piątek, 19 lipca 2013

6. - Jakim kurwa cudem?!

chciałabym bardzo podziękować za komentarze.
Cichusiaaa® i Alice Jean - jak przeczytałam wasz ślad to się popłakałam.
dla takich komentarzy wart to pisać.
<3
Trochę taki bez weny i pewnie wszyscy to zauważą.

_________________________________________________________________________________

- Czy on mówi poważnie? Czy on zrobi nam krzywdę? – zapytałam przerywając niezręczną ciszę wypełniającą wolną przestrzeń w samochodzie. Nie pachniało już tak pięknie jak wcześniej, nie czułam jabłkowej woni jego szamponu, ale jedynie stęchły zapach zakrzepłej krwi na jego ubraniach.
- Nie. – warknął.
Nie zamierzałam odzywać się więcej, był zły i to bardzo. Zresztą nie dziwię mu się, chciał spędzić przyjemny wieczór z przyjaciółmi i ze mną, a wyszła nieprzyjemna sytuacja. Przez kogo? Przeze mnie.
Nigdy nie byłam lubiana, więc zainteresowanie mną było dla mnie jakąś nowością.
Widziałam, choć starałam się nie zwracać uwagi na nachalne spojrzenia klubowiczów. Na władcze, dumne spojrzenie Harry’ego. Dlaczego dumne? Przecież, byłam tam jedną z najbrzydszych dziewczyn, a do tego nie umiałam tańczyć, ale byłam z najprzystojniejszym, najbardziej na świecie przerażającym człowiekiem jakiego Pan Bóg stworzył. Może ja powinnam być dumna?
- Ufasz mi? – zapytał. Jejku. Jakie głupie pytanie. Oczywiście, że mu nie ufam. Jak mogłabym ufać komuś takiemu jak on. Komuś kto zastrasza mnie. Kogoś tak niebezpiecznego i choć nie wiedziałam czym się zajmuje to nie miałam dobrego przeczucia, a moja intuicja była niezawodna z małymi wyjątkami.
Potrząsnęłam głową i odwróciłam wzrok na obraz za szybą. Początkowo był rozmazany, ale teraz dokładnie widziałam wszystko co działo się za nim. Szare domy niezlewany się już w jeden.
Drzewa na powrót wróciły do swojej normalnej postaci, w której odgrywały rolę samotników.
Samochód zatrzymał się i kierowca opuścił swój wygodny fotel i skierował się w stronę moich nadal zamkniętych drzwiczek, które po chwili otworzył z ciemnością w oczach.
- Słusznie.
Złapał mnie za uda i pociągnął w swoją stronę. Materiał mojej ciasnej sukienki pękł na szwie przy boku, gdy rozszerzył moje nogi, żeby wejść pomiędzy nie.
Tak jak wczoraj, znaczy pierwszego dnia naszego spotkania gładził przez całkiem grube rajstopy moje uda. Jego dotyk nie sprawiał przyjemności. Jego dotyk miał w sobie coś co … co trudno mi nazwać. Miał w sobie coś przerażającego i mrocznego. Zresztą cała jego osoba emanowała ciemnością, która najpierw wydobywała się z jego oczu pokrywając całą sylwetkę.
- Przepraszam. – powiedziałam. Nie płakałam, bo pewnie i tak by mi to nie dało, a poza tym to za dużo łez już dzisiaj wylałam.
- Za co? – zaskoczyło go to, choć tylko na moment bo zaraz położył usta przy podstawie mojej szyi.
- Za to, że nie udał ci się wieczór. Za to, że przeze mnie pobiłeś się z przyjacielem. Za to, że twoje u…
- Na serio? Ty mnie przepraszasz za to, że niszczę ci życie? – zapytał. Kiwnęłam głową. Miał rację Po raz kolejny. Niszczył moje idealne życie. Idealne od momentu gdy zamykałam się przed światem poddając książkom, opowiadaniom i innym pisanym historiom życia, w której jak myślałam nigdy się nie znajdę. A jednak. To właśnie nowa historia. Moja historia, która nadaje się na książkę, która zapewnie nie będzie miała Happy End’u.
- Czy mógłbyś mnie teraz puścić? Jest już dość późno, a ja … no wiesz …yyy… chciałabym iść już spać. – powiedziałam z niewielkim trudem. Choroba. Wcześniej byłam odważniejsza i to całkiem bardziej niż teraz czego przyczyną było wyparowanie pozostałości jakiegoś głupiego drinka, który postawił mi Harry, żebym się „rozluźniła”, gdy przez dwie godziny siedziałam spięta na jego kolanach, która z czasem zrobiły się  niewygodne.

