jaki sobie wymarzyła. Żeby była gotowa.
- Ból stał się moim dobrym przyjacielem Harry. Teraz możesz ze mną zrobić co chcesz. – powiedziała i oblizała pełna, idealne do całowania usta, które ostatnio mówiły bardzo odważne, a czasem nawet sprośne rzeczy.
- Nie jesteś gotowa na rzeczy które chcę z tobą robić Maleńka. – otworzyła usta ze zdziwienia. Nie spodziewałem się takiej reakcji, ale … to jest Leah, musi mnie zaskoczyć.
- Masochista? – zapytała. Teraz to ja byłem zdziwiony.
- Skąd znasz takie pojęcia Aniele? – odpowiedziałem pytaniem na pytanie.
- O seksie wiem dużo rzeczy, ale jakoś szczególnie mnie do nich nie ciągnie Harry. – odparła – A teraz choć, nie możemy tak stać przecież całą noc. – dodała i złapała mnie za rękę.
- O nie, nie całą noc. Na później mam inne plany. – powiedziałem.
Leah stanęła.
Kurwa. Znów ją wystraszyłem. Już miałem ją przeprosić, gdy odwróciła się i mocno pociągnęła mnie za włosy, wcześniej wspinając się na palce.
Nie podobałoby mi się to gdyby nie robiła tego ona. Może i w niewielkim stopniu byłem masochistą.
- Może zechcesz mi o nich opowiedzieć Styles. – wyszeptała mi w usta tak kurewsko zmysłowo, że niewiele brakowało, żebym się podniecił. – Bardzo chętnie posłucham co chcesz ze mną zrobić. – polizała mnie po dolnej wardze. Przeniosła gorące usta za moje ucho. Kolejna rzecz jaka nas łączyła to, to, że lubimy być całowani w to samo miejsce. – Sprowadzasz mnie na złą drogę chłopcze. – wyszeptała mi na ucho.
- Zrób coś takiego jeszcze raz, a przelecę cię w każdym miejscu, w jakim się znajdziemy dziewczynko. – odparłem i mógłbym przysiąc, że się uśmiechnęła.
- Sprawdzę to innym razem. – odpowiedziała i zaraz znów stała się tą nieśmiałą, rumieniącą się kobietą, która sprawiała, że każdemu facetowi miękną kolana.

^^^

Nie mogłem się na niczym skupić. Ian, Gerett i Nick mówili do mnie tyle rzeczy, a ja nawet nie myślałem co mówię. Myślałem jedynie o mojej niegrzecznej. Oczywiście uczestniczyłem w konwersacji, znaczy patrzyłem na nich, śmiałem się z napaleńców, którzy dostawali kosze od kolejnych lasek, ale czułem, że jestem zupełnie gdzieś indziej, a gdzieś indziej, znaczy w łóżku z Leah’ią. Nie raz wyobrażałem sobie nasz pierwszy seks, a po dzisiejszym dniu będę to robił jeszcze częściej. Wiem też, że ona również czasem o tym myślała. Skąd? Kiedy o tym myśli zaczyna bawić się palcami, przygryza tą ostatnio niegrzeczną wargę, poprawia włosy lub zaplątuje je na palcu, albo w ostateczności zamyka oczy lub nimi przewraca. Jestem dobrym obserwatorem, a poza tym lubię na nią patrzeć, więc to tylko jest plusem dla mnie.
Leah siedziała na kanapie oddzielonej od nas stolikiem z Sam i Abby z którymi dogadywała się najlepiej, ale co jakiś czas rzucała mi spojrzenia swych pięknych oczu. Przygryzała wtedy wargę, lub ją oblizywała. Zachowywała się dokładnie tak jakby nie była sobą. Była swoim dokładnym przeciwieństwem.
