piątek, 26 lipca 2013

8. - Czy się zabezpieczacie?

i jak obiecałam jest ósemka.
i jak też powiedziałam jest o wiele krótsza niż pozostałe rozdziały.
znów dziękuję za te wspaniałe komentarze,
które tak bardzo pomagają mi uwierzyć w siebie 
uwielbiam je i uwielbiam osoby, które je piszą :
 Gigi Dragons Kornelia Banek Darcy.
Dziękuję wam <3
mam nadzieję, że się spodoba i
Miłego czytania :)

___________________________________________________

- Choć na śniadanie. – powiedziałam dość głośno wchodząc do pokoju przez lekko uchylone drzwi.
Harry stał przy łóżku i właśnie wciągał spodnie na swoje szczupłe nogi, których mogłam mu tylko pozazdrościć. Nie mogłam odwrócić wzroku od jego umięśnionego, cudownego ciała.
Widziałam każdy mięsień na brzuchu i ramionach napinający się przy każdym ruchu.
Każdy tatuaż, który wyglądał bardzo ładnie na jego skórze, ale nie musiało go tam być i zakłócać porządku i harmonii tego arcydzieła. Czasami myślę, że Bóg tworząc człowieka lekko przecenił swoje możliwości, ale patrząc na niego od razu zmieniłam zdanie, po prostu tworząc mnie przecenił nieco możliwości.
O tak. I to by się wtedy zgadzało.
Rysunki dodawały mu charakteru, którego miał już w nadmiarze.
Podniósł głowę i z uśmiechem na rumianych ustach spojrzał mi w oczy tak głęboko jakby chciał coś znaleźć nie tyle w nich co w mojej duszy.
- Przepraszam. Chciałam cię zawołać na śniadanie. – powtórzyłam.
- Nie jestem głodny, więc posiedzę tu i poszperam sobie trochę w twoich rzeczach. – powiedział bez jakiejkolwiek krępacji, jakby buszowanie w moich rzeczach wydało się dla niego czymś oczywistym.
- Proszę cię. Nie karz mi siedzieć z nimi samej. To jakbyś mnie rzucił głodnym wilkom na pożarcie. – powiedziałam – Wiesz, że one teraz będą mnie przepytywać o wszystko. O WSZYSTKO. – dodałam – A skoro ty nie jesteś głodny to ty będziesz odpowiadał na ich pytania i przygotuj się na najgorsze. – ostrzegłam.
Poszłam do drzwi po lewej stronie, za którymi kryła się garderoba. Niby tyle ubrań, a i tak nie mam się w co ubrać. Grrr…
Kiedy stoisz pośród wieszaków z sukienkami, bluzkami, spodniami, swetrami, spódniczkami, i mówisz, że naprawdę nie masz co na siebie założyć to gratuluje. Odkryłaś, że jesteś dziewczyną i to bardzo niezdecydowaną.
Zdjęłam z półki moje ulubione jeansy, które służyły mi już naprawdę długi czas, a mimo to pozostawały w idealnym stanie. Do tego wyjęłam biały sweterek z kaszmiru, który był moją – czytaj: mojej mamy – nową zdobyczą. Był długi i mięciutki i ukrywał, albo przynajmniej częściowo tuszował wszystkie moje kształty.
Nienawidziłam swojego ciała, nienawidziłam siebie i starałam się patrzeć w lustro zdecydowanie jak najrzadziej się da, by ograniczyć przynajmniej częściowo wstręt do mojej osoby.
Zamknęłam za sobą drzwi do pomieszczenia, z którego aktualnie wychodziłam i odwracając się wpadłam na twardy jak skała tors mojego towarzysza, który nadal nie założył koszulki na swoje umięśnione ciało. Hhhhh… nie powinien obnażać się przed nieznajomymi.
- Przepraszam. – szepnęłam i próbowałam go ominąć, ale nie było mi dane oderwać się od niego, choćby na najdrobniejszy ułamek sekundy. – Chciałam się ubrać.
- Mnie o wiele bardziej podobasz się w tej wersji, jakby to powiedzieć bardziej … obnażonej. – zaśmiał się. Raczej „ bardziej obnażona ” nie było tutaj zbyt trafnym określeniem, ale i tak zaczerwieniłam się wiedząc, że chodzi mu o mój nadal ukryty tylko pod materiałem cienkiej koszulki biust.
