piątek, 9 sierpnia 2013

11 część pierwsza / – Chciałabym żebyś był.


Uwaga, Uwaga Człowieki !
Harry zrobił się " inny ", ale spokojnie przewiduje, że za chwilę
przestanie udawać i wróci do swojej natury skurwiela :)
Miłego czytania 



Po wzięciu szybkiego, gorącego prysznica, który naładował moje siły na tyle bym podeszła do łóżka i wygodnie się na nim położyła, Harry zajął łazienkę wcześniej znów mocno mnie całującą.
Słyszałam lejącą się strumieniami wodę, która uderzała o podłogę powodując, że poczułam się w pełni odprężona, mimo że przed chwilą działy się tu rzeczy o których nawet nie powinnam myśleć, robić już tym bardziej.
- To nie powinno było się wydarzyć. – powiedziałam do siebie pod nosem po czym nie wiem, kiedy usnęłam śniąc o szmaragdowych oczach tego ślicznego chłopaka, przy którym mimo wszystko poczułam się bezpiecznie.

^

Gorąca woda po raz kolejny tego dnia oblała moje ciało i spływała po nim na koniec uderzając o jasno różowe kafelki.
Czy to możliwe, żebym nie czuł do niej tak wielkiej niechęci jak do wszystkich innych dziewczyn?
Niechęci? Przecież, śpię z pierwszą lepszą, a tu mówię o niechęci. Dla mnie to tylko szmaty, które przychodzą, żeby mnie zaspokoić i wychodzą, a ona.
Leah jest inna. Taka bezbronna, delikatna i niedoświadczona.
Jest pierwszą dziewczyną, której pozwoliłem się dotykać, żadna inna tego nie robiła, a jeśli próbowała mocno obrywała.
Taa… dobrze rozumiecie biłem je. Wręcz poniewierałem. Niekiedy wychodziły z mojego domu z siniakami na całym ciele, a czasem nawet z rozciętymi wargami.
Znów wróćmy do tego dlaczego nie zrobiłem tego z nią. W sumie to nawet sam nie wiem. Nie zniósł bym myśli, że przez mnie znów będzie się cięła. Nie chcę jej skrzywdzić ... na zawsze. Chcę tylko wygrać ten pierdolony zakład dla którego tu jestem, który nie jest tak bardzo wyczerpujący jak się spodziewałem.
Wyszedłem z pod prysznica i wytarłem się miękkim czarnym ręcznikiem, który mi naszykowała. Założyłem świeże bokserki, które wziąłem do plecaka.
Ta zaplanowałem, że będę tu spać, choć nigdy wcześnie tak po prostu nie spałem z dziewczyną, ale zaczynało mi się to podobać.
A konkretnie podobało mi się jak cholera, kiedy to małe, kruche ciałko przytula się do mnie i nawet przez sen mruczy mówiąc moje imię.
Otworzyłem drzwi i wraz z parą wyszedłem z pomieszczenia do przytulnego pokoju.
Zrobiło się już zimno od nocnego, zimowego powietrza jakie wlatywało przez uchylone okno. Leah mimo, że zakryta była kołdrą po samą szyję drżała więc, żeby się nie przeziębiła zamknąłem okno.
Pod nim stało biurko, na którym leżał biały laptop, pudełeczko z przyborami piśmienniczymi takimi jak pióra, kolorowa papeteria i tego rodzaju gówna.
Otworzyłem szufladkę, w której znajdowały się dziesiątki różnokolorowych karteczek, które w całość zapisane były czymś co przypominało wiersze, haiku, motta i cytaty.
Wziąłem ten z samej góry, ten na którym widniała data naszego pierwszego spotkania i ten, który był … o mnie.
Tak mi się przynajmniej wydawało.