- Masz. Wypij to i się kurwa rozluźnij. – szepnął mi do ucha przerywając rozmowę z Wil’em. – Nie chciałbym, żebyś przez całą noc była taka spięta. – dodał już spokojniej, dla podkreślenia słów „spięta przez całą noc” włożył rękę pod moją sukienkę.
- Co to? – zapytałam spinając się jeszcze bardziej.
Wywoływał u mnie sprzeczne uczucia, ale i tak strach dominował nad wszystkim. Nawet nad tym, że to z nim przeżyłam swój pierwszy pocałunek, choć oczywiście nie tak go sobie zaplanowałam, ale jednak nie zaplanowałam sobie tego, że ON będzie, aż tak przystojny z tą swoją anielską urodą, uśmiechem w towarzystwie głębokich dołeczków po oby stronach jego ust, z tymi hipnotyzującymi, mrocznymi, lodowatymi, zielonymi oczami, które w stosunku do mnie miliony razy w ciągu sekundy zmieniały wyrażające emocje.
- Nic co by ci zaszkodziło, a teraz raz dwa pij i zaczniemy zabawę. Porządną zabawę. – szepnął ponownie i polizał miejsce za moim uchem. Mój czuły punkt, który znalazł przed kilkunastoma godzinami, kiedy to był u mnie w domu.
- Hej Styles. Nie zapędzaj się tak, może byś coś dla mnie zostawił. – zaśmiał się Will. Moje policzki przybrały barwę głębokiego różu, by po chwili spłonęły czerwienią. Upiłam łyk ze słomki i o mało co bym się nie udławiła wonią alkoholu, który palił ścianki mojego gardła, które jeszcze w życiu nie doznało doświadczenia z tym rodzajem napoju.
Wypiłam do końca nie zważając na ból w przełyku i powolne kręcenie w głowie. Jak wszyscy mówili raczej nie należałam do osób mogących dużo wypić, choć w ogóle mi to nie przeszkadzało.
Wypiłam to świństwo do końca bo wszystkie oczy patrzyły na mnie, a ja nie lubiłam nadmiernego zainteresowania swoją osobą.
Gdy widzę te pewne siebie dziewczyny na ulicach, które patrzą na mnie oczywiście w moim przekonaniu z litością. Śmieją się ze mnie. Jestem nieudacznikiem. Jestem niedojdą. Jestem.. no właśnie kim jestem tak naprawdę? Kim jest Leah Tallberg?
- Leah czy mogłabyś mi pokazać co chowasz pod tą sukienką? – zapytał Will.
Tym razem spiął się Harry, a mi w tym momencie wszystko stało się obojętne. Dosłownie wszystko.
Przytuliłam się do ciepłego ciała mojego towarzysza i zostałam zamknięta w jego ramionach.
Odpłynęłam w niemiarowym rytmie jego serca, które mimo wszystko koiło niczym gorąca kąpiel po zimowym spacerze w śniegu i mrozie.
- Jeszcze raz tak powiesz, a zatańczę ci taniec piąchy na gębie, rozumiesz? – warknął Harry. Skuliłam się jeszcze bardziej w jego ramionach próbując zniknął stapiając moje chłodne mimo gorąca w klubie ciało w jego rozgrzanie prawie wrzące, nie do ciepła w pomieszczeniu, ale od kipiącej w nim złości.
- To, że ty nie możesz sobie znaleźć laski nie znaczy, że masz się brać za moją.
- Mówisz stary?  - uśmiechnął się przebiegle.
- Spierdalaj. – wysyczał przez mocno zaciśnięte zęby.
Moja ręka znalazła się na linii jego szczęki. Gładziłam palcami jego niebywale delikatną skórę, która po chwili rozluźniła się.
Spojrzał na mnie głębią swoich zielonych oczu.
- Leah. Jednym drinkiem? Serio? Aż taką masz słabą główkę? – zapytał na co zachichotałam. To nie byłam już ja. To była jakaś inna osoba, która wstąpiła w moje ciała przez przelewany przez moje gardło alkohol.
Zbliżył swoje usta do moich. No tak. Upił mnie co z tego, że jedną szklanką napoju, a teraz będzie chciał zaciągnąć mnie do łóżka.
Gdy jego wargi musnęły moje zamknęłam oczy i odpłynęłam.
Jego pocałunki były brutalne, choć jego język dobrze wiedział czego chciał i wiedział jak ma to dostać, ale płyn krążący w moich żyłach dawał mi stuprocentową pewność, że po pierwsze nie wygram, a po drugie i tak nie mam siły walczyć.
- Leah, choć zatańczysz ze mną? – zapytał Will, co było powodem przerwania naszego pocałunku, który z każdą chwilą bardziej się pogłębiał.
- Raczej nie. – odpowiedziałam patrząc na Harry’ego, który znowu się spiął i zacisnął ponownie zęby.