- Dobra. – odezwał się Nick. – Siedzimy już trochę czasu, więc chciałbym żebyśmy wypili – podniósł swojego drinka i reszta zrobiła to samo łącznie z moją niegrzeczną, której ten napój ewidentnie zasmakował. – z okazji dwudziestych pierwszych urodzin Styles’a. – spojrzał na mnie i zaczął jak co roku pierdolić mi życzenia. – Życzę ci, żebyś wygrał następną walkę, żebyś wreszcie przestał się kłócić z Will’em – spiąłem się na sam dźwięk jego imienia, pierdolony chuj. Chce mi zabrać moją Leah’ię, a ona należy tylko do mnie. – no i żebyś w końcu się zakochał. – zakończył i wypił do dna swojego drinka.
Odnalazłem spojrzenie mojej Księżniczki, nie bałem się już przyznać przed samym sobą, że coś się między nami dzieje, chociaż do niedawna nie potrafiłem przyjąć tego do wiadomości.
W jej oczach widziałem lekki smutek, a jej twarzy nie rozświetlał już ten uśmiech.
- Dlaczego mi nie powiedziałeś? – zapytała bezdźwięcznie.
Wstałem i zaprowadziłem ją na parkiet mocno przyciskając do siebie, żeby znów jakiemuś fagasowi nie przyszło do głowy dotknięcie jej.
- To nie jest ważne Księżniczko. Zresztą ja nie obchodzę urodzin. Nie widzę w tym nic fajnego tylko zmienia się cyferka w wieku, a wszystko inne pozostaje takie samo. – odparłem, na co pokręciła głową z dezaprobatą, a w jej oczach zapłonął jakiś dziwny ogień.
- Zobaczysz, że urodziny mogą być świetne. Wyprawie ci je któregoś dnia, będą trochę spóźnione, ale prawdziwe, obiecuję. – powiedziała i mnie przytuliła.
Ta kobieta doprowadza mnie do szaleństwa nic nie robiąc. Co będzie jak zacznie coś robić?

^^^

Wreszcie ją znalazłem co w sumie było super łatwe ze względu na widoczność tego miejsca, ale i trudne bo nigdy nie spodziewałbym się zobaczyć ją w takiej sytuacji. Była strasznie pijana i to moja wina bo nie powinienem dać jej tyle wypić. Jestem koszmarny, ale nigdy nie spotykałem się z dziewczynami, żeby pogadać, potańczyć czy cokolwiek innego. Tylko z nimi spałem, więc nie miałem doświadczenia z rozmawianiem z płcią piękną. Tak w ogóle to nie spodziewałem się, że mała ma taką mocną głowę, ale to było teraz nieważne. Ona tańczyła na barze. Robiła to tak zmysłowo i seksownie, że odebrało mi mowę. Gapiłem się na nią przez jakiś czas podziwiając jej kobiece atuty. Mogę powiedzieć, że ociekała seksem w czystej postaci, a wielu innych gości było tego samego zdania. Stali przy tym barze z wywalonymi jęzorami, a z ich otwartych mord niemalże skapywała ślina. Pierdoleni durnie. Ona jest moja. Zacząłem się wkurwiać. Ręce zaczęły mi drżeć, a ja już nic nie mogłem zrobić z niepohamowanym przypływem złości, która uderzyła mi do głowy. Nie pozwolę nikomu na nią patrzeć, ani jej dotykać. Należy tylko do mnie.
Podchodziłem powoli, ale już nie panowałem nad sobą. Chciałem ją tylko zabrać z tamtego miejsca i dać jej karę. Za to, że tańczyła dla tylu facetów, którzy chcieliby ją u siebie w łóżku.
Przepchnąłem się przez wszystkich i dotarłem do początku baru, nikt nic nie powiedział bo nie chciał oberwać w mordę.
- Leah! – krzyknąłem, a ona z uśmiechem spojrzała na mnie i oblizała wargi. Przestała tańczyć i usiadła na śliskim blacie. Przysunęła mnie do siebie. Stałem między jej nogami, a ona oplotła mnie nimi w pasie. Uh … podobała mi się ta pozycja, ale teraz moje seksualne potrzeby były najmniej ważne. – Jedziemy do domu. – powiedziałem.
