niedziela, 4 sierpnia 2013

10. - Zaufaj mi.

mamy jubileuszowy rozdział.
proszę przeczytajcie notkę pod rozdziałem bo ważna
nie zawracam dupy
Miłego czytania.

Rozdział zawiera treści przeznaczone dla osób powyżej 16 roku życia.


_________________________________________________________________________

- Tylko trochę się pobawimy. - powiedział przerywając pocałunek i rozrywając mój cudowny sweter od dołu, aż po samą górę.


- Ja nie chcę się z tobą bawić. - powiedziałam cicho przerywając gorący pocałunek, którym mnie obdarzył. - I porwałeś mi sweter. - zatrzymałam jego niespokojne dłonie błądzące po moim dekolcie, gdy łokciami podpierał się po bokach moich ramion, żeby nie przygniatać mnie swoim ciężarem.
- Proszę. - rzucił błagalnym tonem kreśląc mokre ślady na linii mojej szczęki.
- Wow. Czy ty właśnie mnie o coś poprosiłeś? - zaśmiałam się.
I znowu to robię. Chora, niebezpieczna dla mnie sytuacja, a ja się śmieję jak głupia.
- Mogę? - zapytał przez pocałunki, które przeniósł na podstawę mojej szyi.
- Nie. Nie jestem gotowa. - zawstydziłam się, a na policzkach poczułam znajome pieczenie, które mogło oznaczać tylko jedno.
- Nie przelecę cię skoro nie chcesz. - powiedział i spojrzał swoimi błyszczącymi oczami w moje znów próbując rozszyfrować emocje, które ukryłam głęboko w głowie. - Zaufaj mi. - dodał i nosem posmyrał mój policzek. Czułe gesty? Chyba bardzo mu zależy.
- Nie ufam ci. Nie dałeś mi powodu. - odparłam i spróbowałam wydostać się spod jego ciała i o dziwo mi się to udało.
Znalazłam się poza zasięgiem jego lepkich rączek.
Stanęłam na ciepłych, brązowych panelach. Moje stopy, które wydały mi się teraz tak interesujące jak ulubiona książka, której nie mogłabym przestać czytać. To samo było teraz za nic nie mogłam przestać. Podeszłam do telefonu, który nadal spoczywał na ziemi, gdzie w przypływie adrenaliny spowodowaniem nagłym zawałem serca, przez Harry'ego, który niespodziewanie pojawił się za mną i wystraszył mnie na śmierć, go rzuciłam.
- Zaopiekuje się tobą. - powiedział Harry.
Odwróciłam się twarzą do niego. Wyraźnie tego potrzebował i niemo prosił o zgodę.
Wpatrywał się we mnie jak w obrazek. Czułam się nieswojo, z drugiej strony czułam się piękna. Jego język jeździł po ustach, które aż prosiły o bliższy kontakt.
Przygryzł powoli dolną wargę i nadal szukał na mojej twarzy czegoś czego nie mógł znaleźć, czegoś co ukryło się w grubą maską wstydu.
- Jesteś ze mną bezpieczna skarbie. - zachęcał mnie. Mogłam mu się oddać, ale czy byłam na to gotowa. Czy byłam gotowa stracić dziewictwo z chłopakiem, którego nie znam właśnie tej nocy? - Powiesz coś? - zapytał. Nie odzywałam się już dość długo i byłam z siebie bardzo dumna, że udało mi się nie okazać żadnych innych emocji i utrzymać język za zębami. Gdybym coś powiedziała naraziłabym się na zdradę ze strony własnego głosu, który załamał by się od wypowiedzenia pierwsze sylaby.
- Nie znamy się nawet tygodnia, a ... ja nie jestem typem dziewczyny z którą chciałbyś się spotykać. - powiedziałam. - Nie chcę być dziewczyną, z którą się prześpisz i zostawisz. Mimo, że się ciebie boje chciałabym żebyś mnie nie zostawił gdy zabierzesz to czego będziesz chciał bo domyślam się, że tak właśnie zrobisz. - westchnęłam.
- Czy panienka chciałaby, żebym jej nie zostawiał? - zapytał z uśmieszkiem, po którego bokach ukazały się słodkie dołeczki, w które jak już mówiłam chciałam włożyć palce.
- Obiecuje ci, że narazie nie mam w planach cię zostawiać. - dodał podchodząc krok bliżej.
- Zaufaj mi.
- Dobrze. - no pięknie. Nawet mój własny język, który paplał dzisiaj różne rzeczy mnie zdradził. Gdy pochodziło między mną, a Harry'm do kontaktu fizycznego wszystko mnie zdradzało. Dlaczego moje ciało bez warunkowo pragnęło być bliżej jego?