Uśmiechnąłem się do siebie.
Czyżby faktycznie się bała?
Mnie? Skąd jej to przyszło w ogóle do głowy? 
Mimo wszystko postanowiłem zatrzymać tą kartkę, która była co najmniej słodka. Pisała o mnie co znaczy, że nie jestem jej obojętny.
- Harry? – powiedziała i uniosła głowę z poduszki, a twarz chwilowo zakryła jej kaskada ciemnych włosów.
- Tak.
- Nie grzeb mi w rzeczach. – westchnęła i z powrotem jej głowa opadła na fioletowy materiał satynowej poduszki.
- Śpij. – zaśmiałem się pod nosem. Ach… ta kobieca intuicja.
- Ty też się połóż. Nie jesteś zmęczony? – zapytała podnosząc się do siedzącej pozycji na miękkim materacu.
Podszedłem do łóżka, skanowany przez Leah’ie jej czekoladowymi, błyszczącymi oczami, które nie wyrażały nic oprócz zmęczenia, co było bardzo dziwne bo napewno czuła coś poza tym, a z jej oczu można było czytać jak z otwartej księgi.
- Czemu tak mi się przyglądasz? – zapytałem siadając na brzegu.
- Jesteś taki piękny, ale wiem, że już niedługo mnie zostawisz nie będę mogła na ciebie potrzeć, więc muszę zapamiętać każdy szczegół. – powiedziała. Była tak zmęczona, że prawdopodobnie jutro nie będzie wiedziała co mówiła. Powieki same zamykały się jej na znacznie dłużej niż zwykłe mrugnięcie. – Czy jestem po prostu kolejnym numerem? – zapytała. Może i była wyczerpana, ale w tym momencie wiedziałem, że była całkowicie świadoma swoich słów.
- Nie jesteś. – odpowiedziałem. – Nie jesteś kolejna. – powtórzyłem i nawet sam chciałem w to wierzyć widząc ten przepiękny uśmiech, który zagościł na jej buzi i rozświetlił cały pokój.
- To kim jestem? – zapytała ponownie.
Czy to noc trudnych pytań?  
- Aniołem. Moim aniołem. – odpowiedziałem.
Nie jednak się myliłem. To będą najgorsze dwa tygodnie w moim życiu, i już czuję jak ona mnie zmienia, ale tylko emocjonalnie bo psychicznie nadal pozostanę tym samym skurwielem co zawsze.
Nie wiem dlaczego, ale zacząłem się bać. Bać o to, że mogę ją skrzywdzić tak jak każdą poprzednią.
- Chyba nie jesteś taki straszny jak podejrzewałam. – odpowiedziała, a po jej policzku spłynęła jedna, słona łza.
- Nie. Jestem o wiele gorszy. – powiedziałem.
- Raczej nie wierzę.
- To uwierz aniele. – wstała i usadowiła się na moich kolanach. Miała taką miękką i delikatną skórę, a do tego pachniała słodko.
Patrzyła mi prosto w oczy, dobrze bo lubię mieć kontakt wzrokowy, ale ona zapewne nie celowo  onieśmielała spojrzeniem swoich sarnich oczu.
- Przy tobie czuje się bezpieczna. – szepnęła i wtuliła się w moją szyję.
Nie byłem przyzwyczajony do tego rodzaju czułości. W ogóle nie byłem przyzwyczajony do czułości.
- Bo jesteś. – powiedziałem i pocałowałem ją w czoło, ale tak naprawdę to ja przy niej czułem się bezpiecznie, jakby swoim małym ciałkiem mogła mnie ochronić.
Przy niej mogę zapomnieć. 
Chciałem jej powiedzieć, chciałem, żeby ktoś zmierzył się razem ze mną z moimi problemami.
Chciałem, żeby wiedziała dlaczego taki jestem i żeby mi pomogła, ale za bardzo się bałem.
Bałem się, że gdy się dowie zostawi mnie. Samego. Odtrąconego.