- Jeszcze nie. Jest tak fajnie. – wybełkotała i odplotła swoje nogi, które teraz luźno wisiały nad ziemią.
- Hej koleś. Zostaw tą małą dziwkę i daj jej robić to co do niej należy, żeby zaraz mogła iść ze mną do łazienki i mi obciągnąć. – powiedział jakiś pieprzony gnój. Odwróciłem się i zobaczyłem śmiesznie małego chłopaka, który był może troszkę wyższy od Leah’i, ale tego było już za wiele.
Pociągnął ją za rękę i gdyby nie to, że stałem naprzeciw niej i zderzyła się z moim ciałem upadłaby na podłogę.
Postawiłem ją na nogach i odwróciłem się na chwilę. Nie czułem już nic oprócz tej ogromnej wściekłości.
Złapałem go za włosy po to, żeby moje kolano mogło spotkać się bliżej z jego twarzą. Zatoczył się w tył kiedy już skończyłem torturować swoje kolano brzydotą jego gęby i zacząłem uderzać go z pięści w twarz. Później wykręciłem mu rękę pod nienaturalnym kątem.
- Dotkniesz ją jeszcze raz, a oderwę ci te pierdolone ręce, rozumiesz?
Resztkami sił opanowałem się i puściłem go, żeby mógł uciec z płaczem do swojego szarego świata gdzie żyje z mamusią i nigdy nie znajdzie laski, która zechce go z taką gębą.
Wziąłem Leah’ię na ręce. Jedną rękę trzymałem pod jej kolanami, a drugą na jej kruchych plecach. Oparła się policzkiem o mój tors i usnęła. Po prostu usnęła nie zwracając uwagi na to ile decybeli panuje w miejscu gdzie jesteśmy.
- Kochanie, nie wybaczyłbym sobie gdyby coś się stało. – powiedziałem, nie chciałem, żeby to słyszała, dlatego dobrze, że spała.
W końcu powiedziałem to też sobie. Nie wybaczyłbym sobie, bo ona jest jedyną osobą, która trzyma mnie przy życiu. Dzięki niej funkcjonuje, a ona nie zdaje sobie z tego sprawy.
Czuje coś więcej niż tylko potrzebę wygrania zakładu, ja czuję coś do tej małej osóbki, która śpi w moich ramionach. Nie mogę. Boję się, że mnie odtrąci, zresztą nigdy nie zakochałaby się w takim potworze jak ja. 

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - 
mam nadzieję, że nie przynudziłam :)

niedziela, 6 października 2013

19. / Czy ten cholerny zakład ma jeszcze jakieś znaczenie?



Kiedy ostatnio byliśmy razem w tym pokoju działy się tutaj niepokojąco nieprzyzwoite rzeczy, a ja głupia znów go zaprosiłam. Nie moja wina, że jego obecność działała na mnie jak narkotyk, im bardziej chciałam to zakończyć, tym bardziej ciągnęło mnie do niego z powrotem. Jego zapach, który kręcił się w moich nozdrzach nawet kiedy go nie było. Jego dotyk na moim ciele, który czułam zawsze i nawet gdybym chciała nie mogłabym się go pozbyć. Smak jego ust. Każda myśl jaka ostatnio przechodziła mi przez głowę dotyczyła tylko jego. Czy to pierwsze stadium zakochania? Jeśli tak to równocześnie jestem szczęśliwa i smutna. Szczęśliwa bo ktoś może w końcu się mną zaopiekuje, a smutna bo wracam do mojej szarej rzeczywistości i oczami wyobraźni widzę, że on nie jest tutaj tylko dlatego, żeby zaspokoić swoje męskie potrzeby i nigdy nie poczułby czegoś do głupiutkiej nastolatki, która liczy na wielką miłosną przygodę.