- Proszę. – powiedziałam ponownie, gdy zachłannie zaczął całować moją szyję podgryzając skórę.
- Dobrze. – odparł na chwilę odsuwając się ode mnie bo po chwili wysadzić mnie z samochodu i wbijając się w moje usta.
Nogą zamknął drzwi auta, a pilotem zablokował wszystkie wejścia.
Wbiłam paznokcie w jego ramię. – Nie, n… n… nie Harry. – powiedziałam łapiąc powietrze, którego dopływ zatamowały jego nachalne wargi, które mimo wszystko przyprawiały mnie o zawrót głowy.
- Odprowadzam cię do domu jak należy po każdej randce, prawda? – powiedział stawiając mnie na ziemi. Przyjrzał się dokładnie rozdarciu na sukience, które było tak duże, że było widać mój cały lewy bok, choć od widział tylko i tak dużą część, której nie zakrywał płaszcz. Przejechał językiem po swoich ustach i przysunął się, automatycznie cofnęłam się krok do tyłu natrafiając całym ciałem na drewnianą powłokę moich drzwi. – Tyle, że moje randki kończą się zwykle inaczej niż pożegnanie przy drzwiach. – szepnął mi do ucha. Moje kolana ugięły się na dźwięk jego głębokiego, zachrypniętego głosu.  – To może wejdziemy do domu?

^^^

—Jesteś pierwszym chłopcem, z którym się kiedykolwiek całowałam — wyznała.
Było to kilka dni przed Nowym Rokiem i stałem
wraz z Jamie na Przystani Parostatków w Pine Knoll Shores.
Żeby się tam dostać, musieliśmy przeciąć most,
który spina brzegi Nadbrzeżnego Toru Wodnego,
i przejechać kilka mil w głąb wyspy. Dzisiaj znajdują
się tu najdroższe nadmorskie tereny w całym stanie,
wówczas jednak wszędzie wznosiły się piaskowe
wydmy, które przylegały do leśnego rezerwatu.
—Takie miałem wrażenie — stwierdziłem.
—Dlaczego? — spytała niewinnym tonem. — Czy
zrobiłam coś nie tak?
Nie wydawało mi się, by zmartwiła ją odpowiedź
twierdząca, nie byłaby jednak zgodna z prawdą.
—Wspaniale się całujesz — oświadczyłem, ściskając
jej rękę.
Jamie skinęła głową i odwróciła się w stronę oceanu.
W jej oczach ponownie pojawił się ten nieobecny wyraz.
Działo się to ostatnio bardzo często. Przez jakiś czas
się nie odzywałem, ale w końcu cisza zaczęła dzwonić
mi w uszach.
—Dobrze się czujesz, Jamie? — zapytałem.
Zamiast odpowiedzieć, zmieniła temat.
—Czy byłeś kiedyś zakochany? — spytała mnie.
Przejechałem ręką po włosach i posłałem jej
jedno
z „tych" spojrzeń.
—Masz na myśli, czy byłem przedtem?
Była to odżywka w stylu Jamesa Deana; tak radził
mi mówić Eric, gdy jakaś dziewczyna zada to pytanie.
Eric miał powodzenie u dziewczyn.
—Mówię serio, Landon — powiedziała, zerkając
na mnie z ukosa.
Domyślam się, że ona też oglądała te filmy. Zdąży-
łem się już przekonać, że z Jamie człowiek przeżywał
istną huśtawkę nastrojów w czasie krótszym, niż wy-
maga tego zabicie komara. Nie byłem pewien, czy
podoba mi się ten aspekt naszych stosunków, chociaż
szczerze mówiąc, chroniło to mnie przed popadnięciem
w monotonię.