Wstałam i mocniej owinęłam się podartym swetrem, którego kaszmirowa rozkosz już nigdy nie będzie taka jak przed spotkaniem z zachłannymi dłońmi bruneta.
Stałam w miejscu nie wiedząc czy mam zrobić pierwszy krok, czy czekać na jego reakcję.
Zrobiło się zbyt ciepło, dlatego mimo niewiedzy podeszłam do okna i je uchyliłam. Mimo, że światło było zapalone nie martwiłam się o robaki, które mogłyby przez nie wlecieć, gdyby nie był to środek co prawda ciepłej zimy.
- Masz rację bo może zrobić się jeszcze goręcej. - powiedział Harry, a gdy odwróciłam się z powrotem w jego stronę uśmiechał się szeroko, ale teraz już nie przypominał nastoletniego chłopca lecz mężczyznę, który już nie odpuści i zabierze to czego chce.
- Choć do mnie. - dodał po chwili stojąc na idealnym środku pokoju.
Nie musiał mnie namawiać bo chłodne powietrze zawirowało wokół mojego ciała, którego części nie udało mi się zakryć zniszczoną garderobą.
Byłam pewna tylko tego, że nie chcę uprawiać seksu i będę odkładać to jak najdłużej się da bo on wtedy odejdzie, a nie chcę żeby odchodził, mimo jego przerażającej aury.
Stanęłam przed nim zostawiając między nami dystans jednego kroku.
Górował nade mną wzrostem z czego wyraźnie był zadowolony sądząc po uśmiechu jaki nadal rozświetlał jego anielską twarz.
- Jesteś taka piękna. - powiedział i pogładził mnie dłonią po policzku, który znów się zaróżowił.
- Ty jesteś piękny. Jesteś aniołem. - odparłam i wtuliłam twarz w jego dużą dłoń.
- Tylko wtedy jeśli ty jesteś anielicą. - powiedział i pochylił się napierając swoim czołem na moje. patrzył mi tak głęboko w oczy, że zapewne widział w nich wszystkie moje myśli, a ja mimo wszystko nie mogłam się odwrócić bo zahipnotyzowała mnie ich inspirująca zieleń.
- Nie bój się. Nie zrobię co krzywdy. - dodał wykrywając strach w moich oczach. - Jesteś niesamowita.
- Nie mów tak. - w ogóle nie przeszkadzała mi ta bliskość, choć w podświadomości w mojej głowie zapaliła się czerwona lampka.
- Jesteś tylko moja.
- Harry...
- Tak aniele.
- Pocałuj mnie.
Nie musiałam go długo namawiać. Złączył nasze usta w krótkim, ale bardzo przyjemnym pocałunku, od którego, aż zakręciło mi się w głowie.
Uśmiechnął się przerywając, choć nasze usta nadal pozostawały w kontakcie.
Cmoknął tylko moją górną wargę po czym powrócił do właściwego zajmowania się moimi ustami.
Znów był przyjemny, lekki i delikatny, ale stopniowo zaczął się pogłębiać.
Nie mogłam powstrzymać rąk by nie przesunęły się po jego dłoniach, którymi trzymał mnie w talii, umięśnionych ramionach i przedramionach oraz szerokich barkach by w końcu dotrzeć do celu ich podróży jakim był kark, który otulony był kołderką z jego cudownych loczków.
Przerodził się w żądzę namiętności, którą trudno było już powstrzymać. Rozchylił swoje idealne wargi, a ja zrobiłam to samo. Uśmiechnął się przez pocałunek zadowolony, że po raz kolejny nie mysi zajmować się otwieraniem moich ust by dostać się do ich wnętrza.
Jego język toczył z moim walkę, którą wygrywał lecz z niedużą przewagą.
Wargi i wspomniany język doskonale wiedziały czego chcą i wiedziały też, doskonale wiedziały jak mają to dostać.
Nie mnie to oceniać, ale wydawało mi się, że coraz lepiej mi idzie to całe całowanie się.
Pociągnęłam jego włosy na co jęknął cicho wprost do moich ust i teraz ja uśmiechnęłam się na ten dźwięk, który wypełnił wszystkie moje zmysły i pochłonął każdą myśl, która błądziła bez celu w mojej głowie.
Przerwaliśmy pocałunek ciężko łapiąc powietrze lecz uśmiechając się do siebie.