Ale mimo wszystko on raczej był dumny z tego, że udało mu się użyć słowa „obnażona” w zdaniu, choć nie do końca pasowało ono do jego treści lub przesłania. Jej… po prostu jestem straszną czepialską. – Myślałem, że mamy coś dokończyć. – poruszył wymownie brwiami.
- To teraz powiedz o czy ja myślę. – powiedziałam. Jej… jak można być tak denerwującym człowiekiem?
- Wolę ci pokazać o czym myślisz. – zaśmiał się i schylił się.
- Ja widzę to o czy myślę. – odsunęłam się o krok, korzystając z jego chwilowej nieuwagi – Ubierz się i zaraz idziemy. – weszłam do łazienki zamykając drzwi, żeby nikt mi tu nie wparował.
- Pomóc ci? – zapytał Harry stojący za oddzielającym nas kawałkiem jasnego drewna.
- Myślę, że dam radę. – odpowiedziałam i zaśmiałam się. Kurczaki! Jak można pytać dziewczynę czy pomóc jej się ubrać? Chyba, że tak jest w związkach? Czy tak zachowują się pary? Nie. Raczej nie.
- Jakoś ci nie wierzę, ale jak się upierasz. – usłyszałam kroki. Ha.. wygrałam.
Założyłam bieliznę niestety koronkową, ale nie z mojej winy innej po prostu nie posiadałam, a to dzięki mojej mamie, która czasem dawała się zbyt ponieść fantazji i gdy zobaczyła w sklepie coś co jej się spodobało kupowała to samo dla mnie jak i dla siebie, czyli również bieliznę i tego rodzaju rzeczy. Problem w tym, że ona była kobietom, a ja nastolatką czującą się jak dziecko, nieakceptującą w stu procentach swojego ciała. Ubrania też kupowała dla nas dwóch, ale jak już wspomniałam ona nadal czuła się nastolatką, więc niebyło problemu w tym, że po pracy chodzi w takich ubraniach. Zresztą i tak gdy wychodziłyśmy gdzieś razem ludzie brali nas za siostry i zagadywali – bardziej ją niż mnie, choć może byłoby inaczej gdybym ja nie odcinała się od rozmowy.
Wsunęłam na nogi moje wysłużone, ulubione spodnie, biały sweter zarzuciłam przez głowę i niechętnie podeszłam do lustra.
Uczesałam długie, czarne włosy, które podczas spacerów i innych tego typu rzeczy były moją zasłoną przed światem. Umyłam zęby i twarz, która, mimo iż nie odczuwałam w tej chwili, żadnych innych emocji oprócz wstrętu do siebie była zaczerwieniona.
Wyszłam z łazienki po długim i męczącym patrzeniu w swoje odbicie, w którym doszukiwałam się jakichkolwiek pozytywów i to dlaczego Harry – chłopak, który mógł mieć każdą ( co pokazywał każdej nocy ) dziewczynę, zainteresował się właśnie mną.
- Wyglądasz prześlicznie. – powiedział odrywając głowę od mojej poduszki.
Dlaczego mi to mówił, przecież wiem, że to nieprawda i wiem, że bez powodu nie zaczepiłby mnie gdy samotnie – jak zwykle – wracałam do domu.
- Dziękuję. – odpowiedziałam – To teraz choć. – dodałam i skierowałam się ku drzwiom prowadzącym do wyjścia z pokoju na korytarz.
- Będzie dobrze. – szepnął mi do ucha i wziął mnie za rękę splatając nasze palce. To, aż krzyczało
„ ONI SĄ RAZEM! ONI SĄ RAZEM!” choć tak naprawdę, on najprawdopodobniej nie zamierzał nigdy przyznawać, że mógłby związać się z jakąś dziewczyną dłużej niż choćby na jedną noc, lub ewentualnie do śniadania następnego dnia.
- Przygotuj się. – powtórzyłam wcześniejsze słowa i ruszyłam naprzód zaciskając lekko moje luźne palce wokół jego, a palcami drugiej ręki skubiąc wystające ze spodni nitki, które aż prosiły się o to, żeby właśnie to z nimi robić.
- Boże spraw żeby po śniadanie minęło bardzo szybko. – skierowałam słowa w myślach do wiadomo kogo i przymknęłam oczy na sekundkę by później zmierzyć się z rzeczywistością.