^^^

^

Obudziłam się, ale leżałam z zamkniętymi oczami przez jakiś czas bo moje leniwe powieki nie chciały się otworzyć. Choć może to ja chciałam, żeby pozostały jak najdłużej w zamknięciu by nie wiedzieć cudownej, uśmiechniętej twarzy bruneta.
Czułam jego wzrok na sobie i nie mogłam dłużej pozostawić oczu w zamknięciu.
Otworzyłam je i nade mną zobaczyłam uśmiechniętego - jak zwykle - Harry’ego.
- Witaj aniele. – powiedział i złożył króciutki pocałunek na moich ustach. – Co dzisiaj robimy? – zapytał i pogładził mój policzek długim, ciepłym palcem.
- Dzień dobry. Nie za dużo czasu spędzamy razem? – zapytałam na co uśmiechnął się znów uwydatniając boskie dołeczki.
- Gdybym spędził z tobą całe wielki to i tak byłoby to za krótko. – powiedział.
O nie Harry. Ja nie jestem taką kretynką jak myślisz. Wstałam z łóżka nie zważając na to, że spodenki ledwo zakrywają mój tyłek, a bluzka jest tak krótka, że prawie cały brzuch mam na wierzchu.
 - Coś nie tak? – zapytał.
- Nie pytaj czy coś nie tak bo dobrze o tym wiesz. – odwróciłam się w jego stronę. Musiałam patrzeć w jego oczy bo tylko nimi wyrażał emocje, kiedy chciał ukryć je w każdym innym miejscu.
Tym razem było zatroskanie i zdziwienie.
- Nie rozumiem. – powiedział.
- Oboje wiemy, że prędzej czy później mnie zostawisz i to co wydarzyło się wczoraj nie powinno było się wydarzyć. – zebrałam myśli. Co miałam mu powiedzieć „ Hej Harry znamy się od kilku dni, a ty już namieszałeś mi w głowie i boje się, że mnie zostawisz chociaż wcale tego nie chcę” bo nie sądzę, żeby dało to coś innego prócz tego, że by mnie wyśmiał i byłabym pośmiewiskiem wszystkich jego kolegów. – Nie chcę znowu cierpieć. Boję się odtrącenia. – powiedziałam w końcu bo oczekiwał na ciąg dalszy i spuściłam głowę, dzięki czemu moją twarz oblała kaskada włosów, które oplotły ją z każdej strony.
- Ja też. – usłyszałam ciche słowa. On nie mógł się tego bać może mieć każdą, a akurat boi się tego.
- Nic nie rozumiesz. – westchnęłam. – Chciałabym żebyś był. Chciałabym, żebyś został ze mną.  Chciałabym, żeby inne dziewczyny patrzyły z zazdrością. Chciałabym, żebyś … był mój, ale to niemożliwe bo nie szukasz dziewczyny niedoświadczonej z ciężką przeszłością i z zamiłowanie do sięgania po żyletkę, ale szukasz pięknej, seksownej kobiety, którą ja nie jestem i nigdy nie będę. – łzy wylały się z moich oczu i było za późno, żeby zrobić cokolwiek z ich potokiem lejącym się po moich policzkach. 
- Zasługujesz na to, żeby być szczęśliwy Harry. – szepnęłam. - Ja jestem dzieckiem i nie mogę ci dać wiele.
Mimo mojej rosnącej niepewności podniosłam głowę i spojrzałam na bruneta, który wyglądał na zagubionego. Patrzył w ścianę, a jego oczy były błyszczące, ale zwykle takie były więc nie sądzę by zbierało mu się na płacz. Spojrzał na mnie i uśmiechnął się łobuzersko.
- Szukałem właśnie ciebie, księżniczko. – powiedział – Choć do mnie. – zrobiłam to co kazał.
Usiadłam na skraju łóżka i wpatrywałam się w swoje palce.
Nie byłam pewna co wydarzy się za chwilę.
- Dla mnie jesteś najseksowniejszą osobą jaką widziałem w życiu i dajesz mi bardzo wiele. 
Muszę ci powiedzieć, że mam cholerną ochotę, żeby właśnie teraz zacząć cię pieprzyć skarbie, ale rozumiem, że nie jesteś gotowa, a chciałbym żeby twój ... nasz pierwszy raz razem był wyjątkowy.
- Nie chcę, żebyś miał mnie za łatwą dziewczynę. – powiedziałam i znów zerknęłam na jego twarz, którą rozświetlał już anielski, słodki uśmiech.
- Nigdy bym tak nie pomyślał, księżniczko. – ucałował moje mokre od łez policzki. - Jak z planowania co dzisiaj robimy zeszliśmy na ten tor kochanie? – zapytał.
Pierwszy raz powiedział do mnie „kochanie” i poczułam jakby mój świat eksplodował.
Wzruszyłam ramionami.
Mimo wszystko to, że jesteśmy teraz tutaj… razem na pewno nie było przypadkiem, ale przestałam o tym myśleć, gdy złączył nasze usta w mocnym, przepełnionym naszymi traumami z przeszłości, pożądliwym, troskliwym i słodkim pocałunku.
- Obiecaj mi, że mnie nie skrzywdzisz. – powiedziałam przerywając kontakt z jego ustami.
Wstał z łóżka nie mówiąc nawet słowa. Czyli zamierzał zostawić mnie gdy już całkiem stanie się moim życiem.
- Obiecuję. – odpowiedział – Ubieraj się pojedziemy na śniadanie.
Podniosłam się i teraz już zaczęłam zwracać uwagę na to, że jestem prawie naga, ale Harry nie patrzył na moje ciało. Patrzył tylko w moje oczy.
Usłyszałam sygnał sms’a.




- Coś się stało? – zapytał Harry.
- Nie, nic. – odpowiedziałam zdecydowanie za szybko, ale nie mogłam ukryć zdenerwowania.
Nie chciałam, żeby Harry go zabił, a jak już wiem był w stanie to zrobić.
I chyba jego śmierć sprawiła by mu przyjemność.

_____________________________________________

soreczki, ale ten rozdział taki bez weny 
to coś na kształt wiersza też bez weny :c
druga część pojawi się wkrótce ...
kocham <3

8 komentarzy:

  1. Świetny rozdział :)
    I poprzedni też :)
    Hmm... a ja wcale nie jestem zboczona, nie...
    Mam nadzieję, że szybko dodasz drugą część :)
    I ten wiersz sama pisałaś? BOSKI JEST ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Jest świetny. Przepraszam, że napiszę tylko to, bo jestem chora, słaniam się na nogach i od 2 dni nie spałam, więc nie miej mi tego za złe ;p Jest boski, jak wszystkie 10 poprzednich ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oczywiście, że nie mam chorowitku.
      zdrowiej mi szybko !
      <3

      Usuń
    2. dziękuję :) PS: Gdybym nie dożyła drugiej części, opowiesz mi w niebie o czym była ;D

      Usuń
    3. spokojnie jeszcze dzisiaaj będzie :)

      Usuń
  3. Super blog, przeczytałam dziś cały i jestem pod wrażeniem<33
    Mam nadzieję, że dodasz szybko nexta, bo się wciągnęłam 8)
    Weny
    shawty

    http://strength-fanfiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń