Uwaga, Uwaga Człowieki !
Harry zrobił się " inny ", ale spokojnie przewiduje, że za chwilę
przestanie udawać i wróci do swojej natury skurwiela :)
Miłego czytania
Po wzięciu
szybkiego, gorącego prysznica, który naładował moje siły na tyle bym podeszła
do łóżka i wygodnie się na nim położyła, Harry zajął łazienkę wcześniej
znów mocno mnie całującą.
Słyszałam
lejącą się strumieniami wodę, która uderzała o podłogę powodując, że poczułam
się w pełni odprężona, mimo że przed chwilą działy się tu rzeczy o których
nawet nie powinnam myśleć, robić już tym bardziej.
- To nie
powinno było się wydarzyć. – powiedziałam do siebie pod nosem po czym nie wiem,
kiedy usnęłam śniąc o szmaragdowych oczach tego ślicznego chłopaka, przy którym
mimo wszystko poczułam się bezpiecznie.
^
Gorąca woda
po raz kolejny tego dnia oblała moje ciało i spływała po nim na koniec
uderzając o jasno różowe kafelki.
Czy to
możliwe, żebym nie czuł do niej tak wielkiej niechęci jak do wszystkich innych
dziewczyn?
Niechęci?
Przecież, śpię z pierwszą lepszą, a tu mówię o niechęci. Dla mnie to tylko
szmaty, które przychodzą, żeby mnie zaspokoić i wychodzą, a ona.
Leah jest
inna. Taka bezbronna, delikatna i niedoświadczona.
Jest
pierwszą dziewczyną, której pozwoliłem się dotykać, żadna inna tego nie robiła,
a jeśli próbowała mocno obrywała.
Taa… dobrze
rozumiecie biłem je. Wręcz poniewierałem. Niekiedy wychodziły z mojego domu z
siniakami na całym ciele, a czasem nawet z rozciętymi wargami.
Znów wróćmy
do tego dlaczego nie zrobiłem tego z nią. W sumie to nawet sam nie wiem. Nie
zniósł bym myśli, że przez mnie znów będzie się cięła. Nie chcę jej skrzywdzić
... na zawsze. Chcę tylko wygrać ten pierdolony zakład dla którego tu jestem, który
nie jest tak bardzo wyczerpujący jak się spodziewałem.
Wyszedłem z
pod prysznica i wytarłem się miękkim czarnym ręcznikiem, który mi naszykowała.
Założyłem świeże bokserki, które wziąłem do plecaka.
Ta
zaplanowałem, że będę tu spać, choć nigdy wcześnie tak po prostu nie spałem z
dziewczyną, ale zaczynało mi się to podobać.
A
konkretnie podobało mi się jak cholera, kiedy to małe, kruche ciałko przytula
się do mnie i nawet przez sen mruczy mówiąc moje imię.
Otworzyłem
drzwi i wraz z parą wyszedłem z pomieszczenia do przytulnego pokoju.
Zrobiło się
już zimno od nocnego, zimowego powietrza jakie wlatywało przez uchylone okno.
Leah mimo, że zakryta była kołdrą po samą szyję drżała więc, żeby się nie przeziębiła
zamknąłem okno.
Pod nim
stało biurko, na którym leżał biały laptop, pudełeczko z przyborami
piśmienniczymi takimi jak pióra, kolorowa papeteria i tego rodzaju gówna.
Otworzyłem
szufladkę, w której znajdowały się dziesiątki różnokolorowych karteczek, które
w całość zapisane były czymś co przypominało wiersze, haiku, motta i cytaty.
Wziąłem ten
z samej góry, ten na którym widniała data naszego pierwszego spotkania i ten,
który był … o mnie.
Tak mi się
przynajmniej wydawało.
Uśmiechnąłem
się do siebie.
Czyżby
faktycznie się bała?
Mnie? Skąd
jej to przyszło w ogóle do głowy?
Mimo
wszystko postanowiłem zatrzymać tą kartkę, która była co najmniej słodka.
Pisała o mnie co znaczy, że nie jestem jej obojętny.
- Harry? –
powiedziała i uniosła głowę z poduszki, a twarz chwilowo zakryła jej kaskada
ciemnych włosów.
- Tak.
- Nie grzeb
mi w rzeczach. – westchnęła i z powrotem jej głowa opadła na fioletowy materiał
satynowej poduszki.
- Śpij. –
zaśmiałem się pod nosem. Ach… ta kobieca intuicja.
- Ty też
się połóż. Nie jesteś zmęczony? – zapytała podnosząc się do siedzącej pozycji
na miękkim materacu.
Podszedłem
do łóżka, skanowany przez Leah’ie jej czekoladowymi, błyszczącymi oczami, które
nie wyrażały nic oprócz zmęczenia, co było bardzo dziwne bo napewno czuła coś poza tym, a z jej oczu można było czytać jak z otwartej księgi.
- Czemu tak
mi się przyglądasz? – zapytałem siadając na brzegu.