Przejechał dłońmi do rozdarcia mojego swetra i odchylił jego połowę.
- Zaufaj mi. - powiedział ponownie, gdy już nie ukrywałam jak paraliżował mnie strach.
Zdjął go i rzucił na podłogę za moimi plecami.
Przyglądał mi się z wielką uwagą, jakby chciał wbić sobie do głowy, każdy milimetr mojego ciała. Skanował z niebywałą precyzją kawałek, po kawałku, więc moje policzki oblała fala gorąca. Tak. Mówił, że tak może się zdarzyć.
- Ładny stanik. - powiedział w końcu. Był koronkowy i mimo wszystko chyba więcej odkrywał niż zakrywał, przy najmniej ja miałam takie odczucie, choć tak naprawdę gdybym ubrała się w worek na śmieci lub zakonny habit też by zbyt wiele odkrywały.
- Dziękuję. - odpowiedziałam zmieszana.
- To też są stare? - zapytał patrząc na kolejną serię blizn, które zdobiły moje ciało tuż pod piersiami na żebrach.
Pokiwałam głową.
Dotknął ich palcem. To była druga osoba bo pierwszą była Zoey, która wiedziała o moich bliznach, ale jej nie pozwoliłam ich dotykać i jemu też nie powinnam pozwolić, ale działał na mnie jak narkotyk i nie byłam wstanie w tej chwili powiedzieć nie.
Ukucnął i teraz już ustami znaczył na nowo moje stare rany, które przypominały mi o dniu, który na zawsze już miał pozostać w mojej pamięci.
- Harry... nie rób tego proszę. - wyszeptałam.
- Ciiii, kochanie. Jesteś bezpieczna. - odszepnął i wrócił do obdarzania mojej skóry pocałunkami, które teraz przeniósł na moje biodra, na których blizny nadal były lekko zaróżowione.
Gdy pozostawił już mokre ślady na ranach, które zadałam sobie przez wspomnienia przeniósł pocałunki na mój brzuch.
Zachichotałam, gdy jego język wysunął się spomiędzy warg i jeździł wokół mojego pępka.
- Co cię tak śmieszy? - zapytał odrywając się by wstać i znów górować nade mną.
- Mam łaskotki na brzuchu. - odparłam.
- Chętnie skorzystam z tej informacji aniele. - powiedział z cudownym uśmiechem oprószonym dołeczkami, w które teraz włożyłam palce.
Przejechał po mojej szyi, między piersiami, przez brzuch spotykając się z moim kolejnym chichotem by dotrzeć do guzika spodni, który odpiął bardzo szybko.
- Nie. - zabrałam jego rękę.
- Miałaś mi zaufać. - powiedział.
- I zaufałam, ale musi być sprawiedliwie. - odpowiedziałam co spotkało się z podejźliwym jego spojrzeniem.
Westchnęłam i włożyłam palce pod jego koszulkę, którą stopniowo podciągałam do góry odkrywając nowe kawałki jego opalonego ciała.
- Pomożesz mi? - zapytałam kiedy już wyżej nie mogłam dosięgnąć by w końcu pozbyć się tej koszulki.
Szybko ją z siebie zciągnął i rzucił w pobliże mojego swetra.
Patrzyłam i patrzyłam starając się zapamiętać każdy szczegół jego ciała. Każdy wyraźnie wyrysowany mięsień, każdy tatuaż i każdą bliznę.
- Podoba ci się? - zapytał, ale puściłam to pytanie mimo uszu bo dobrze wiedział, że bardzo mi się podoba.
- Skąd one są? - rzuciłam kolejne pytanie.
- Z pracy. Czasem jest ciężko, ale lubię ją. - odpowiedział.
Kiwnęłam głową i przejechałam palcem po największej bliźnie na jego prawej piersi.
Przejechałam po jego mięśniach na brzuchu i zatrzymałam się przy wyraźnym V między jego biodrami.
Zrobiłam to samo co on. Przytknęłam wargi do dużej blizny, a Harry objął mnie w talii i podniósł do góry. Oplotłam więc nogi wokół jego bioder. W wyniku zmiany położenia mojego ciała moje usta ześlizgnęły się po jego skórze i przejechały po sutku.
Jęknął. Nisko i głęboko.
- Tak chcesz się bawić? - zapytał i nie czekając na moją przeczącą odpowiedź przycisnął wargi do miejsca za moim uchem, gdzie jak się dowiedziałam ostatnio znajdował się mój czuły punkt i teraz to ja jęknęłam.
Wyciągnął język i zaczął zataczać nim kółka wokół miejsca, które powodowało wydobywające się coraz częstsze jęki z moich ust.
Poczułam nowe uczucie, które pulsowało w moim podbrzuszu. Mocniej zacisnęłam nogi wokół pasa Harry'ego.
- Już? - zapytał.
Ten facet mnie rozbraja! Jakim cudem taką rozkosz sprawił mi tylko powolnym lizaniem mojego czułego punkciku.
Zjechał ustami do mojej szyi i zassał skórę, na której znów pojawi się soczysty ślad kąsając ją co jakiś czas.
Zjechał niżej na moją lewą pierś, którą obdarowywał pocałunkami.
- Harry. - szepnęłam. Już dłużej chyba nie wytrzymam.
- Dojdź dla mnie aniele. - powiedział.
Moje płyny rozlały się po moim podbrzuszu, a zmęczenie wypełniło całe moje ciało.
Harry poszedł do łóżka i postawił mnie na drżących nogach obok siebie.
- Chciałam czegoś spróbować. - powiedziałam.
- Podobnie jak ja. Też chciałbym spróbować. - ścisnął mój pośladek.
Rękami złapałam za pasek jego spodni i mimo, że byłam wykończona musiałam sprawić, żeby jemu też było dobrze bo po to tu przyszedł.
Odpięłam guzik, gdy już wygrałam walkę z paskiem, wzięłam się za rozporek.
- Usiądziesz? - zapytałam, gdy jego spodnie spadły już do połowy ud.
- Już mówiłem, że jeśli nie chcesz to nie rób nic na siłę. Ja narazie nigdzie się nie wybieram księżniczko. - powiedział, ale usiadł na brzegu łóżka.
Pociągnął mnie i wylądowałam okrakiem na jego kolanach.
Znów złączył nasze usta w powolnym i leniwym pocałunku. Nasze języki nie walczyły, ale tańczyły w wolnym, własnym tempie niesłyszalnej muzyki.
- Powiedz mi co mam robić. - zarządałam przerywając pocałunek.
- Na pewno? Nie chcę cię zmuszać. - powiedział na co pokiwałam głową.
Wziął moją dłoń w swoją i pocałował jej wnętrze, po czym powiódł nią do tasiemki swoich bokserek, tak żebym odnalazła się w nowej sytuacji i w razie czego jeszcze wycofała.
Wzięłam go w rękę przez bokserki czekając na instrukcję.
- Zaciśnij. - podpowiedział. Uczyniłam to powoli zaciskając palce i zamykając go w uścisku mojej małej dłoni.
Przymknął oczy by po chwili znów je szeroko otworzyć i uśmiechnąć się w ten nieco bezczelny sposób.
- Mocniej. - zrobiłam o co prosił.
Nie wiem czy moje nie zorientowanie i brak doświadczenia jest teraz zabawny, ale postanowiłam mimo, że nie wiem o co chodzi zrobić coś żeby przestał się podśmiewywać pod nosem. Najwyżej jego będzie bolało.
Zaczęłam poruszać nadgarstkiem w górę i w dół, aż w końcu uśmiech na twarzy Harry'ego zastąpiło lekkie rozchylenie warg, z których wydobywały się głębokie, niskie jęki.
Moje tempo było nie równomierne. Raz poruszałam szybciej raz wolniej. Raz zaciskałam palce mocniej raz lżej.
Spojrzałam na Harry'ego, który zamknął oczy, a z jego ust wydobywała się raz po raz jakaś wiązanka przekleństw, pomiędzy kolejnymi jękami.
Jedną dłoń oderwałam od jego naprężonego penisa i przeniosłam na jego włosy, które lekko pociągnęłam na co jęknął dwa razy głośniej niż normalnie.
Lubił ból.
Pierwszy raz był całkowicie niegroźny, ale to jak myśleć, że oswoiło się lwa, który gdy tylko się odwrócisz pożre cię w całości.
Z włosów przeniosłam dłoń na jego twarz oczywiście nie przestając pracować już prawie odmawiającym posłuszeństwa nadgarstkiem.
Pogładziłam jego policzek, na co natychmiast otworzył oczy.
- Leah. - wyszeptał. Uśmiechnęłam się do niego i palcami dotknęłam jego czerwonych od przygryzania warg.
Palce zastąpiłam swoimi ustami. Mimo, że oboje byliśmy już zmęczeni odnaleźliśmy zapasy energii na powolny, słodki pocałunek.
- Kurwa mać. - szepnął Harry wprost do moich ust.
Poczułam jak w jego bokserkach rozlewa się ciepły płyn, który oznaczał to, że spełniłam jego potrzebę.
- Aniele. - powiedział.
- Tak.
- Jesteś cudowna. - wyszeptał mi do ucha. - I wiesz co? Masz za sobą pierwszy orgazm.