^^^

Jadłam właśnie drugiego gofra, który oblany był bitą śmietaną, sosem toffi, na których porozrzucane były borówki i maliny, które babcia zamrażała na zimę w ilości, którą mogło się najeść co najmniej 10 żarłoków, albo ja i mama, gdy Harry zmuszony przez babcie chwytał po pierwszego, który zrobiła ta dobra kobieta.
Mama patrzyła raz na mnie raz na Harry’ego, który ukradkowo rzucał mi spojrzenia typu „ I co? A mówiłaś, że będzie tak źle”, „ Chyba będę częściej wpadał na śniadania” i takie tam póki mama nie zaczęła bombardować nas pytaniami i wtedy nie było już tak fajnie. Wtedy już były inne spojrzenia. Nie wystraszone, ale… rozbawione. Tak jakby chciał mnie uspokoić „ Jest OK. Nie stresuj się”
Zaczynałam się rozluźniać, ale zupełnie niepotrzebnie bo zaraz spadła na nas bomba.
- Czy się zabezpieczacie? – zapytała mama. Na pewno nie przemyślała tego jak bardzo mnie zawstydza bo była spontaniczną osobą. Nie przemyślała też tego, że mam dopiero szesnaście lat i na razie nie mam zamiaru, najmniejszego zamiaru uprawiać właśnie seksu, a szczególnie nie z nim.
Harry zaśmiał się i powiedział, że nie robiliśmy nic niegrzecznego. Dokładnie tak to powiedział „Nie pani Tallberg nie robiliśmy nic niegrzecznego” posyłając mi przy tym spojrzenie z cyklu „ Na razie nic nie robiliśmy ” podczas gdy ja dławiłam się borówką. Tak. Ten owoc już zawsze będzie mi przypominał to zdarzenie.



^^^

- Przestań nie było tak źle. – powiedział Harry uśmiechając się od ucha do ucha dzięki czemu dołeczki w jego policzkach były doskonale widoczne. Oh… aż miałam ochotę włożyć w nie palce wskazujące.
Byliśmy właśnie na spacerze, do którego nie musiał mnie zmuszać. Przechadzaliśmy się właśnie po parku, w którym mimo chłodu panującego zimowym przedpołudniem znajdowało się  mnóstwo ludzi w większości w wieku podobnym do mojego lub Harry’ego.
- Nie było źle? Było koszmarnie. Wiesz, że one mi teraz nie odpuszczą. – powiedziałam, przypominając sobie niekomfortowe siedzenie w jadalni i jedzenie gofrów. Właśnie wtedy się dowiedziałam, że „jesteśmy razem” oczywiście nie czułam się jak jego dziewczyna i nie zamierzałam mówić, że nią jestem, ale w oficjalnej wersji tylko dla moich rodziców tak właśnie było co i tak mnie denerwowało.
Na samo wspomnienie moje policzki poczerwieniały, choć każdy mógł pomyśleć, że po  prostu mi zimno, ale nie Harry.
On od razu się uśmiechnął i przejechał dłonią po włosach, które były niechlujnie ułożone.
- Twoja mama jest seksowna. – powiedział z tym samym bezczelnym uśmieszkiem, z którym zobaczyłam go pierwszy raz.
Tak Harry. Dziękuje ci. Moja samoocena i tak już na najniższym stopniu właśnie zleciała jeszcze niżej i obiła sobie dupę o twardy obraz rzeczywistości.
- Tak. Jest śliczna. – oznajmiłam i uśmiechnęłam się lekko. Proszę tylko, żeby nie zauważył. Proszę tylko żeby nie zauważył. Proszę, żeby nie zauważył jak bardzo mam niski poziom wiary w siebie i ocenę samej siebie.
- Ale ty jesteś seksowniejsza. – zauważył. Tak. Niektórzy mają tego chorego pecha.
- Hmmm… dziękuję. – powiedziałam bez entuzjazmu. Nie widziało mi się słowo „seksowna”, choć raz go użyłam, ale w stosunku do mojej osoby było ono nie wskazane, a raczej iście niestosowne i nieprawdziwe.
- Dlaczego mi nie wierzysz? – zapytał przystając – To nie jest tylko moje zdanie. Sama zobacz tamtemu gościowi stanął na twój widok. – zaśmiał się i wskazał ruchem głowy chłopaka może rok starszego ode mnie, który patrzył na mnie. Jego policzki były tak czerwone, że gdyby przytrzymać obok jego głowy koszyk dojrzałych, czerwonych pomidorów nie zauważyłabym różnicy.
Odwróciłam się w drugą stronę i poszłam wolnym krokiem przez siebie. Usłyszałam za sobą śmiech i ciężkie kroki Harry’ego, które przy kontakcie z ziemią wydawały skrzypiący dźwięk przez pozostałości po śniegu tej zimy. Tutejsza pogoda lubiła zaskakiwać, mimo że prawie każdego dnia padało, czasem było tak ciepło i to był właśnie jeden z tych dni. Przypominała bardziej środek co prawda nieco zbyt chłodnej jesieni, ale mimo wszystko było na tyle ciepło bym mogła odpiąć górny guzik w swoim płaszczu, którego na sobie w ogóle nie czułam i chciałabym przestać czuć palące spojrzenie Harry’ego na moim ciele, które dla niego było tylko i wyłącznie do tego by poskromić własne potrzeby cielesne.
Poczułam duże dłonie na talii i ciepły oddech na szyi.
- Cholernie podnieca mnie fakt, że jesteś tylko moja, a oni mogą tylko na ciebie popatrzeć i podziwiać. – wyszeptał mi do ucha po czym obrócił mnie dość mocno twarzą do siebie, a w jego oczach dostrzegłam ponowną zmianę koloru, ale tym razem była po prostu ciemno zielona – malachitowa, ale z jego oczu wychodziło więcej cienia niż zwykle. Zaczęłam się go bać. Znowu.