Siedziałam w rogu pokoju na dużej jasnofioletowej poduszce i czytałam jak można się domyślić „Jesienną Miłość” Nickolasa Sparksa.
Do tamtej chwili bardzo przypominałam Jamie(do tej chwili bo oglądałam film i wiem jak skończy się historia przepięknej miłości jej i Landona ). Byłam posłuszna rodzicom, co niedzielę chodziłam do kościoła, pomagałam babci Harrison w pracach domowych i nie sprawiałam kłopotów.
Ponadto nie interesowały mnie za bardzo kontakty z płcią przeciwną, choć Harry jakoś się tym nie przejmował.
Choć nie byłam jednak tak odważna jak ona poczułam, że mamy wiele ze sobą wspólnego.
Wzięłam telefon do ręki. Już około godziny siedzę z książką w ręku odcięta od rzeczywistości.
Jedna nieodebrana wiadomość.


Sprzed minuty.






Wtedy strach sparaliżował moje ciało i jedyną rzeczą jaką mogłam zrobić było wysłanie SMS’a do Harry’ego.
Choć po sytuacji przy drzwiach nie byłam pewna, ale obiecał przecież, że będzie mnie chronić.

^

- To nie jest kurwa moja wina! Mógł nie rzucać się na Moją Leah’ie. Mam racje? Zresztą kurwa po co się pytam. Przecież wiem, że mam rację. – wyrzuciłem z siebie to co myślę.
- Masz racje, ale on się zemści, ale nie muszę ci tego mówić bo ty to wiesz. – powiedział Ian.
- Widzę, że zaczęło ci zależeć na tej dziewczynie Harry. – dodała swoje Sam. Była naprawdę bardzo miła i seksowna… gdyby nie była z Ian’em pewnie byłaby moją kolejną łóżkową partnerką.
- Ta. Zależy mi na tym, żeby wygrać zakład i dać jej święty spokój bo Will zrobi co będę chciał, czyli też ją zostawi. – odpowiedziałem. Zależało mi na niej tylko jeśli chodzi o potrzeby czysto fizyczne.
Poczułem wibracje w kieszeni sygnalizujące SMS’a.
- Kto teraz kurwa śmie mi przeszkadzać?! – zapytałem siebie po cichu.
Jeszcze tego brakowało, żebym gadał sam do siebie.





- Jakim kurwa cudem?! – krzyknąłem. – Muszę jechać. Zobaczymy się niedługo.
- Co się dzieje? – zapytał Ian.
- Jest u niej. – pobiegłem do drzwi nie zwracając uwagi na głośnie westchnienie i  „ a nie mówiłam, że ją lubi” Sam.
Fakt inną dziewczynę bym dla niego zostawił.
Zresztą inne były już przeze mnie używane, a ona nie.
Kolejna wiadomość.





Pobiegłem do jej domu. Nie mieszkała daleko, a na odpalenie samochodu straciłbym niepotrzebnie czas.