- Jesteś
taki piękny, ale wiem, że już niedługo mnie zostawisz nie będę mogła na ciebie
potrzeć, więc muszę zapamiętać każdy szczegół. – powiedziała. Była tak zmęczona, że prawdopodobnie jutro nie będzie
wiedziała co mówiła. Powieki same zamykały się jej na znacznie dłużej niż
zwykłe mrugnięcie. – Czy jestem po prostu kolejnym numerem? – zapytała. Może i
była wyczerpana, ale w tym momencie wiedziałem, że była całkowicie świadoma
swoich słów.
- Nie
jesteś. – odpowiedziałem. – Nie jesteś kolejna. – powtórzyłem i nawet sam
chciałem w to wierzyć widząc ten przepiękny uśmiech, który zagościł na jej
buzi i rozświetlił cały pokój.
- To kim
jestem? – zapytała ponownie.
Czy to noc
trudnych pytań?
- Aniołem.
Moim aniołem. – odpowiedziałem.
Nie jednak
się myliłem. To będą najgorsze dwa tygodnie w moim życiu, i już czuję jak ona
mnie zmienia, ale tylko emocjonalnie bo psychicznie nadal pozostanę tym samym
skurwielem co zawsze.
Nie wiem
dlaczego, ale zacząłem się bać. Bać o to, że mogę ją skrzywdzić tak jak każdą
poprzednią.
- Chyba nie
jesteś taki straszny jak podejrzewałam. – odpowiedziała, a po jej policzku
spłynęła jedna, słona łza.
- Nie.
Jestem o wiele gorszy. – powiedziałem.
- Raczej
nie wierzę.
- To uwierz
aniele. – wstała i usadowiła się na moich kolanach. Miała taką miękką i
delikatną skórę, a do tego pachniała słodko.
Patrzyła mi
prosto w oczy, dobrze bo lubię mieć kontakt wzrokowy, ale ona zapewne nie celowo
onieśmielała spojrzeniem swoich sarnich oczu.
- Przy
tobie czuje się bezpieczna. – szepnęła i wtuliła się w moją szyję.
Nie byłem
przyzwyczajony do tego rodzaju czułości. W ogóle nie byłem przyzwyczajony do
czułości.
- Bo jesteś.
– powiedziałem i pocałowałem ją w czoło, ale tak naprawdę to ja przy niej
czułem się bezpiecznie, jakby swoim małym ciałkiem mogła mnie ochronić.
Przy niej mogę zapomnieć.
Chciałem jej powiedzieć, chciałem, żeby ktoś zmierzył się razem ze mną z moimi problemami.
Chciałem, żeby wiedziała dlaczego taki jestem i żeby mi pomogła, ale za bardzo się bałem.
Bałem się, że gdy się dowie zostawi mnie. Samego. Odtrąconego.
^^^
^
Obudziłam
się, ale leżałam z zamkniętymi oczami przez jakiś czas bo moje leniwe powieki
nie chciały się otworzyć. Choć może to ja chciałam, żeby pozostały jak
najdłużej w zamknięciu by nie wiedzieć cudownej, uśmiechniętej twarzy bruneta.
Czułam jego
wzrok na sobie i nie mogłam dłużej pozostawić oczu w zamknięciu.
Otworzyłam
je i nade mną zobaczyłam uśmiechniętego - jak zwykle - Harry’ego.
- Witaj
aniele. – powiedział i złożył króciutki pocałunek na moich ustach. – Co dzisiaj
robimy? – zapytał i pogładził mój policzek długim, ciepłym palcem.
- Dzień
dobry. Nie za dużo czasu spędzamy razem? – zapytałam na co uśmiechnął się znów
uwydatniając boskie dołeczki.
- Gdybym
spędził z tobą całe wielki to i tak byłoby to za krótko. – powiedział.
O nie
Harry. Ja nie jestem taką kretynką jak myślisz. Wstałam z łóżka nie zważając na
to, że spodenki ledwo zakrywają mój tyłek, a bluzka jest tak krótka, że
prawie cały brzuch mam na wierzchu.
- Coś nie tak? – zapytał.
- Nie pytaj
czy coś nie tak bo dobrze o tym wiesz. – odwróciłam się w jego stronę. Musiałam
patrzeć w jego oczy bo tylko nimi wyrażał emocje, kiedy chciał ukryć je w
każdym innym miejscu.
Tym razem
było zatroskanie i zdziwienie.
- Nie
rozumiem. – powiedział.
- Oboje
wiemy, że prędzej czy później mnie zostawisz i to co wydarzyło się wczoraj nie
powinno było się wydarzyć. – zebrałam myśli. Co miałam mu powiedzieć „ Hej
Harry znamy się od kilku dni, a ty już namieszałeś mi w głowie i boje się, że
mnie zostawisz chociaż wcale tego nie chcę” bo nie sądzę, żeby dało to coś
innego prócz tego, że by mnie wyśmiał i byłabym pośmiewiskiem wszystkich jego
kolegów. – Nie chcę znowu cierpieć. Boję się odtrącenia. – powiedziałam w końcu
bo oczekiwał na ciąg dalszy i spuściłam głowę, dzięki czemu moją twarz oblała
kaskada włosów, które oplotły ją z każdej strony.
- Ja też. –
usłyszałam ciche słowa. On nie mógł się tego bać może mieć każdą, a akurat boi
się tego.
- Nic nie
rozumiesz. – westchnęłam. – Chciałabym żebyś był. Chciałabym, żebyś został ze
mną. Chciałabym, żeby inne dziewczyny
patrzyły z zazdrością. Chciałabym, żebyś … był mój, ale to niemożliwe bo nie
szukasz dziewczyny niedoświadczonej z ciężką przeszłością i z zamiłowanie do
sięgania po żyletkę, ale szukasz pięknej, seksownej kobiety, którą ja nie
jestem i nigdy nie będę. – łzy wylały się z moich oczu i było za późno, żeby zrobić cokolwiek z
ich potokiem lejącym się po moich policzkach.
-
Zasługujesz na to, żeby być szczęśliwy Harry. – szepnęłam. - Ja jestem dzieckiem i nie mogę ci dać wiele.
Mimo mojej
rosnącej niepewności podniosłam głowę i spojrzałam na bruneta, który wyglądał
na zagubionego. Patrzył w ścianę, a jego oczy były błyszczące, ale zwykle takie
były więc nie sądzę by zbierało mu się na płacz. Spojrzał na mnie i uśmiechnął
się łobuzersko.
- Szukałem
właśnie ciebie, księżniczko. – powiedział – Choć do mnie. – zrobiłam to co
kazał.
Usiadłam na
skraju łóżka i wpatrywałam się w swoje palce.
Nie byłam
pewna co wydarzy się za chwilę.
- Dla mnie jesteś najseksowniejszą osobą jaką widziałem w życiu i dajesz mi bardzo wiele.
Muszę ci powiedzieć, że mam cholerną ochotę, żeby właśnie teraz zacząć cię pieprzyć skarbie, ale rozumiem, że nie jesteś gotowa, a chciałbym żeby twój ... nasz pierwszy raz razem był wyjątkowy.
- Nie chcę,
żebyś miał mnie za łatwą dziewczynę. – powiedziałam i znów zerknęłam na jego
twarz, którą rozświetlał już anielski, słodki uśmiech.
- Nigdy bym
tak nie pomyślał, księżniczko. – ucałował moje mokre od łez policzki. - Jak z planowania
co dzisiaj robimy zeszliśmy na ten tor kochanie? – zapytał.
Pierwszy
raz powiedział do mnie „kochanie” i poczułam jakby mój świat eksplodował.
Wzruszyłam
ramionami.
Mimo
wszystko to, że jesteśmy teraz tutaj… razem na pewno nie było przypadkiem, ale
przestałam o tym myśleć, gdy złączył nasze usta w mocnym, przepełnionym naszymi
traumami z przeszłości, pożądliwym, troskliwym i słodkim pocałunku.
- Obiecaj
mi, że mnie nie skrzywdzisz. – powiedziałam przerywając kontakt z jego ustami.
Wstał z
łóżka nie mówiąc nawet słowa. Czyli zamierzał zostawić mnie gdy już całkiem
stanie się moim życiem.
- Obiecuję.
– odpowiedział – Ubieraj się pojedziemy na śniadanie.
Podniosłam
się i teraz już zaczęłam zwracać uwagę na to, że jestem prawie naga, ale Harry
nie patrzył na moje ciało. Patrzył tylko w moje oczy.
Usłyszałam
sygnał sms’a.
- Coś się
stało? – zapytał Harry.
- Nie, nic.
– odpowiedziałam zdecydowanie za szybko, ale nie mogłam ukryć zdenerwowania.
Nie
chciałam, żeby Harry go zabił, a jak już wiem był w stanie to zrobić.
I chyba jego śmierć sprawiła by mu przyjemność.
_____________________________________________
soreczki, ale ten rozdział taki bez weny
to coś na kształt wiersza też bez weny :c
druga część pojawi się wkrótce ...
kocham <3
Kocham to :P
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział :)
OdpowiedzUsuńI poprzedni też :)
Hmm... a ja wcale nie jestem zboczona, nie...
Mam nadzieję, że szybko dodasz drugą część :)
I ten wiersz sama pisałaś? BOSKI JEST ♥
yep . sama :) dziękuję ; *
Usuń<3
Jest świetny. Przepraszam, że napiszę tylko to, bo jestem chora, słaniam się na nogach i od 2 dni nie spałam, więc nie miej mi tego za złe ;p Jest boski, jak wszystkie 10 poprzednich ;*
OdpowiedzUsuńoczywiście, że nie mam chorowitku.
Usuńzdrowiej mi szybko !
<3
dziękuję :) PS: Gdybym nie dożyła drugiej części, opowiesz mi w niebie o czym była ;D
Usuńspokojnie jeszcze dzisiaaj będzie :)
UsuńSuper blog, przeczytałam dziś cały i jestem pod wrażeniem<33
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że dodasz szybko nexta, bo się wciągnęłam 8)
Weny
shawty
http://strength-fanfiction.blogspot.com/