___________________________________________

i już za nami.

Piszę również wiersze, które chowam w starych zeszytach,
które z kolei chowam na dnie szuflad
stąd też moje pytanie.


Czy chcielibyście zobaczyć moje trochę inne spojrzenie na świat?

Mam nadzieję, że jako moi czytelnicy, których uwielbiam
chcielibyście zobaczyć chociaż jeden.

Kocham Was i do następnego 
<3

 




8 komentarzy:

  1. A więc tak... w pół godziny przeczytałam te rozdziały i... CHCĘ WIĘCEJ! Są mega świetne!
    Jak piszesz tak boskie opowiadanie, to wiersze też chcę *_*

    W tym opowiadaniu Harry jest taki wredny... podoba mi się ^^
    A ona taka niewinna istotka :D
    Czekam z niecierpliwością na rozdział 9! :)
    A w wolnej chwili zapraszam Cię do siebie na pierwszy rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale pytanie xD
    Oczywiście że chcemy zobaczyć i to NIE TYLKO JEDEN ale WIĘCEJ <3
    Rozdział jak rozdział... hmmm... OCZYWIŚCIE JAK ZAWSZE ŚWIETNY *.*
    Szkoda że krótszy :c Ale jakoś to przeżyłam ^^
    Czekam na więcej :3

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziewczyno uwielbiam cię !!! Ten rozdział jest zajebisty :D
    Masz talent :D Z chęcią zobaczę twoje wiersze :)
    Czekam na następny :D :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Ogólnie cały blog jest boski i te opowiadania ahh... nikt jak zauważyłam nie pisze takich dlugich jak ty :p czytałam go przez jakies 10-15 minut i miałam takie myśli.że mama wurzuci harry'ego z domu bo Leah jest młoda jeszcze aby przeżyć swój pierwszy raz . Harry zrobił się milszy w stosunku do Leah (myśle że będzie dla niej miły już zawsze ). Kocham opowiadania o 1D i nie każdy ma taką twórczość jak ty i inne dziewczyny z innych blogów(ja szczerze nie umiem pisać tak dobrze i nie nudne wręcz boskie.opowiadania ). Powinnas się zastanowić nad tym aby pisac ksiazki w przyszłości !! Naprawde . Więc ja teraz czekam SIOSTRO na następny 9 rozdział (mówiłam że twój blog jest boski ?? -ah no.tak :p )
    Mam nadzieje ze kolejny rozdzial ppjawi sie dzisiaj (wtorek)
    PS przepraszam za błędy !!!
    xxJulaxx

    OdpowiedzUsuń
  5. Cześć Kiniu! Przeczytałam ;> Pisz dalej, pisz ;> Kocham Cię i rozdział cudowny!

    OdpowiedzUsuń
  6. Trafiłam na Twojego bloga zupełnie przez przypadek, iiiii nie żałuję! Na początku byłam sceptycznie do niego nastawiona, ale teraz już jest okej ;)
    Mmm, zły Styles, to seksowny Styles :D Jestem wniebowzięta, to jak lekko piszesz, to jest nie do porównania ;)
    Z chęcią zobaczyłabym Twoje wiersze ;)

    Weny! <3

    [yoour-eyes]

    OdpowiedzUsuń
  7. Uwielbiam. Jestem w połowie, kocham to. Znów się uśmiecham do monitora, a to z powodu tego 'Harry zaśmiał się i powiedział, że nie robiliśmy nic niegrzecznego. Dokładnie tak to powiedział „Nie pani Tallberg nie robiliśmy nic niegrzecznego” posyłając mi przy tym spojrzenie z cyklu „ Na razie nic nie robiliśmy ” podczas gdy ja dławiłam się borówką. Tak. Ten owoc już zawsze będzie mi przypominał to zdarzenie.
    ' UWIELBIAM TEN FRAGMENT. Jak skończę czytać, skończę komentować ;D
    .
    .
    .
    .
    .
    .
    .
    .
    .
    .
    Zakończenie. Jest... Boskie. I te ostatnie dwa zdania. Zaczynam sie go bać. Znowu. To jest.... takie sjfkrorhfbmsmc *-* Chcę czytać kolejne, a wiem, że zostały tylko trzy. Jak przeżyję do kolejnego?

    OdpowiedzUsuń