Wyrzuciłam z głowy wszystkie myśli i skupiłam się tylko na tej chwili. Chciałam napawać się jego obecnością póki był bo na pewno niedługo zostanę sama. Znów.
Ja nie byłam jeszcze psychicznie gotowa na odbycie pierwszego stosunku, ale jeśli miałabym zatrzymać go przez to przy sobie to nie widziałam innej opcji.
Nie ma to jak zatrzymać faceta na seks, prawda? Czy czułam się jak ladacznica? Tak. Właśnie tak mogłam to powiedzieć, ale jeśli mój „związek” tego wymaga.
Jednym zdaniem: Dla Harry’ego Styles’a jestem w stanie zrobić wszystko.
Brunet zamknął za nami drzwi i oparł się o nie, czekając, na moje pozwolenie na to, żeby zaczął coś robić lub na to, żebym to ja zaczęła.
Zaczęłam skubać wystającą z moich spodni luźną nitkę, co właśnie teraz wydało mi się bardzo ciekawym zajęciem. Przygryzłam wargę w roztargnieniu i błądziłam wzrokiem po czarno-fioletowych ścianach mojego pokoju podczas gdy Harry obdarzał mnie troskliwym spojrzeniem, które zatrzymywał na poszczególnym częściach mojego ciała. Kątem oka widziałam, jego niebiańską twarz, która przedstawiał tylko smutek i poczucie winy, gdy patrzył na moje uda. Automatycznie zakryłam je dłońmi.
Myślałam, że będzie chciał, żebym się z nim przespała, ale myliłam się i byłam cholernie szczęśliwa, że nie zachowuje się prymitywnie i nie widzi mnie tylko jako dziewczynę, która pójdzie z nim do łóżka.
- Przepraszam. – szepnął. Zdałam sobie sprawę, że rzadko o ile w ogóle kiedykolwiek przepraszał. Poczułam się wyjątkowa. Jeden jedyny raz w moim banalnym życiu. – Nie chciałem cię bić. Nie chciałem, żebyś kiedykolwiek przeze mnie płakała. Nie chciałem, żebyś się cięła. Obiecałaś mi, że nas już nie zranisz, a ja nie mogę sobie wybaczyć bo to tylko moja wina. Wiem, że nie chcesz, żebym tu był, ale … - jego słowa łamały mi serce. Jak mógł tak bardzo obarczać się winą, za moją słabość?
- Skąd pomysł, że nie chcę, żebyś był? – zapytałam i znów zaczęłam skubać swoje spodnie. – Skąd pomysł, że to przez ciebie? – zapytałam i poszłam do dużego łóżka i usiadłam na jego brzegu.
- Pobiłem cię.  Jestem najgorszym potworem na świecie. – zaśmiał się gorzko i usiadł obok mnie zachowując przestrzeń dla każdego z nas. – Jak zapraszałem do siebie te wszystkie dziewczyny to nie dbałem o to czy płaczą. Jeśli nie słuchały to, też je biłem. Śmiałem się z ich bólu, ale kiedy tylko widzę, że ty płaczesz to … jak najszybciej chcę, żebyś o tym zapomniała i nie patrzyła na mnie z odrazą i strachem. Nie chcę, żebyś widziała we mnie potwora. – przemawiała przez niego tylko szczerość. Moje serce urosło chyba ze dwa razy, ale i tak na pewno było niewielką plamką w porównaniu do jego ogromnego, które powinno zajmować 3/4 jego ciała. 
- Boję się tylko kiedy twoje oczy ciemnieją. – odparłam i odetchnęłam głęboko, kiedy te słowa wydostały się z moich ust.
- Ciemnieją?
Pokiwałam głową. – To zaprzecza wszelkim prawą fizyki, ale tak jest. Wtedy sprawiasz mi ból.
– dodałam zwracając twarz w jego stronę.
- Przepraszam za wczoraj. – szepnął. Nie patrzył na mnie, więc ja również odwróciłam wzrok. – Ja po prostu nie potrafię tyć delikatny, kiedy się zdenerwuje.
- Mogę się zgodzić na lekkie klapsy. – odparłam i przygryzłam wargę. Nie przemyślałam tego. Moje policzki zrobiły się różowe.
- Zgadzasz się na coś, czego możesz pożałować. – odparł i złapał mnie za rękę.
Spojrzałam na dół, na nasze dłonie. Moją małą, drobną, jego dużą, umięśnioną. Zaczęłam bawić się palcami bruneta, który wydawał się odprężać.
- Pasują do siebie. – powiedział, a tym razem na jego policzki wszedł rumieniec, który mnie rozczulił. Faktycznie. Znów miał rację. Pasowały do siebie jak elementy układanki, jak noc do gwiazd. Podniosłam wzrok na jego twarz, z której nie mogłam odczytać żadnych emocji. 
- Ktoś kiedyś powiedział, że przeciwieństwa się przyciągają. Chyba miał rację. Jak myślisz? – zapytał.
- Tak. Zdecydowanie się przyciągają. – powiedziałam i oparłam głowę o jego ramię. Znów lekko się spiął, ale po chwili rozluźnił i zaczął masować moje plecy.
Nie wiem ile trwaliśmy w takiej pozycji, ale Harry postanowił przerwać chwilę naszej błogiej uspokajającej ciszy.
- Chcę je zobaczyć. – rzucił i znów jakby piórkiem przejechał po moim udzie. - Muszę zobaczyć Kochanie. – pokręciłam energicznie głową, którą wcześniej uniosłam z jego ramienia.
- Nie możesz. Nie możesz. Nic nie wiesz. To tylko mój ból. Nie chcę żebyś widział. – westchnęłam płaczliwie.
- Jesteś moja. Wiem, że nie chcesz. Nie musisz się bać. Chcę zobaczyć tylko jak dużo poczucia bezpieczeństwa mam ci dać, jak bardzo kochana musisz się poczuć, … jak bardzo muszę się postarać, żebyś przestała się okaleczać. – powiedział i uklęknął na podłodze przede mną. Takie piękne rzeczy wychodziły z jego pięknych ust.
Odpięłam guzik spodni. To, że brunet był w pomieszczeniu, kiedy miała się rozebrać już mnie nie onieśmielało tak bardzo jak on sam, więc powoli zsunęłam dół swojej garderoby pozostawiając jedynie w czarnych koronkowych majtkach.
W sumie to zdecydowanie gorzej wyobrażałam sobie moje rany co jednak nie znaczyło, że były jakieś śliczne, czy coś takiego. Były odrażające, wstrętne dokładnie takie jak ja. Moja dusza krwawiła i właśnie tak wyglądała. Poraniona przez życie. Pocięta przez wspomnienia. Chciałabym, żeby Harry ją posklejał. Żeby wszystko znów było całością.
- Jesteś taka piękna i nie mogę patrzeć jak bardzo nienawidzisz sama siebie. – powiedział i usiadł opierając się plecami o łóżko. – Kurwa. Ja wiem, że nie chcesz, żebym tu był …
- Przestań! – sapnęłam cicho. – Nie mogę słuchać jak tak mówisz, więc po prostu przestań.
- To właśnie jest prawda. Nie zaprzeczaj sama sobie.– pociągnął się za włosy.
- Ja … ja nie wyobrażam sobie, że nie ma cię obok, że nie poczuję twojego ciała obok, twojego zapachu. Nie wyobrażam sobie, że nie usłyszę twojego śmiechu, twoich ciepłych słów. Dzisiaj cię poznałam. Tego prawdziwego ciebie i  nie chcę cię stracić … bo ja … ja cię po prostu potrzebuję.
- na moje słowa zesztywniał. Nie musiał nic mówił. Nie spodziewał się tego. Chciałam, żeby wiedział i bardzo dobrze mi z tym, że w końcu zebrałam się na odwagę, żeby szczerze powiedzieć co czuję.