Sprawę ułatwiło mi to, że jej sypialnia była na dole, a z jej pokoju wychodziło się balkonowymi, szklanymi drzwiami na taras.
Znalazłem się pod jej oknem.
Płakała.
I jak być szczerym i tak wyglądała ślicznie. I słodko. Rzuciłem okiem na jej odkryty płaski brzuch, któremu przydałoby się troszkę nabrać masy.
Widziałem jej żebra, na których umiejscowione były blizny. Z całą pewnością nie pochodziły od upadku w dzieciństwie.
To były blizny po cięciach.
Dlaczego się cięła?
Miała pewnie wspaniałe życie.
Zapukałem w szybę.
Przestraszyła się, ale jej słodką buzie rozświetlił śliczny szczery uśmiech. Niewiele osób cieszyło się na mój widok, ale mimo, że byłem dla niej okropnym człowiekiem i serio nie miałem ochoty, nie miałem jebanej chęci zachowywać się inaczej ona się cieszyła.
Choć wiem, że ją przerażałem. Wiem bo  zawsze patrzy na mnie dużymi czekoladowymi oczami, które jeszcze bardziej zwiększają swoją powierzchnie, gdy podchodzę bliżej. Drży, kiedy ją dotykam.
Otworzyła balkon i wpuściła mnie do środka.
Na jej odkrytym ciele pojawiła się gęsia skórka, bo do wnętrza zaprosiła wraz ze mną również mroźne nocne powietrze.
Mocno z siłą o jaką nawet bym jej nie podejrzewał mnie przytuliła.
Nie lubiłem dotyku wtedy kiedy nie byłem na niego przygotowany, ale ona sprawiała, że to mi miękły kolana.
Znam ją jeden dzień, a jest mi bliższa niż ktokolwiek inny.
Odwzajemniłem jej gest tylko dużo lżej. Gdybym złapał ją tak jak ona mnie połamałbym jej kruche kości.
- Dziękuję, że jesteś. – wyłkała. Wtedy poczułem, że pomoczyła mi całą koszulę swoimi łzami.
- Nie musisz mi dziękować. – powiedziałem – Pamiętasz co ci obiecałem? –zapytałem.
- Tak, – odsunęła się ode mnie. – ale i tak dziękuję. – wyszła z pokoju i słyszałem jak biegnie na górę po schodach, po chwili wróciła, w ręce niosąc zwykłą czarną koszulkę, którą we mnie rzuciła.
- Łazienka jest tu. – powiedziała i wskazała na drzwi naprzeciw mnie.
- Nie potrzebuje łazienki. – zdjąłem z siebie mokrą koszulę i położyłem na krześle. To samo zrobiłem z bluzką, którą mi dała.
Zakrywała oczy małymi rączkami.
Zaśmiałem się.
Czy ona naprawdę nie dostrzegała tego, że wszyscy goście, których znam … nie. Wszyscy pierdoleni kolesie na całej planecie ślinią się na jej widok, a ona jest tak wstydliwa, że nawet nie może popatrzeć na mnie przez chwilę, kiedy jestem ubrany do połowy.
- Połóż się. Jesteś już zmęczona. – powiedziałem. – Będę tu. Nie bój się. – dodałem kiedy spojrzała na mnie błagalnym spojrzeniem.
Poszła do łóżka i położyła się na jego skraju z jednej strony.
- A ty? Też jesteś zmęczony. – powiedziała i klepnęła ręką w drugą część materaca zachęcając mnie, żebym dał sobie chwilę na odpoczynek.
Zgasiłem światło i po omacku doszedłem do łóżka.
Położyłem się.
To jest zbyt intymna sytuacja. Nigdy nie spałem tak po prostu z dziewczyną.
Leżałem nie mogąc zasnąć przez jakiś czas, aż wreszcie ktoś znowu musiał wysłać mi jakąś pierdoloną wiadomość.




- To on prawda? – powiedziała Leah.
- Śpij. Nie zawracaj sobie głowy. – odpowiedziałem.
Wyjrzałem przez duże okno i on faktycznie tam był.
Machał, a po chwili pokazał mi faka. Ja pierdole. Co za przygłup.
Mój zabieg poprawił mu wygląd, ale tej jebanej osobowości nie dotknął.
Coś czuje, że już niedługo będzie czas na kolejną wizytę.
Mijały kolejne minuty, a ja nadal nie mogłem zasnąć. Patrzyłem na jej otulone kołdrą ciało, którego kształty pod grubym materiałem były niewidoczne.
- Harry? – zapytała zaspanym głosem.
Obudziłem ją? Nie możliwe przecież nawet się nie ruszyłem.
- Tak.
- Nic. Chciałam się upewnić, że jesteś. – powiedziała.
- Jestem. – westchnąłem – Na razie. – dodałem cicho i ku mojemu zaskoczeniu odwróciła się do mnie.
- I za to też dziękuję. – odparła przysuwając się bliżej i wtulając w mój nagi tors.
Chyba mógłbym się przyzwyczaić do takiego spędzania nocy.
Niektórych.
I to rzadko.
 __________________________________