_______________________________________________________

1. rozdział chciałam dodać wczoraj, znaczy 3 sierpnia.
bo wtedy moja przyjaciółka miała urodziny, ale spóźniłam się niestety te cztery i pół godziny :P
2. to jest pierwszy w moim życiu rozdział + 16 więc,
wyjątkowo proszę każdego kto przeczytał ten rozdział o opinię w komentarzu.
3. i najważniejsze.
jestem teraz u taty ale juto już jadę do domu, gdzie mam popsuty komputer.
obawiam się więc że następny pojawi się nieprędko :c
4. pierwszy raz dodaje tak szybko kolejny post bo mi się nie chciało iść spać :P
5. mam nadzieję, że nie zawiodłam.

Kocham Was
<3

3 komentarze:

  1. o mój boże... ledwie oddycham. świetny ten rozdział! jak ja teraz wytrzymam, skoro ma go nie być długo... :((
    mam nadzieję, że zmieniłaś zdanie co do tego, że kończysz bloga na 20-25 rozdziale :)))
    kc, @heloustyles

    OdpowiedzUsuń
  2. Bosz, jest cudny. Scenka jest taka zajebista, choć spodziewałam się czegoś innego. Kocham Twój styl pisania i chcę go więcej <3 Czekam na kolejny rozdział z niecierpliwością ;D I proszę, jak już wspomniała Darcy, pisz dłużej niż te 25 jebanych rozdziałów, bo co to dla Ciebie ;*

    OdpowiedzUsuń