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
[ Harry ]

^^^

Przeczesałem palcami włosy i wyszedłem z łazienki, gdzie otrzeźwiłem się zimnym prysznicem.
Nie mogłem spać od wczoraj. Nie mogłem spać odkąd powiedziała, że mnie potrzebuje. Nikt nigdy mi tego nie powiedział. Wszyscy mnie odrzucają, a ona mimo, że byłem dla niej okrutnym skurwielem nadal mnie chce. Teraz to mam nawet problem z odczytaniem samego siebie. Kim ja jestem? Zawsze byłem kimś kto lubił się bić, kto szuka zaczepek i wszystkich innych rzeczy, żeby tylko komuś przypierdolić, ale ostatnio w jej towarzystwie staje się miękki.
Nie żeby jakaś miłość, bo ja nie umiem kochać. Nie bawię się w dziewczyny i inne duperele, które zabierały by mi czas, ale coś w jej oczach, w jej uśmiechu sprawia, że moje serce, które nie odczuwało do niedawna żadnych innych uczuć oprócz gniewu znów bije i jest otwarte na inne uczucia, które sprowadzają się w większości do tego, żeby uczynić ją szczęśliwą.
Nie jest tylko małą nastolatką, dla której wszystko związane z płcią przeciwną jest obce. Jest już młodą kobietą, która chce nadal pozostać dzieckiem. Nie widzi tego co wszyscy inni, nie widzi jaka jest piękna, a to jest aż niemożliwe. Gdybym był laską i wyglądał tak jak ona chyba za chuja nie odszedł bym od lustra.
Poszedłem do przedpokoju założyć buty i kurtkę. Miała jeszcze dużo czasu na przygotowanie na dzisiejszą imprezę z moimi kumplami, ale już nie mogłem się doczekać, żeby ją zobaczyć.
Zabrałem klucze do samochodu i wyszedłem z domu.
Najlepszy samochód jaki mogłem mieć to Range Rover.
Wsiadłem do wozu i odpaliłem silnik. Zima tego roku była niezwykle ciepła, więc musiałem, aż włączyć klimatyzator, żeby trochę ochłodził wnętrze, które przez ten czas kiedy jeździłem motorem strasznie się wygrzał.
Pojechałem szybko pod dom Leah’i, która zapewne właśnie teraz paradowała po pokoju w samej bieliźnie. Nie, żeby coś, ale strasznie jarała mnie myśl, że dzisiaj znów będę miał ją blisko siebie i znów będzie ocierała się o moje ciało w ten seksowny sposób.
Seks był dla mnie ważny, ale spanie co noc z inną dziewczyną nie była już dla mnie zachwycającą myślą. Nigdy nie uprawiałem seksu z uczuciami, a chciałbym w końcu zobaczyć jak to jest. Leah nie była jeszcze gotowa i nawet gdyby wczoraj powiedziała, że chce to jej oczy mówiły coś innego. Nie chciałem jej zmuszać. Nawet nie mogłem bo zakład byłby nieważny, ale nie w tym rzecz. Chciałem ją uszczęśliwić. To było moim celem, sprawić, żeby przestała się ciąć, żeby przestał siebie nienawidzić i takie tam.
Stanąłem pod jej domem i  wyszedłem z auta, żeby jak najszybciej ją zobaczyć.
Kurwa, czyżby dusza romantyka?
Zapukałem do drzwi, i wyjątkowo dzisiaj otworzyła mi pani Harrison, która to mi nie niespodzianka powitała mnie miłym uśmiechem.
- Dzień dobry. – powiedziałem i uśmiechnąłem się sztucznie, co ona kupiła. Zresztą każda osoba to kupowała.
- Witaj Harry. – odpowiedziała i przepuściła mnie w drzwiach.
Zdjąłem buty i ruszyłem w głąb jej domu.
Podszedłem do drzwi pokoju i otworzyłem je. W środku panował półmrok. Nie było jeszcze ciemno, ale niebo zmieniało już kolor na ciemniejszy.