więc jest. 
długi.
słuchałam 26 piosenek pisząc ten rozdział.
następny rozdział = 7 komentarzy.
Ps. Szczerze polecam przeczytanie Jesiennej Miłości jak ktoś nie czytał.
Płakałam przez całą końcówkę.
Nie robiłam, żadnej korekty więc za wszystkie błędy przepraszam.

6 komentarzy:

  1. Jesienna Miłość jest cudowna. :) w ogóle bardzo lubię Sparks'a.
    już nie mogę się doczekać co dalej. :3
    co tu dużo mówić - złapałaś mnie w sieć swojego opowiadania. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. świetne :3 nie mogę się już doczekać dalszych przygód ^.^

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję, za wyróżnienie mnie w notce, bardzo się cieszę (:
    A co do rozdziału jest naprawdę genialny i nie mam pojęcia dlaczego twierdzisz, że jest bez weny...oj dziewczyno trochę wiary w siebie i swoje możliwości (:
    Ja nie mam nic do zarzucenia (dobra może było kilka literówek, ale przecież każdy ma prawo do błędów, a poza tym to i tak jest to mało istotne )
    Och i mam też nadzieję, że Harry zbyt szybko się nie zmieni bo bądź co bądź uwielbiam jak jest takim chamem bez uczuć (którye ma, ale dobrze je ukrywa)
    A co do Leah, strasznie mnie ciekawi skąd te blizny, co takiego kryje?
    No a na koniec powtórzę się jeszcze raz więcej WIARY W SIEBIE I SWOJE MOŻLIWOŚCI, bo ja wierzę, że masz talent więc go nie zmarnuj (:
    Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział (:

    Pozdrawiam Cichusiaaa® xxx

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajne :)




































    Dobra, nie bede pierdolić. Zajebiste to mało powiedziane. Czytałam już jesienną miłość i na prawdę bardzo podoba mi się ta książka, ale jeszcze bardzie polecam ''o krok za daleko''. Dostępna jest teraz w empiku, a moja kuzynka czyta ''pięćdziesiąt twarzy Greya'' też fajne. Ale wracając do rozdziału. Nic ująć. Uwielbiam kiedy są długie i z napięciem, a u ciebie każdy taki jest. Boże, jak ja się ciesze, że znalazłam tego bloga. Nigdy nie potrafię napisać dialogu, a ty robisz to genialnie *.*
    (do ludziów)
    LUDZIE! DAWAJTA KOMENTARZE, BO SIE CHYBA POSRAM, JAK JUTRO NIE ZOBACZĘ 7!

    OdpowiedzUsuń
  5. Boże Boże Boże *.*
    TEN BLOG JEST MEGA <3
    Ja to się nawet czuję zaszczycona móc czytać coś tak wspaniałego i zgadzam się z Cichusiaaa® WIĘCEJ WIARY DZIEWCZYNO <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Trafiłam na Twojego bloga przez przypadek, i aż do tego rozdziału sądziłam, że nie opłaca mi się komentować. Aż do tego. Uwielbiam fabułę tego opowiadania, jest taka dhrogdjwgc *-* Na pewno polecę go przyjaciółce, ona na pewno poda dalej... Bo to jest niesamowite *-* Z każdą linijką moje serce przyśpiesza, żeby przy kulminacyjnym momencie wybuchnąć emocjami. Nie da się tego nie czytać po prostu! Mogłabyś mnie informować o nowych rozdziałach? Sama mam na głowie dwa blogi także wiesz, jakby co to GG do mnie: 42566872. Pamiętaj, wrócę po więcej, bo ten blog jest warty poświęcenia dla niego czasu ;D

    OdpowiedzUsuń