Rozejrzałem się po pomieszczeniu, które było niebywale czyste i uporządkowane, ale nigdzie nie zobaczyłem dziewczyny, która pobudzała moje serce.
Wszedłem do środka i usiadłem na łóżku, które pokrywała fioletowa, miękka pościel, która zapraszała, żeby się położyć.
Wyszła z pokoju w którym trzymała ubrania. Ja się pytam po co laskom tyle ubrań, których w większości nie założą?
- Witaj piękna. – powiedziałem. Podniosła głowę, a jej twarz rozświetlał promienny uśmiech, a policzki mieniły się odcieniem różu. Cieszyła się na mój widok. To, aż nie do pomyślenia, żeby taka dziewczyna jak ona była szczęśliwa kiedy mnie zobaczy. Czułem się … wyjątkowy. Tak to dobre słowo.
Cholernie wyjątkowy. Jej oczy przepełnione były radością.
- Dzień dobry. – odpowiedziała cicho.
- Czuję się staro, jak mówisz „dzień dobry” księżniczko. – zaśmiałem się. Jej niewinność mnie rozbrajała. – Jak się dzisiaj czujesz?
- Bardzo dobrze, a ty? – zapytała i chwiejnym krokiem podeszła do łóżka. Krzywiła się słodko i marszczyła nos jak kotek z każdym kolejnym stąpnięciem. Gdy była już na tyle blisko mogłem zobaczyć jak była ubrana. Miała na sobie czarne rajstopy, krótkie spodenki i obcisłą bluzkę w czekoladowym kolorze jej oczu z większym dekoltem. Pierwszy raz sama wybrała dla siebie coś co nie zakrywa jej kształtów. Przygryzła wargę kiedy, można powiedzieć bezczelnie się w nią wpatrywałem.
- W porządku. Nadal boli? – zapytałem. To niepokojące, że znów odczuwa ból. Podniosłem się i stanąłem dokładnie przed nią. Była taka niziutka, co czyniło ją cholernie uroczą.
Kurwa! Nie powinna być dla mnie urocza.
- To tylko zakład. Tylko pieprzony zakład. Nie może mi się podobać. – mówiłem do siebie w myślach.
- Nie, tylko cały dzień chodzę w szpilkach i moje stopy nie są mi za to wdzięczne. – odparła cicho.
- Po co?
- No bo wszystkie dziewczyny zawsze chodzą w obcasach. Są takie wysokie, idealne, a ja.
– powiedziała i obijała mnie wzrokiem. Przyłożyłem czoło do jej czoła i potarłem naszymi nosami. Zawsze czerwieniła się gdy to robiłem.
- A ty jesteś idealna dla mnie. – na jej twarzy zamajaczyło zdziwienie i zaskoczenie. Nie wierzyła.
Dlaczego? Nie tylko ja uważałem, że jest idealna. Większość męskiej populacji by jej to powiedziała.
Moje serce przyspieszyło kiedy wspięła się na palce i mnie pocałowała. Lekko i czule. Czy ten cholerny zakład ma jeszcze jakieś znaczenie? 

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - 
nuuuuudaaaaaaaaaa !!
zjebałam całkowicie. ten rozdział nie wygląda tak jak sobie zaplanowałam, ale moja wena odeszła i nie sądzę żeby miała w planach powrócić. :c
nie prędko pojawi się także następny rozdział bo nie wiem czy jest sens pisać bez weny .
nie powinnam dodawać nawet tego rozdziału bo jest fatalny i naprawdę nie obrażę się jak ktoś mi to napisze w komentarzu .
tak z innej beczki to chciałam was prosić o to, żebyście napisali co chcecie zobaczyć w kolejnym rozdziale, albo w jeszcze następnych to może pomoże mi odzyskać wenę .
czyta to strasznie mało osób więc zastanawiam się też nad zawieszeniem ;c
kocham :*